Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here
Reklama

"Musi być jak w bajce, więc poczekamy"

Nieważne, w maseczce czy bez. Ważne, by się kochać. Nawet koronawirus nie zniweczył ich planów, choć na pewno je skomplikował. Katarzyna i Jarek postanowili, że definitywnie ślub przekładają.
"Musi być jak w bajce, więc poczekamy"

- Mieliśmy się pobrać tak nietypowo, 16 maja (w tym miesiącu jest wyjątkowo mało ślubów) bo to dla nas ważna data, ale nie możemy zdradzić dlaczego – mówi Katarzyna. – Czekałam na ten dzień od dawna. Planowałam uroczystość bardzo dokładnie, bo chciałam, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Piękna, droga suknia, przemyślana fryzura i dobrany do niej subtelny, idealny makijaż. Mamy zarezerwowany najlepszy lokal, przepyszne menu i całą masę atrakcji. Nawet zapisaliśmy się z narzeczonym na kurs tańca, żeby na weselu dać popis. I teraz przez wirusa to wszystko miałoby nas ominąć?

Gdy zaczęły wchodzić kolejne obostrzenia, Karolina z przerażeniem odliczała dni do ślubu.

- Suknia wisi w szafie gotowa. Jest piękna, ale przecież nie założę do niej maseczki, bo czar pryśnie. Znajomą fryzjerkę może bym namówiła na przyjazd do domu przed uroczystością, ale kosmetyczka swój  salon zamknęła i odwołała klientki. Ma małe dzieci, mieszka razem ze starszymi rodzicami i nie chce ryzykować zarażenia.

I tak wszystko powoli zaczęło się sypać... Okazało się, że wesele odbyć się nie może, zresztą dla kogo, skoro wystraszeni goście zaczęli wydzwaniać, że bardzo przepraszają, ale zostają w domu, nawet do kościoła na ślub większość z nich by nie przyjechała...

- Na moim ślubie ma być cudnie, jak z bajki, więc wolę poczekać. Mamy już zaklepany kolejny termin – na wrzesień. Tylko czy do tego czasu wirus odpuści? Tego nie wiemy...


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama