Mężczyzna natknął się na porzuconą probówkę przed budynkiem, gdzie mieści się oddział zakaźny. Niestety, o tym fakcie nie poinformował ani dyrekcji placówki, ani nikogo z personelu medycznego.
- Byłem wtedy przed szpitalem z dzieckiem i nie chciałem go ciągnąć do środka - tłumaczył.
Takie sytuacje jak ta opisana przez Czytelnika, nigdy nie powinny mieć miejsca. Dlatego skontaktowaliśmy się z dyrekcją placówki i przekazaliśmy informacje, które do nas dotarły. Reakcja była natychmiastowa. Niespełna po godzinie znaliśmy już pierwsze ustalenia.
- Pacjenta z takim nazwiskiem nie mamy i nie mieliśmy – powiedziała Kamila Ćwik, dyrektor szpitala w Chełmie. - Jednak w związku z tym, że informacje o znalezionej fiolce do nas dotarły, rozpoczęliśmy wewnętrzne postępowanie wyjaśniające – dodała.
O jego wynikach poinformujemy w jednym z najbliższych wydań naszego tygodnika.
Napisz komentarz
Komentarze