Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Reklama MAREX

Gm. Sawin: My też coś potrafimy!

Takiego poruszenia społecznego w gminie Sawin jeszcze nie było. Do nowego Koła Gospodyń Wiejskich w Chutczu zapisało się 40 osób. W tym roku po raz pierwszy wystawi ono swój wieniec dożynkowy i zgłosi się do konkursu na najlepiej wypieczony chleb. I wieniec, i chleb muszą być perfekcyjne.
Gm. Sawin: My też coś potrafimy!

Małgosia, Renata, Jadzia, Ewa, Zosia - wszystkie są gospodyniami domowymi. W tym roku odpowiadają za wykonanie wieńca dożynkowego. Chociaż tradycja wicia zboża sięga dawnych czasów, to doświadczonych w tej pracy pań nie jest wiele. W gminie Sawin od lat nie było koła gospodyń i nie wszystkie sołectwa miały czas i chęci na tego typu działalność. Jednak dla chcącego nie ma nic trudnego.

Tradycji uczą się z internetu

- Pomysł na wieniec ściągnęłyśmy z internetu. Stelaż jest nowy - mówi przewodnicząca Małgorzata Kosowska.

Zboża przeznaczone na wieniec tj.: jęczmień, pszenica tzw. wąsatka, owies - zostały zebrane ręcznie i starannie ususzone. W ruch poszły sierpy i kosy. Potem to wszystko zwieziono do świetlicy wiejskiej. Do zbóż dobrano kwiaty. Wicie wieńca rozpoczęło się niemal dwa tygodnie przed dożynkami.

- Nie tak! Daj kłosy do góry. Widzisz - tak będzie ładniej - pomagały sobie gospodynie, co raz zerkając na zdjęcia wieńców w sieci. Pracy było sporo, ale jeszcze więcej przy tym śmiechu.

Dożynkowy chleb upieką wszystkie chętne. Na konkurs dadzą ten, który się najlepiej uda.

Do Koła Gospodyń w Chutczu należą mieszkańcy trzech miejscowości - Bachusa, Chutcza i Aleksandrówki. Wiadomo, że nie wszyscy z 40-osobowej grupy spotykają się jednocześnie. Jedni angażują się bardziej, inni mniej. Każdy coś innego lubi. Są też zapisani panowie, chociaż to koło gospodyń nie gospodarzy. Bez panów ani rusz - nie ma komu kosą zboża wykosić, przetransportować i rozstawić stoliki na festynie.

Na start potrzebna była kasa

- Za pieniądze z dotacji kupiłyśmy naczynia, termosy na wyjazdy i stoliki piknikowe - mówią gospodynie. - Od czegoś trzeba było zacząć. Na czymś trzeba pracować - dodają.

Gotują i pieką w świetlicy, która została wyposażona m.in. dzięki Zofii Golus, sołtysce Bachusa. Jej sołectwo wygrało ładnych kilka lat temu turniej i zdobyło nagrodę finansową - 3 tys. zł, którą przeznaczyło na doposażenie kuchni w świetlicy w Chutczu. Jest na czym kawę ugotować i można ją z sąsiadkami wypić. Do tego, żeby rozwinąć działalność KGW, potrzeba jednak czegoś więcej, niż tylko chęci.

- Dużo nam dało rządowe dofinansowanie, ale dalej są potrzebne pieniądze. Chcemy jeszcze namiot kupić, żeby było z czym na festyny pojechać. Lodówka jest nam na ciasta potrzebna. Stoły do świetlicy... - wyliczają.

- Staramy się jeździć na festyny i się pokazywać. Mamy grupę aktywnych kobiet. Musimy udowodnić, że coś jednak potrafimy - dodaje Renata.

Chociaż przeważnie panie się świetnie dogadują, to też nie obywa się bez kontrowersji. Tym bardziej się wtedy starają, by też inni zobaczyli, że ich praca nie idzie na darmo, że ktoś je docenia i że współpraca może się udać.

Promują siebie i gminę

Po raz pierwszy KGW ze świetlicy w Chutczu pokazało się podczas tegorocznego Jarmarku Sawińskiego. Potem były Piknik w Chełmie, Dzień Pszczelarza w Hańsku. Festiwal Smaków Kultur w Dubience i Jarmark Pawłowski. Będą jeszcze gminne dożynki, a jeśli wieniec wygra - powiatowe. Potem w planach panie mają wyjazd do Kazimierza Dolnego na Święto Jesieni.

- Trzeba się pokazywać. Dzięki temu kobiety nie siedzą w domach. Promują potrawy znane w naszym regionie i naszą gminę - mówi Agnieszka Siwek, była sołtys Chutcza, która podjęła się dopilnowania finansowej strony przedsięwzięcia, a więc też rozliczenia z fiskusem. Podobno nie jest to aż tak trudne.

- Panie dostają skrzydeł, gdy festyn się uda i dobrze pójdzie sprzedaż. Gdy nie ma ludzi, robi się smutniej - dodaje Agnieszka.

- Bibelotów już nikt nie kupuje, ale potrawy regionalne schodzą bardzo ładnie - ciasta, pierogi. Na razie badamy rynek - wyjaśniają gospodynie.

Jest kasa na rozwój i imprezy

Zysków z festynów nie mogą panie podzielić między siebie. Przeznaczane są na rozwój działalności, sfinansowanie kolejnych wyjazdów i cele społeczne - zgodnie ze statutem. Jak  więc dobrze pójdzie handel, gospodynie mogą zorganizować coś dla dzieci i mieszkańców swoich miejscowości.

- Złożyłyśmy wniosek do LGD na zakup wyposażenia świetlicy - tj. stołów, krzeseł, lodówki. Chcemy też kupić namiot. Zgłosiłam też nas do konkursu Orlen "Moje miejsce na ziemi". Jeśli się uda, powstanie we wsi plac z grillem, miejsce integracji mieszkańców. Kiedyś nie było na to szans - mówi Siwek.

Gospodynie się chwalą, tym co im się już udało, bo wierzą, że będzie jeszcze więcej osób chętnych do zapisania się do nowego KGW. Planują we wsi zorganizować Święto Ziemniaka, żeby inni zobaczyli, że radzą sobie świetnie i nie bankrutują, jak to niektórzy im wróżyli.

- Mężowie cieszą się, gdy wychodzimy z domów. Wcale nie protestują. Wiadomo, obiad musi być, dla świętego spokoju. Gdy dom jest ogarnięty, nawet jeśli spotykamy się trzy razy w tygodniu, nie ma żadnego problemu - dodają panie, zachęcając innych do działalności społecznej. 

 

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama