rolnicy

Ważna informacja dla kierowców. Dzisiaj (6 marca) od godziny 10 rolnicy w ramach protestu będą blokować skrzyżowanie z drogą wojewódzką w Siedliszczu.

W jednej z ostatnich scen filmu „Powstaniec 1863” sędziwa hrabianka mówi do ks. Stanisława Brzóski, dowódcy powstańczej partii na Podlasiu, „Przykro, że ludzie was opuścili”. Grany przez Sebastiana Fabijańskiego bohater odpowiada natomiast „Ktoś musi nam pomóc. Inaczej nasza ofiara jest bezsensowna”. Czy pośród aktualnych, dzisiejszych tekstów kultury można odnaleźć bardziej wymowny obraz? Taki, który mógłby stanowić punkt odniesienia dla walki, którą prowadzą dziś rolnicy w Dorohusku i innych zakątkach naszego regionu?

Podczas gdy oczy opinii publicznej skupione są na strajkujących rolnikach, w zaciszach rządowych gabinetów toczą się również rozmowy dotyczące branży transportowej. Czy przewoźnicy mają powody do zadowolenia i nadzieję na lepsze dni czy wręcz przeciwnie?

Na ogólnopolskim portalu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność” opublikowano właśnie oświadczenie, w którym organizatorzy strajku generalnego rolników mówią o czynnikach, które mogłyby sprawić, że byliby skłonni ustąpić i podjąć rozmowy. Byliby, ale raczej do tego nie dojdzie. Na pewno nie w najbliższym czasie.

W niedzielę (11 lutego) około godziny 11.30 zdesperowani rolnicy wysypali trochę zboża z trzech naczep ukraińskich. To spowodowało, że kierowcy TIR-ów, by nie stracić towaru, wycofali się w kierunku granicy. Ale nie odpuścili. Zawiadomiona została policja.

Chociaż pogoda nie zachęcała do wyjścia z domu, protest w miejscowość Okopy na skrzyżowaniu drogi krajowej nr 12 z drogą wojewódzką zgromadził w piątek (9 lutego) ok. 300 osób, przyjechało ok.100 ciągników. - To może być ostatni moment, żeby sprawę zamanifestować. Jeśli się cofniemy, to może być tylko gorzej - ostrzega organizator protestu Marcin Wilgos.

Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak spotkał się wczoraj, 9 lutego, w Borkach z protestującymi rolnikami. Podczas spotkania rozmówcom puściły nerwy i padły mocne słowa.

W piątek w całej Polsce rozpoczną się blokady dróg. To protest rolników, którzy sprzeciwiają się nadmiernemu importowi z Ukrainy i zielonej polityce unijnej.

Transport żywności przez granicę polsko-ukraińską był tematem briefingu prasowego sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Michała Kołodziejczaka i wojewody lubelskiego Krzysztofa Komorskiego. Potem była wizytacja na granicy. - Obronimy interes polskich rolników – zapewniał wojewoda.

Po działaniach, które miały charakter ostrzegawczy przyszła pora na wdrożenie planu „B”. W piątek, 9 lutego, rolnicy pod przewodnictwem Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych rozpoczną 30-dniową akcję protestacyjną, która polegać będzie na zablokowaniu wszystkich przejść granicznych pomiędzy Polską a Ukrainą oraz blokowaniu szlaków komunikacyjnych – głównych dróg i autostrad. Dlaczego środowisko producentów rolnych zdecydowało się na takie rozwiązanie?

Pomimo fatalnej pogody w zgromadzeniu protestujących w Białopolu wzięło udział ponad 200 osób. Na miejscu zaparkowano ok. 100 ciągników. Organizatorem był Marcin Wilgos, przy wsparciu Sławomira Szlachty - obaj są członkami Lubelskiej Izby Rolniczej.

Dzisiaj (24 stycznia) na terenie 13 powiatów woj. lubelskiego odbywa się protest rolników. W miejscach protestu mogą wystąpić utrudnienia w ruchu. W powiecie chełmskim w Janowie i Białopolu, w krasnostawskim - w Zakręciu i Żółkiew Kolonii.

Z takimi, czyli jakimi? Rolnicy zrzeszeni w ramach Solidarności Rolników Indywidualnych twierdzą, że doszli do ściany i nie są w stanie dłużej biec w wyścigu, którego zasady nakreślają porozumienia zawarte pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą. Swoją rywalizację na rynku spożywczym porównują do walki zawodnika, który stosuje doping ze sportowcem, który na sukces pracuje długie lata. Tym razem zaprotestuje cały kraj.

Chodzi o dokument, jaki do radnych w Dubience wystosowali koledzy z rady gminy Międzyrzec Podlaski. Wzywali w nim do zajęcia stanowiska wobec niepokojącej sytuacji, jaka ma obecnie miejsce w polskim rolnictwie oraz branży transportowej. Teoretycznie rada gminy mogłaby wystosować własny apel do najwyższych władz, ale dopiero po usunięciu kilku prawnych przeszkód. Jakich?

Najbliższe święta Bożego Narodzenia protestujący w Dorohusku przewoźnicy oraz, wspierający swoich kolegów, producenci rolni, spędzą na ulicy. Podkreślają jednak, że być może tak trzeba. Że tak należy. Stoją, aby przyszły rok był lepszy od tego, który za chwilę się skończy.