Blok, o którym mowa, należy do Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Problem nie jest nowy, ale jak widać, wciąż nie został definitywnie rozwiązany. Prawdopodobnie wina leży po stronie mieszkańców, którzy nie chcą udostępniać swoich lokali do dezynfekcji.
- Zwróciliśmy się o pomoc do spółdzielni. Było ogłoszenie w sprawie udostępnienia piwnic do dezynfekcji. W naszej klatce piwnice otworzyły jednak tylko dwie rodziny. Jaki to ma sens? - tłumaczy nasz czytelnik. - Nie rozumiem, dlaczego spółdzielnia kategorycznie nie nakaże otwarcia piwnic, przecież chodzi o dobro wszystkich mieszkańców. Gdy była wymiana wodomierzy, to komunikat ze strony spółdzielni był inny. Wtedy wszyscy musieli lokal udostępnić. Jak długo mam jeszcze płacić za dezynfekcję swojego mieszkania, która i tak niewiele daje, bo robale wracają? - pyta zdenerwowany mężczyzna.
Jak tłumaczy wiceprezes spółdzielni Maciej Cieślak, ChSM dwa razy w roku zleca wykonanie usług dezynsekcji i deratyzacji w budynkach mieszkalnych: na klatkach schodowych i w piwnicach. Usługa taka poprzedzona jest ogłoszeniem oraz prośbą do mieszkańców o udostępnienie pomieszczeń piwnicznych.
- Niestety wielu nie otwiera piwnic we wskazanym terminie. Powoduje to niestety niższą skuteczność działań - mówi Cieślak.
W budynku przy ul. Piotra Skargi 1 spółdzielnia, oprócz planowych zabiegów, dwukrotnie już w ostatnich miesiącach zlecała dezynsekcję w obrębie jednej z klatek schodowych.
- Informowaliśmy mieszkańców o terminach, jak zwykle z prośbą o udostępnienie piwnic, a także z zaleceniem, aby w tym terminie zlecili wykonawcy również dezynsekcję swoich mieszkań, tak aby uzyskać najwyższą skuteczność - wyjaśnia wiceprezes.
Problem w tym, że spółdzielnia nie może zmusić mieszkańców do udostępnienia piwnic i podjęcia tym samym skutecznej walki z insektami.
Napisz komentarz
Komentarze