Drzewo jest w opłakanym stanie. Obdarte z kory, podziurawione i przede wszystkim suche.
- Nie ma gałęzi, już od dawna straszy i stanowi niebezpieczeństwo. Tą drogą codziennie uczniowie chodzą do szkoły, dużo osób korzysta z przystanku, a ja od pół roku nie mogę doprosić się o wycięcie tego drzewa - tłumaczy nasz rozmówca. - Nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić, że z tego egzemplarza nic już nie będzie. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem za bezmyślną wycinką drzew, ale w tym przypadku naprawdę chodzi o bezpieczeństwo.
Choć bezpieczeństwo mieszkańców jest - jak wiadomo - najważniejsze, urzędnicy od pół roku nie zdołali wyciąć drzewa. Temat zgłaszany był przez naszego rozmówcę 10 lipca do urzędu miasta. Na początku stycznia ponownie podzielił się swoimi obawami z urzędnikami. I jak mówi, nadal nic nie zrobiono.
- Podczas styczniowej rozmowy z panią dyrektor departamentu komunalnego Marzeną Kozaczuk dowiedziałem się, że ma być przeprowadzona wizja lokalna i wtedy zostanie podjęta decyzja o wycince. Minął miesiąc. Nic się nie dzieje - żali się nasz Czytelnik.
Gdy w ubiegły czwartek byliśmy na miejscu, spróchniałe drzewo nadal tam było.
Napisz komentarz
Komentarze