Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Proboszcz mógł zarazić wielu ludzi

Ksiądz z parafii w Białopolu jest zakażony koronawirusem. Walczy o życie w szpitalu w Puławach. Zanim chorobę wykryto, mógł zarazić wiele osób - uczestników pogrzebów, parafian, obsługę karetki i pracowników oraz pacjentów chełmskiego szpitala, gdzie go początkowo przyjęto z powodu zwykłego zapalenia płuc.
Proboszcz mógł zarazić wielu ludzi

Wiadomość o pierwszym pacjencie w powiecie chełmskim, zakażonym Covid-19 dotarła do wielu osób już w środę, 18 marca ok. godz. 21.

- Zadzwonił do mnie dziekan z dekanatu diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Potwierdził, że nasz ksiądz miał wykonany test na koronawirusa i jest pozytywny. Podjęliśmy więc działania. Zawiadomiliśmy sanepid i wysłaliśmy pismo do sanepidu z prośbą o dezynfekcję kościoła w Białopolu i kaplicy w Strzelcach, gdzie ksiądz odprawiał liturgię. W czwartek zamknęliśmy też dla interesantów urząd gminy. Część pracowników poszła do domu - mówi wójt Białopola Henryk Maruszewski.

Hiobowe wieści najpierw z diecezji

Na sytuację niemal natychmiast zareagował Kościół i opublikował komunikat: "Ksiądz, u którego wykryto koronawirusa jest kapłanem diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Od kilku dni przebywał w szpitalu, gdyż leczył się na chorobę płuc. Ostatni raz sprawował liturgię w kościele parafialnym 9 marca. Gdy poczuł się chory, liturgię w jego zastępstwie sprawował inny kapłan. Wirus wykryto 18 marca. Sytuacja w parafii jest pod kontrolą służb sanitarnych. Opieka duszpasterska w koniecznych przypadkach zapewniona jest przez księży z sąsiednich parafii. Przestrzegane są wszystkie zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego. Proszę o modlitwę w intencji naszego Księdza oraz wszystkich osób zarażonych koronawirusem." - napisał ks. Michał Maciołek, rzecznik diecezji zamojsko-lubaczowskiej.

Służby wojewody podały oficjalną informację o pierwszym zarażonym pacjencie z powiatu chełmskiego, a sanepid rozpoczął badanie osób, które miały kontakt z chorym.

- Na pewno takie działania, jak dezynfekcja kościoła, nie będą podejmowane. Mamy informacje, że ksiądz był wcześniej wyłączony z pracy i zastępował go jeden z wikariuszy. Uwzględniamy to i podejmujemy niezbędne kroki - uspokaja dyrektor sanepidu Elżbieta Kuryk, odsyłając do rzecznika wojewody, który udziela informacji w sprawach dotyczących koronawirusa.

W czwartek po godz. 11 do Białopola przyjechała karetka z sanitariuszami, którzy pobierali od wytypowanych osób wymazy do badań na obecność koronawirusa. Zatrzymywała się przed domami, gdzie mogłyby być osoby, które miały kontakt z księdzem. Obsługa karetki nie wchodziła do domów. To mieszkańcy wychodzili na zewnątrz, by umożliwić badanie. Po południu przynajmniej po jedną osobę przyjechała karetka i zabrała ją do szpitala. Nie wiadomo, czy miało to związek w wykonanym testem.

Następnego dnia, w piątek, przekazano informację, że zakażone są trzy kolejne osoby, które miały kontakt z księdzem. To osoby ze sobą spokrewnione, współpracujące z księdzem i parafią. Ich stan był dobry.

Alarm dla mieszkańców

W gminie rozpoczęły się gorączkowe ustalenia, z kim ksiądz w ostatnich dniach miał kontakt. Wiele osób było przekonanych, że mógł zarazić się od uczestniczki pogrzebu, który odbył się 9 marca. Kobieta niedawno wróciła z zagranicy. Jednak niesłusznie ją posądzano. Nie jest chora.

- Moja siostra wróciła z Sycylii, terenu wolnego od koronawirusa. Przyleciała samolotem z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, miała kartę pokładową, była badana. Nie narażałaby swojej schorowanej mamy na zakażenie. Cała trzyosobowa rodzina, a więc siostra, brat i mama zostali przebadani przez sanepid. Wyniki są ujemne - zapewnia siostra kobiety, która wróciła z Włoch. 

Prawdopodobnie ksiądz był wcześniej chory i być może będąc już zakażony, odprawiał niedzielną mszę. Następnego dnia, w poniedziałek 9 marca były dwa pogrzeby. Na szczęście uczestników tych uroczystości było niewielu.

