branża transportowa

Po nieco ponad roku polscy przedstawiciele branży transportowej powrócili na słynne już skrzyżowanie drogi wojewódzkiej nr 816 z drogą krajową nr 12, aby wyraźnie zakomunikować swoje zaniepokojenie obecną sytuacją gospodarczą w kraju. Przedmiotem troski przedsiębiorców jest zresztą nie tylko ich własny sektor, ale i branża rolna czy wydobywcza. – Problemy nie skończyły się, powracają jak bumerang, ze zdwojoną siłą – podkreślił w momencie rozpoczęcia akcji protestacyjnej Rafał Mekler, prezes Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu.

Odpowiedni dokument, czyli zawiadomienie o zamiarze zorganizowania zgromadzenia publicznego, trafił już do urzędu gminy. Jednak Rafał Mekler oraz jego stronnicy przekonani są o tym, że władze nie wydadzą odpowiedniego pozwolenia i swoich praw będą zmuszeni dochodzić w sądzie. - Branża nie wytrzymuje ciśnienia. Dlatego chcemy powrócić do Dorohuska – deklaruje przedstawiciel.

O pomoc w nagłośnieniu problemów polskiej branży transportowej zwrócili się do swoich kolegów w Dubience radni należący do rady gminy Międzyrzec Podlaski. O co wnioskują?

- Mamy status republiki bananowej, której rynek jest rujnowany przez kapitał wschodni - stwierdził w środę, 8 listopada, w Okopach przedstawiciel Konfederacji Krzysztof Bosak. Tym samym po raz kolejny udzielił, jako polityk, wsparcia przedstawicielom branży transportowej, która swoje stanowcze „nie” postanowiła powiedzieć po raz kolejny i w oporze trwa od 6 listopada.