Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 19:39
Reklama
Reklama

ROZMOWA. Jaki jest Chełmianin Roku 2023?

Andrzej Wojtaszek, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Ignacego Jana Paderewskiego w Chełmie, a od niedawna także Chełmianin Roku w rozmowie z Elizą Kudelską-Nowosad opowiada m.in. o tym, jak widzi Chełm w przyszłości i jakie miejsce jest jego ukochanym.
ROZMOWA. Jaki jest Chełmianin Roku 2023?

Źródło: Chełmski Dom Kultury

Eliza Kudelska-Nowosad: Jak się pan czuje z honorowym tytułem Chełmianina Roku?

Andrzej Wojtaszek: To dla mnie ogromne zaskoczenie, że ktoś po 33 latach mojej pracy i bytności w Chełmie zauważył moją osobę. Jest mi z tego powodu niezmiernie miło, że ktoś z obserwujących moją pracę dostrzegł ją, i zgłosił kandydaturę, która została poparta przez kapitułę. Naprawdę byłem bardzo zaskoczony i strasznie ucieszony. Do dzisiaj mam jeszcze "radochę". Nigdy nie byłem łasy na tytuły, ale ten mnie bardzo cieszy.

Jaki jest pana obraz Chełma, a jak chciałby go pan w przyszłości widzieć?

- Jest to bardzo trudne pytanie i powinna na nie paść bardzo szczera odpowiedź. Mógłbym ewentualnie powiedzieć po prostu, że kocham Chełm, jestem zachwycony Chełmem, jest to najpiękniejsze miasto i tak dalej, ale jest w tym tylko część prawdy. Ta miłość jest trochę trudna, taka powiedziałbym "gówniarzeria", pełna kłótni, nieporozumień, jakichś sprzeczności. Pewne rzeczy mi się podobają, pewne rzeczy mi się nie podobają. Wie pani, moim zdaniem Chełm ma wiele plusów, jest pięknie położony i to jest jego wielkim atutem. Natomiast są to pewnego rodzaju peryferia Polski i tego już nie zmienimy. Są tu zaszłości historyczne. Porównajmy np. miasto Zamość, a Chełm. Tam były już inne zasoby kulturalne i tak pozostało do dzisiaj, nie wspomnę o Lublinie. Możemy zapatrywać się na inne miasta, podejmować działania i je podejmujemy, co mnie cieszy. Zauważam pewne rzeczy  bardzo pozytywne w ostatniej kadencji. Takie malutkie, drobniutkie. Dzisiaj szedłem na przykład na spacer i było gdzie wyrzucić po psie opakowanie, że tak powiem. Autobusami wprawdzie nie jeżdżę, ale pojawiły się na przystankach klarowne informacje. Sporo jest takich rzeczy i działań, które mi się podobają. Natomiast nie powinniśmy mieć aspiracji do wielkich miast, a przede wszystkim do ich budżetów.

I może wcale nie o to chodzi...?

- I właśnie wcale nie o to chodzi, bo Chełm był biednym miastem i będzie biednym miastem. Chodzi o chwalenie się tym, co mamy, o pokazywanie historii, która tutaj była. O stworzenie pewnych ram kulturalnych, które możemy wybudować, choć po części to się już dzieje- choćby Teatr Ziemi Chełmskiej, czy niektóre koncerty w Szkole Muzycznej lub w Chełmskim Domu Kultury. Jest także sporo takich fajnych działań kulturalnych, które warto zauważać i się nimi chwalić i nie mieć kompleksów w stosunku do Lublina czy stolicy, z którą byliśmy nieporównywalni i nie będziemy porównywalni.

A jakby pan widział miasto w przyszłości?

- Po prostu róbmy swoje, na miarę swojego budżetu, swoich możliwości i nie wstydźmy się tego, co mamy, bo mamy parę rzeczy do pokazania. Natomiast nie wpadajmy w jakąś megalomanię, że Chełm to najcudowniejsze, najpiękniejsze miasto i że jest zmienione i nowoczesne. Najważniejsi są w nim ludzie i to, jaką atmosferę tworzą.

Panie dyrektorze, czy ma pan swoje ulubione miejsce w Chełmie, które być może wiąże się z jakimiś wspomnieniami, z jakimś sentymentem. Być może nie przypomina tego miejsca, które znał pan jeszcze przed laty, ale jednak serce do niego ciągnie i najlepiej się pan tam czuje.

- Tak, chyba jest to osiedle Dyrekcja, w którym pomieszkuję od niedawna, bo od pięciu lat. Ale tam się urodziłem 58 lat temu. Tam mieszkała moja mama i po wielu latach mieszkania w różnych innych miejscach, wprowadziliśmy się właśnie na Dyrekcję. To jest chyba moje miejsce, ta Dyrekcja Górna, gdzie najlepiej się czuję. Tam są piękne kamienice. Tam jest mnóstwo zieleni. Lubię też przyjść na starówkę, ale to już jest nie to. Natomiast Dyrekcja to jest moje miejsce, w którym czuję dom, czuję ciepło, odpoczynek, spokój i relaks. Takie dobre fluidy po prostu. 

