Pana Ryszarda spotkaliśmy w niedzielę na pl. Łuczkowskiego. Szykował się w swoją ostatnią trasę tego rajdu - z Chełma do Kamienia. Pozostało mu do pokonania ok. 18 kilometrów. Jego towarzysze żartowali, że będzie mniej, bo z powrotem ma z górki. W każdym biegu ktoś mu towarzyszył.
- Dobrze się czuję. To już koniec setki. Gdyby jeszcze było trzeba pokonać 30 kilometrów, też bym dał radę - mówi Stawiarski.
Zapytany o trudy rajdu, szybko zmienia temat: - Najważniejszy był da mnie cel. Chciałem pomóc stowarzyszeniu, które otacza opieką dorosłe osoby w porażeniem mózgowym. Sam mam niepełnosprawną wnuczkę i myślami byłem stale przy niej.
Stowarzyszenie 25+ Nasza Przyszłość potrzebuje pieniędzy na organizację zajęć dla osób niepełnosprawnych i remont sal terapeutycznych. Głównym organizatorem rajdu była Fundacja Jest Otwarte. Na razie nie wiadomo, ile pieniędzy udało się zebrać. Na koncie jest już ok. 4 tys. 500 zł. Nie otwierano jeszcze puszek, z których dochód będzie liczony dopiero pod koniec sierpnia lub we wrześniu.
Teraz czytane: Światłowód nie dla wszystkich
Napisz komentarz
Komentarze