- Czuję się dobrze. Temperatura nie rośnie. Trochę kaszlę, ale nie ma w tym nic dziwnego, bo dużo przez telefon rozmawiam - zapewnia Henryk Maruszewski. - Już mamy pierwsze dwie osoby z wynikiem negatywnym na koronawirusa. Jestem coraz bardziej spokojny. Będzie komu odebrać korespondencję urzędową. Reżim, który wprowadziliśmy, zaczyna przynosić efekty - dodaje Maruszewski.
Gdy z nim rozmawiamy, pod dom podjeżdża radiowóz. Wójt musi odebrać telefon i pomachać przez okno. Funkcjonariusze sprawdzają, czy każdy stosuje się do zasad kwarantanny. Dotyczy to też wójta. Gdy telewizja przyjechała do gminy, nie było z kim rozmawiać. Ulice puste, w sklepach ludzie poprzestraszani. Dziennikarze nakręcili widok z lotu ptaka. Życie w Białopolu zamarło, wokół puste ulice.
Kwarantannę też ma między innymi Beata Augustynek, radna powiatowa i pracownik gminy. W domu ma przebywać przez dwa tygodnie od ostatniego kontaktu z chorym. Jak mówi, kontakt miała niewielki. Ciągle odbiera telefony. Tak wygląda praca zdalna.
- Dzwonią do mnie ludzie, proszą o pomoc i zrobienie zakupów, i wtedy przekazuję informacje do pracownika gminy, który nie ma kwarantanny, i to on robi zakupy i dowozi potrzebującym - wyjaśnia Augustynek.
Więcej o walce z koronawirusem podejmowanym przez służby w naszym regionie przeczytacie w najnowszym wydaniu Super Tygodnia - w wersji papierowej i elektronicznej
Napisz komentarz
Komentarze