O aferze tej pisaliśmy już w ubiegłym tygodniu. Urząd miasta otrzymał sygnał, że w podziemiach może dochodzić do poważnych nieprawidłowości. Jak poinformował nas Damian Zieliński z gabinetu prezydenta, żeby potwierdzić podejrzenia, zlecono kontrolę zewnętrzną z pomocą służb dochodzeniowych. Jak dowiedzieliśmy się, policjanci, zanim zatrzymali podejrzanych, sprawdzali, czy rzeczywiście turyści wychodzący z podziemi nie mają biletów. Niektórzy przyznali, że za zwiedzanie kopalni płacili, ale potwierdzenia zakupu nie otrzymali.
Wszystko wskazuje na to, że podejrzani pracownicy odpowiedzą za przywłaszczenie, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Według wstępnych ustaleń prokuratury, proceder ten mógł trwać od czerwca tego roku, a nie jak podały inne media od kilku lat. Oszacowano wstępnie, że 45-letnia kobieta mogła przywłaszczyć w tym czasie z kasy podziemi ok. 15 tys. zł, natomiast 42-letni mężczyzna ok. 6 tys. złotych. Liczenie strat, jakie poniosła miejska placówka wskutek tego oszustwa, jeszcze trwa.
- Oboje przyznali się już do winy – mówi Lech Wieczerza, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie. - Po złożeniu wyjaśnień zostali zwolnieni.
To jednak nie koniec sprawy. Zwolnieni z pracy staną przed sądem, kiedy prokuratura zakończy śledztwo i przygotuje akt oskarżenia.
Afera z defraudacją pieniędzy wymusiła zmiany w systemie sprzedaży wejściówek do kopalni.
- Po wykryciu nieprawidłowości wprowadzono nowe zasady ewidencjonowania biletów. Miasto chce też wdrożyć dodatkową, elektroniczną formę sprzedaży wejściówek i płatność kartą - informuje Dominik Gil z gabinetu prezydenta.
Napisz komentarz
Komentarze