Podstawowa stawka za wywóz śmieci w gminie Sawin miała wzrosnąć z 9 zł do 14 zł. To o pięć złotych więcej za każdą osobę w gospodarstwie domowym. Od każdej 5. i 6. osoby trzeba by było zapłacić 9 zł, a od siódmej osoby - obowiązywałaby stawka w wysokości 6 zł.
Bo nic nie tanieje
- Mieliśmy niedawno ogłoszony przetarg. Umowa z poprzednią firmą wywożącą odpady komunalne zakończyła się w sierpniu. Mamy nową firmę i niestety nowe ceny - wyjaśniała na sesji Irena Szpakowska-Grzeluk, kierowniczka referatu rolnictwa, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska.
W związku z nowym przetargiem cena tony wywożonych z terenu gminy odpadów komunalnych wzrosła z 724 zł do 810 zł. Zmieniły się też obowiązujące zasady - latem odpady zmieszane i biodegradowalne trzeba wywozić dwa razy w miesiącu, a nie jak do tej pory - tylko raz. To znaczy, że opłaty wnoszone przez mieszkańców nie wystarczą już na pokrycie kosztów prowadzenia gospodarki komunalnej. Nawet do tej pory przyjęte stawki nie pokrywały kosztów administracyjnych i zakupu programów komputerowych. W dodatku tylko ok. 90 proc. mieszkańców uiszcza swoje należności za śmieci. Pozostali nie płacą.
Gdy uchwałę omawiano na sesji, bunt podnieśli sołtyski, którzy te opłaty od mieszkańców zbierają.
- Mało kogo stać, by zapłacić 14 zł od osoby. Ja mam trzech domowników. Do tej pory płaciłam za śmieci, ale jak będzie taka stawka, będę pisała, jak inni, podanie o umorzenie należności z powodu braku dochodów - stwierdziła sołtyska Teresa Sochaczewska z Petryłowa.
- My na wsi nie oddajemy do wywozu ani łupin, ani popiołu - zauważyła sołtyska Zofia Golus z Bachusa, podkreślając, że mieszkańcy małych miejscowości są poszkodowani, bo płacą tyle samo, co mieszkańcy Sawina, a śmieci produkują mniej.
Jednak koszty wywozu odpadów rosną i ktoś musi za to zapłacić. Jeśli nie pokryją ich mieszkańcy, gmina musi szukać pieniędzy we własnym budżecie.
- Gmina będzie musiała zabezpieczyć ok. 200 tys. zł na wywóz śmieci z terenu naszej gminy. Te koszty będą rosły - wyjaśniał na sesji wójt Dariusz Ćwir. W swoim wystąpieniu mówił też o kwocie dopłaty do gospodarki komunalnej w wysokości nawet od 250 do 300 tys. zł. - Stawka 9 zł jest obecnie najniższa na terenie powiatu - podkreślał wójt.
Meble z deszczówką kosztują krocie
Bardzo duże pieniądze przeznaczane są również na odbiór odpadków wielkogabarytowych. Punkt selektywnej zbiórki znajduje się w Malinówce.
- Będę przeciwny uchwaleniu nowych stawek, chociażby dlatego, że już mieszkańcom zafundowaliśmy podwyżki w podatku. Ceny śmieci też były podnoszone. Wiemy od dłuższego czasu, że tych pieniędzy z wpłat nie wystarcza na pokrycie kosztów wywozu śmieci i obsługi Punktu Selektywnej Zbiórki - zaakcentował radny Wojciech Adamowicz, podkreślając, że urząd gminy nic nie zrobił, by obniżyć koszty. - Płacimy co jakiś czas faktury w wysokości 7 lub 10 tys. zł za wywóz odpadów z PSZOK-u. A wiecie za co płacimy? Za deszczówkę, bo materace i meble leżą pod gołym niebem. Są tak nasiąknięte, że ciężko podnieść. My za te kilogramy płacimy! PSZOK musi być zadaszony - podkreślał radny, złośliwie dodając, że pani skarbnik niedawno w innej sprawie obiecywała, że poszuka pieniędzy w budżecie, to również i na śmieci je znajdzie.
Przeciwko podwyżce była nawet radna Maria Kubiak-Skórzewska.
- Ja nie wiedziałam, że można pisać o umorzenie opłat za śmieci. Są pewnie tacy cwaniacy, co to robią! - argumentowała radna swój przeciw wobec podwyżek dla mieszkańców.
Uchwałę radni odrzucili 12 głosami. Tylko radny Tadeusz Starzyniec wstrzymał się od głosu.
Napisz komentarz
Komentarze