- Chodzi o odcinek od skrzyżowania z ul. Siedlecką do siedziby biblioteki. To kilka latarni, ale od miesięcy nikt nie interesuje się, że jest tam ciemno - tłumaczy pan Roman. - Nie dość, że jezdnia jest dziurawa jak sito, to jeszcze nic nie widać. To bardzo niebezpieczny odcinek.
Mężczyzna tłumaczy, że droga jest bardzo popularna, bo prowadzi do PWSZ, ZUS czy KRUS, a mimo to służby drogowe omijają ją wielkim łukiem. Poczucia bezpieczeństwa nie mają kierowcy ani piesi.
- To nie jest zbyt przyjazne miejsce. Chodzę tamtędy, jak to się mówi, "z duszą na ramieniu". Naprawdę jest ciemno. Co z tego, że latarnie są, skoro nie świecą - dodaje nasz rozmówca. - Kierowcy też muszą bardzo uważać, bo łatwo wpaść tam w dziurę i uszkodzić auto.
Za konserwację latarni znajdujących się w zasobach miasta odpowiada Przedsiębiorstwo Usług Mieszkaniowych. Jak poinformował nas Damian Zieliński z gabinetu prezydenta, zgłoszenie w tej sprawie zostało już przekazane.
Czytaj także: Do szpitala od parkingu
Napisz komentarz
Komentarze