Wspomniana przeze mnie na początku szkoła muzyczna, to nie tylko miejsce pracy...

- Tak, to nie tylko miejsce pracy. To również szkoła muzyczna w takim małym mieście, a im mniejsze miasto, tym większa rola szkoły muzycznej, która pełni funkcję małej filharmonii. Wiem, że ChDK organizuje koncerty i chylę za to czoła, ale to jest inny level koncertów. To są inni odbiorcy i inny poziom wykonawców. Nam zdarzają się koncerty na naprawdę bardzo wysokim poziomie. Z frekwencją bywa różnie, raz jest lepiej, raz jest gorzej. Jest nieprzewidywalna. Ale oprócz działalności edukacyjnej, jest to miejsce spotkań wielu ludzi. Mam na myśli np. salę koncertową, która jest wykorzystywana do różnych celów przez ludzi z różnych środowisk. Zawsze jesteśmy na to otwarci, bo jest gdzie zrobić jakiś event. Jest gdzie się spotkać. 

Szkoła muzyczna jest dla mnie miejsce przede wszystkim ciężkiej pracy, ale i pewnego rodzaju odpoczynku. Przez wiele lat bycia szefem jestem dumny z tego najbardziej, że stworzyłem zespół ludzi, którzy się nawzajem szanują. Którzy... nie "podgryzają" się w pracy, współpracują i są, wydaje mi się, szczęśliwi, że właśnie pracują tutaj, a nie gdzie indziej, choć niemal każdy z nas pracuje w paru miejscach, dlatego ludzie mają porównanie i zawsze mówią mi, że ten Chełm jest dla nich najlepszy. Najlepiej się czują wśród pracowników i grona osób ich otaczających. Po prostu czują ciepło i zrozumienie. I to jest dla mnie największym sukcesem. Nawet nie działalność dydaktyczna, chociaż mamy czym się pochwalić, ale właśnie to, że jest to takie fajne miejsce, gdzie się można czuć bezpiecznie i szczęśliwie. I to dotyczy zarówno nauczycieli, jak i uczniów.

Codzienna praca, czasami pewnie rutyna, ale są momenty, w których jest pan w tej szkole, w tej pracy czymś poruszony? Może wtedy, kiedy ci, którzy uczyli się jako te maleńkie głowy, powracają już jako profesjonalni muzycy z obraną ścieżką w życiu? Może coś innego?

- Tak jest. I to nierzadko. Wczoraj wróciłem z pracy, jakoś po godz. 20.00 i dostałem telefon od uczennicy. I tak się zastanawiałem, kiedy ona skończyła tę szkołę? 10 lat temu? A może 15? Mieszka teraz w Krakowie i przesłała także pozdrowienia od innej mojej uczennicy, która też w Krakowie osiadła. To są częste sytuacje. Choćby na gali wręczenia nagród... Spotkałem się z Pauliną Janczaruk, która nie była moją uczennicą osobiście, bo to śpiewaczka, ale była uczennicą szkoły. Naprawdę fajne osoby przychodzą, odwiedzają, pytają się, co się dzieje, jak szkoła funkcjonuje, pijemy razem kawę. Czasami absolwenci występują na naszych scenach. Często jest tak, że ktoś z absolwentów nie zostaje muzykiem, tylko prawnikiem czy lekarzem, ale uprawia dalej ten zawód amatorsko. I to całkiem nieźle. I to mnie cieszy, że miłość do muzyki pozostaje i mimo tego, że nastąpiła zmiana totalna zawodu, to muzyka jest dalej w jego sercu, w jego duszy, w jego istnieniu po prostu.

To pytanie na koniec, będzie najłatwiejsze. Czego słucha na co dzień Chełmian Roku 2023?

- Jestem bardzo zmienny. Słucham wszystkiego. Zależy od okresów. Przez ostatnie jakieś półtora roku słuchałem hip-hopowców. I to głównie polskich raperów. Mam też swoje ulubione zespoły, na których koncerty jeżdżę. Typu Imagine Dragons, Coldplay, czy The Chainsmokers. Ale słucham też wszystkiego nowego, co się ukazuje. Wszystko trzeba sprawdzić. Ostatnio mam z kolei fazę na jazz i muzykę klasyczną. Więc teraz dużo jazzu i to starego jazzu. Typu stary Miles Davis czy Coldplay. I muzyka klasyczna, taka już stricte zawodowa, która jest mi potrzebna do wiedzy codziennej.

Czytaj także:

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Parias 12.04.2024 09:32
Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Gratulacje!

Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama