Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here
Reklama baner reklamowy

Przygoda w pustostanie | Super Tydzień

- Czasem taka zwykła chatka okazuje się dużo ciekawsza w środku niż wielki zakład przemysłowy – mówi Adam. - Wchodzisz i nigdy nie wiesz, co cię tam spotka. Odkrywanie tajemnicy i zapomnianej historii jest w tym wszystkim najlepsze - dodaje Tomek.
Przygoda w pustostanie | Super Tydzień

Adam jeszcze się uczy, Tomek już pracuje, od kilku lat obaj w wolnym czasie zajmują się urbexem. Na własną rękę zwiedzają i eksplorują stare, opuszczone miejsca, o których dawno wszyscy zapomnieli.

- Kiedyś przechodziłem obok jakiegoś starego budynku, zaciekawił mnie i chciałem zobaczyć, co jest w środku - opowiada Adam – Wszedłem do środka, spodobało mi się i tak się zaczęła moja przygoda z urbexem. - Później dowiedziałem się z internetu, że tak się to właśnie nazywa - dodaje.

Tomka od zawsze fascynowały starocie.

- Lubię widok łuszczącej się farby. Takiej, która wręcz płatami odchodzi od ściany. Stare domy i ich wnętrza. Drewniane meble czy klasyczne kaflowe piece. To rzeczy z "duszą", które zawsze kryją w sobie jakąś historię - opowiada.

Adam i Tomek poznali się przez internet na serwisie zrzeszającym fanów urbexu. Dopiero później zorientowali się, że mieszkają niedaleko od siebie. Od tego czasu często zdarza im się chodzić razem na urbex. Zdjęcia miejsc, w jakich byli, publikują na profilu "Urbex w nieznane" na Facebooku.

Główna zasada urbexu

To "tylko zdjęcia i odciski stóp", jedyne ślady, jakie mogą zostać po zwiedzaniu danego miejsca. Absolutnie niczego nie można ze sobą zabierać, niszczyć ani po sobie zostawiać.

- Po nas na pewno przyjdą inni. Pozwólmy im zobaczyć miejsce takie, jakie sami zastaliśmy. Niech też czegoś się o nim dowiedzą – wyjaśnia Tomek. - Niestety, w Polsce nie zawsze się to "sprawdza". Są osoby, które takich zasad nie potrafią uszanować. Za granicą jest pod tym względem dużo lepiej - dodaje.

Wszystko, co można znaleźć w danym obiekcie, tworzy jego historię. Pozostawione przedmioty opowiadają o tym, co tam się działo lata temu. W zależności od budynku można zobaczyć naprawdę ciekawe rzeczy: różne dokumenty, zdjęcia, zapomniane książki, podniszczone meble, a w większych obiektach nawet porzucone auta czy maszyny. - Takie "skarby" mogą być też zachętą dla złodziei czy złomiarzy. Dlatego nie podajemy nigdy dokładnych lokalizacji miejsc, jakie odwiedzamy. Ten, kogo naprawdę interesuje urbex, sam je znajdzie – wyjaśniają.

Nie wchodzą bez pozwolenia...

... jeśli oczywiście można ustalić właściciela, czy zarządcę obiektu.  - Pytamy, żeby potem nie było lipy – śmieje się Tomek.

Czasem wystarczy porozmawiać, czasem trzeba zadzwonić. Raz musiał napisać oficjalne podanie do wójta jednej z gmin. Był zdziwiony, ale po zapewnieniach Tomka, że nic nie zostanie zniszczone, pozwolenie wydał. Adam z kolei przyznaje, że zdarzało mu się wejść bez pozwolenia. - Byłem w jednym z największych opuszczonych obiektów w naszym mieście. W środku wygląda naprawdę świetnie. Szkoda, że teraz tak niszczeje – mówi. Tego budynku Tomek trochę mu zazdrości, bo kilka razy próbował uzyskać pozwolenie na jego obejrzenie, ale się nie udało. Właściciel ciągle mu odmawia.

Żaden z nich na urbex nigdy nie chodzi sam.

- Zawsze trzeba zabrać kogoś ze sobą. To kwestia bezpieczeństwa. Gdyby coś się stało, druga osoba może wezwać pomoc - mówi Tomek. – Chociaż nie robimy nic ekstremalnego, to w opuszczonych miejscach zdarzają się nieprzewidziane sytuacje. I opowiada o tym, jak w jednym ze starych budynków przy ul. Kolejowej natknął się na agresywnego nastolatka, prawdopodobnie pod wpływem narkotyków. - Na szczęście byłem wtedy z kolegą, który na co dzień pracuje w służbach ratowniczych. On ma szósty zmysł i zawsze robi rozpoznanie terenu. Zauważył tego typa wcześniej niż ja. Wiedział też jak się zachować, aby go nie sprowokować.

W takich opuszczonych przez ludzi miejscach można natknąć się na zwierzęta, choćby nietoperze czy psy pilnujące obiektu. Zagrożeniem mogą być także przegniłe stropy, przerdzewiałe elementy czy porozbijane szkło. Wtedy wystarczy jeden nieostrożny ruch i taka przygoda może źle się skończyć.

 Nawiedzone miejsca

- Zdarzają się też inne, nieco "dziwniejsze" sytuacje - mówi Tomek – Wierzę, że niektóre z tych miejsc są nawiedzone. Zwłaszcza jeśli w przeszłości doszło w nich do jakiejś tragedii. W jednym z domów, który odwiedziłem, miałem mocno złe odczucia, czułem czyjąś obecność. Nagle zaczął szwankować mi aparat, poczułem, że muszę szybko opuścić to miejsce - opowiada Tomek. Później dowiedział się, że w tym domu popełniono kiedyś samobójstwo.

Lista obiektów, które Adam i Tomek już eksplorowali, jest dość długa. Z ciekawszych wymieniają budynek starego szpitala i znajdujące się obok niego bunkry, nieużywane silosy, opuszczoną podstawówkę, zamknięty tartak czy starą gorzelnię. Ale też wiejską chatę z początków XX w. i zapomniany PGR. Nowych miejsc do eksploracji szukają w internecie, na forach, grupach, czasem sami wypatrzą coś ciekawego.

Co przed nimi?

- Zamość, Hrubieszów, Lublin – wymienia ogólnie Tomek. Na razie skupiają się na naszym regionie i starają się go promować wśród miłośników urbexu z innych części Polski. - Niedługo ma przyjechać tu znajomy z Warszawy, który prowadzi dość znany kanał na YouTube. Chcę mu pokazać kilka ciekawych miejsc - mówi Tomek.

Zapytany o swoje urbexowe marzenie, odpowiada szybko. - Wejść na komin cementowni w Rejowcu. Budynki cementowni zewnątrz wyglądają naprawdę imponująco. Trochę jak z "Władcy Pierścieni" - opowiada z ekscytacją – Mam lekki lęk wysokości, ale naprawdę chciałbym wejść na ten komin i zobaczyć widok z niego. Wiem, że to dość niebezpieczne, ale na pewno warto...

*** Imiona bohaterów tego reportażu zostały zmienione na ich prośbę

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Emeryt 22.03.2019 06:00
Wspaniali mlodzi ludzie. Moze ocala cos od zapomnienia. Brawo

Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama