Do zdarzenia doszło w nocy z 19 na 20 stycznia. Rano straż miejska otrzymała zgłoszenie w sprawie brutalnie okaleczonego psa, który leży w kałuży krwi na schodach restauracji przy ul. Przechodniej. Wezwano pracowników schroniska.
- Widok był straszny, nie do opisania. Serce pęka. Jak można było wyrządzić tyle cierpienia bezbronnemu zwierzęciu? – opowiadał nam zaraz po zdarzeniu Mirosław Blacha, administrator chełmskiego schroniska. - Psiak miał liczne rany cięte na całej mordce, karku i szyi. Był wyczerpany.
Zwierzaka zabrano do lecznicy. Tam został zoperowany. Założono mu około stu szwów. Lekarz stwierdził, że psa pocięto nożem. Okazało się, że psa zranił znajomy właściciel czworonoga. Policjanci zatrzymali podejrzanego 21-letniego chełmianina. Znaleźli i zabezpieczyli też nóż, którym mógł się posługiwać. W międzyczasie okazało się, że na posesji przy ul. Zamojskiej jest jeszcze jeden okaleczony pies. Wymagał natychmiastowej interwencji weterynaryjnej. Zwierzak miał wysoką gorączkę, rany wyglądały bardzo źle, a na dodatek nie nadawały się już do szycia.
21-latek usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Ponoć - jak tłumaczył śledczym - w pewnym momencie zdenerwowały psy go szczekające w kojcu, więc wziął ze stołu kuchenny nóż i zaczął nim dźgać swoje bezbronne ofiary. Potem wrócił do domu i poszedł spać. Nie podejrzewał, że odwiedzą go mundurowi.
Sąd Rejonowy w Chełmie zastosował wobec niego tymczasowy areszt. Gdy przyznał się do winy, został wypuszczony. Zgodnie z przepisami Ustawy o ochronie zwierząt groziła mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Do odsiadki pozostało mu już jednak niewiele.
Napisz komentarz
Komentarze