Białopole do domu!

Także starosta chełmski, w związku z zaistniałą sytuacją, podjął działania w ramach zarządzania kryzysowego i przygotowań do kwarantanny zbiorowej. Rozmowy i ustalenia na szczeblu wojewódzkim rozpoczęły się już w nocy w środę. W czwartek w starostwie też było gorąco.

- Ograniczamy pracę urzędu, tak by przebywało w nim jak najmniej pracowników. Rano  wielu pracowników zostało odesłanych do domów. Mamy wśród zatrudnionych w starostwie i jednostkach podległych również osoby z gminy Białopole. Mogliśmy zareagować wcześniej, by nie przyszli rano do pracy - mówi starosta Piotr Deniszczuk.

Zaniepokojeni sytuacją są również włodarze pobliskich gmin. W Żmudzi obsługa interesantów odbywa się tylko w wyjątkowych sytuacjach i wyłącznie przez okienko. W Dubience zamknięto nawet kościół.

- Jest panika, ale staramy się być przygotowani. Kupiliśmy maseczki. Urząd gminy jest zamknięty dla interesantów. Miejscowa przychodnia też jest zamknięta i przyjmowani są tylko pacjenci po wcześniejszym, telefonicznym wywiadzie. Ksiądz proboszcz z Białopola miał przyjechać do nas na rekolekcje, w sobotę 7 marca. Na szczęście go nie było. Dostaliśmy informację, że miał wtedy gorączkę - mówi wójt Krystyna Deniusz-Rosiak

Gdzie jest "pacjent zero"?

W Białopolu i gminach ościennych ludzie zwyczajnie się boją o siebie i swoich bliskich. Wiele osób nie wychodzi z domu. Nie robi zakupów. Przerażeni mówią, że nie mają żadnych informacji o tym, kto jeszcze może być chory. Inni zupełnie to sobie lekceważą. Jeszcze inni nawołują o spokój i opanowanie. Za każdym razem sensację budzi karetka podjeżdżająca pod czyjś dom.

- Nadal nie wiemy, kto był "pacjentem zero". Kto zaraził naszego księdza? - zastanawia się jedna z osób mieszkających w gminie Białopole.

Mieszkańcy gorączkowo poszukują w internecie nowych informacji o kolejnych zakażonych. Próbują ustalić, czy mieli z nimi kontakt. Nawet władzom gminy trudno jest dotrzeć do tych danych. Czy ksiądz kontaktował się, gdy był chory, z innymi duchownymi? Czy był na spotkaniach towarzyskich. Kto jeszcze powinien być na kwarantannie?

W obawie przed wirusem gmina zamówi firmę, która zdezynfekuje kościół w Białopolu i kaplicę w Strzelcach. Koszty ma zrefundować wojewoda.

- Brak informacji jest gorszy niż złe informacje. Przez to ludzie robią nagonkę na tych, którzy sobie na to nie zasłużyli - dodaje mieszkanka Białopola.

 Trędowaci dla wszystkich

Osoby, które miały z księdzem kontakt, są przerażone rozwojem sytuacji. Martwią się nie tylko o siebie, ale też o domowników, zwłaszcza o osoby starsze.

- Jak tu walczyć z epidemią, kiedy nie wiadomo kogo unikać? Minęły dwie doby od pobrania próbek do badań, a my wciąż nie znamy wyników. Wszyscy mówią, że ksiądz i wójt musieli się kontaktować, a tak naprawdę trzy miesiące się nie widzieliśmy - mówi wójt Białopola. - Nikt nie jest winny, że zachorował i zaraził kogoś innego. Przecież nie chciał się zarazić, mógł nie wiedzieć, że jest chory - dodaje wójt, komentując doniesienia o nagonce na tych, którzy wrócili z zagranicy.

Do gminy Białopole codziennie dzwonią dziesiątki telefonów z pytaniami, czy jest tam strefa czerwona. - Nic podobnego!- odpowiadają urzędnicy.

- Jeden z kierowców nie chciał do piekarni w Białopolu przywieźć mąki, bo tu niby jest czerwona strefa  - opowiada wójt.

Od poniedziałku niemal już wszyscy pracownicy urzędu będą na dyżurach w domu. Ich telefony, także te prywatne, udostępniono na stronie internetowej gminy. W urzędzie gminy  będą wójt, zastępca i może jeszcze jeden pracownik. Gdy rozeszła się wieść o chorym księdzu z Białopola, wielu pracodawców zastosowało odpowiedzialność zbiorową i odesłało pracowników z tego terenu do pracy zdalnej lub na urlopy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama