Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Ratujmy Pawła! Czas ucieka!

Chełmianin Paweł Idźkowski prawie dwa lata temu uległ poważnemu wypadkowi i zapadł w śpiączkę. Choć stan jego zdrowia stopniowo się poprawiał, to nad dalszym leczeniem zawisły czarne chmury. Rodzina nie ma pieniędzy, żeby opłacić kolejne etapy rehabilitacji, a na drodze stanęła im także pandemia. Do celu brakuje jeszcze ok. 90 000 zł, a czasu ubywa.
Ratujmy Pawła! Czas ucieka!

O wypadku Pawła Idźkowskiego pisaliśmy w październiku zeszłego roku. Dzięki jego sile woli, staraniom rodziny, lekarzy oraz wielu osób o dobrych sercach jego stan znacznie się poprawił. Do wyzdrowienia było jednak daleko. Teraz na drodze stanęły niestety kolejne przeszkody.

- W listopadzie zeszłego roku Paweł zakończył rehabilitację i leczenie u profesora Jana Talara. Od tamtej pory był rehabilitowany w domu, ponieważ rodzina nie ma pieniędzy, żeby opłacać ją przez kolejne miesiące - mówi Dominika Majdańska, szwagierka pana Pawła. - Rehabilitacja domowa trwa godzinę dzienne, a to znacznie za mało i niestety nastąpił regres. 

Rodzina pana Pawła uruchomiła zbiórkę na portalu www.siepomaga.pl, aby zebrać kwotę na kolejny etap leczenia, czyli aż 100 000 zł. Zbiórka trwa do 14 maja, a do celu jeszcze daleko. Obecnie brakuje jeszcze ok. 90 000 zł.

- Te pieniądze to jedyna szansa, aby Paweł mógł pojechać do profesora Talara i kontynuować leczenie wraz z intensywną rehabilitacją. Na początku maja miał trafić na miesiąc do Ośrodka Neurorehabilitacji w Turce, a stamtąd do kliniki prof. Talara. Niestety wyjazd został przełożony. Czas nie jest jednak po naszej stronie. Paweł nadal całkowicie nie otwiera oczu, nie chodzi i nie mówi. Boimy się, że jeśli teraz nie zdążymy mu pomóc, to niebawem może być już na to za późno... 

Aby wesprzeć finansowo leczenie pana Pawła, można przekazać datek, wpisując hasło "Budzimy Pawła" w wyszukiwarce na stronie www.siepomaga.pl. Jeśli ktoś chciałby pomóc w dodatkowy sposób, to z rodziną chełmianina może się skontaktować za pośrednictwem naszej redakcji.


Do wypadku pana Pawła doszło na początku sierpnia 2018 r., kiedy wraz z rodziną mieszkał w Belgii. Pracował na budowie. Spadł z podestu rusztowania, który był źle zamontowany, i uderzył głową w beton. Podczas transportu do szpitala jego serce przestało pracować. Operacja trwała kilka godzin, lekarze dawali pacjentowi małe szanse na przeżycie. Zaproponowali nawet pani Wiolecie podpisanie zgodny na pośmiertne przekazanie organów, lecz odmówiła. Pan Paweł się nie poddał i zaczął oddychać, a nawet delikatnie poruszać palcami.

Od tamtego feralnego dnia minęły prawie dwa lata. Rodzina odnalazła ratunek w Polsce, pomóc chce wspomniany prof. Jan Talar, specjalista w dziedzinie wybudzania ze śpiączki pourazowej, który ma swoją klinikę w Kamieniu Małym koło Iławy. Kosztowne rehabilitacje przynosiły widoczne efekty, pan Paweł zaczął podnosić ręce i reagować na głosy swoich bliskich. Najbardziej tęsknią za nim dzieci. Pytają, kiedy tata się obudzi?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
KOMENTARZE
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama