9 lipca mieszkanka Chełma powiadomiła policję, że dróżnik nie zamknął na czas przejazdu kolejowego. Zatrzymała auto tuż przez wjeżdżającym pociągiem, dzięki czemu nie doszło do tragedii. I wtedy dopiero opadł szlaban.
O zdarzeniu poinformowano także PKP Polskie Linie Kolejowe. Pracownicy podjęli czynności służbowe i ustalili, że dróżnik rzeczywiście zbyt późno zamknął zaporę. Został tego dnia odsunięty od zadań służbowych.
Policja prowadziła w tej sprawie dochodzenie. Biegły sądowy uznał jednak, że w tym przypadku nie doszło do narażenia kogokolwiek, ponieważ i tak zgodnie z przepisami przed torami trzeba zachować ostrożność i się zatrzymać. Ponadto dróżnik dawał rękami sygnały do zatrzymania.
Wobec braku znamion czynu zabronionego sprawę kilka dni temu umorzono.
Tymczasem na przejeździe tym znów ktoś się spóźnił. Jeden z naszych Czytelników przesłał nam zdjęcia, jak pociąg przejeżdża, a rogatki nie są zamknięte. Jak napisał, taka sytuacja miała miejsce w piątek (30 listopada) około 20. Czy znów musi się stać jakaś tragedia...? – pyta zaniepokojony.
Napisz komentarz
Komentarze