smród

Mieszkańcy zmagający się od lat z uciążliwym sąsiedztwem pojemników na odpady w centrum miasta, wreszcie mogą odetchnąć z ulgą i świeżym powietrzem. Interwencje mieszkańców, artykuły prasowe i działania lokalnych władz doprowadziły do wypracowania kompromisowego rozwiązania, które zakończyło problem uciążliwego zapachu i braku estetyki w rejonie ulic Spokojnej i Rynek.

Problem uciążliwego fetoru w Chełmie powraca jak bumerang. Mieszkańcy skarżą się, że odór unoszący się w mieście budzi ich w nocy, uniemożliwia otwieranie okien i codzienne funkcjonowanie. Skala zjawiska sprawia, że sprawa ponownie stała się jednym z najgorętszych tematów w mieście.

Mieszkańcy bloków przy ul. Spokojnej oraz Rynek we Włodawie apelują o interwencję w sprawie lokalizacji pojemników na odpady. Jak twierdzą, od lat zmagają się z uciążliwościami związanymi z sąsiedztwem śmietników – przykrym zapachem, obecnością szczurów i insektów oraz rzekomym brakiem reakcji ze strony władz miasta.

Dopiero gdy fetor na klatce stał się nie do wytrzymania, wezwano służby. Mieszkająca na drugim piętrze kobieta nie odpowiadała na wezwania, dlatego trzeba było wyważyć drzwi. Nie było happy endu. Okazało się, że 68-latka nie żyje od około dwóch tygodni. Ciało zabrano, ale nieprzyjemny zapach pozostał. Sąsiedzi domagali się dezynfekcji mieszkania.

Mieszkańcy Chełma i Okszowa spotkali się we wtorek na wspólnym zebraniu w sprawie petycji przeciwko uciążliwym zapachom, wydobywającym się z miejskiej oczyszczalni. - Wam śmierdzi na dworze, u nas fetor wdziera się nawet do domów przez instalacje wodociągowe - skarżyli się okszowiacy. - Mamy już tego dość! Kiedy w końcu ktoś zrobi z tym porządek? Od Tomasza Wójcika, dyrektora MPGK, usłyszeli, że szansa na poprawę jest już w przyszłym roku. - Oby to nie były znów obietnice bez pokrycia... - komentowali rozżaleni.

Mieszkańcy osiedla Rejowiecka oraz Okszowa borykają się z problemem uciążliwego zapachu. Podejrzewają, że pochodzi z miejskiej oczyszczalni ścieków. Sytuacja osiągnęła punkt krytyczny we wrześniu, co skłoniło ich do podjęcia zdecydowanych działań.

Choć na ostatnim zebraniu osiedla Rejowiecka pojawiła się zaledwie garstka mieszkańców, zapadła ważna decyzja. Obecni doszli do wniosku, że trzeba działać, bo żyć w takim smrodzie, jaki im znów funduje chełmska oczyszczalnia ścieków, dłużej się nie da. Szykują więc petycję do prezydenta, pod którą będą zbierać podpisy. Rozważają też zgłoszenie sprawy do prokuratury i zainteresowanie problemem ogólnopolskie media.

Od kilku dni do naszej redakcji napływają skargi od mieszkańców okolic ulicy Rejowieckiej, ale nie tylko, którzy narzekają na uciążliwy zapach unoszący się w powietrzu. Problem ten niestety powraca jak bumerang i zatruwa im życie. A wydawało się, że już został opanowany...

Mieszkańcom nie podoba się hodowanie zwierząt na terenie miasta. Niestety, nasze prawo nie pozwala zbadać zapachu, który szczególnie im przeszkadza. Podczas sesji rady miasta (15 lutego) radny Dariusz Turzyniecki złożył interpelację, aby przeprowadzić kontrolę w zakresie utrzymywania zwierząt gospodarczych na terenach posesji, które położone są poza obszarem rolniczym.

- Czy czujecie znowu smród z oczyszczalni w Chełmie? Proszę dzwonić i zgłaszać na 994 - Pogotowie Wodociągowo-Kanalizacyjne, bo w MPGK twierdzą, że nikt nie zgłasza i problemu nie ma - pisze pani Gosia w mediach społecznościowych. Mieszkańcy osiedla Rejowiecka nadal skarżą się na uciążliwe odory, docierające - jak podejrzewają - najprawdopodobniej z chełmskiej oczyszczalni ścieków. Latem władze spółki twierdziły, że odór spowodowany jest wysoką temperaturą. Czym dziś tłumaczą zaistniałą sytuację?

Znów otrzymujemy sygnały od mieszkańców o potwornym smrodzie unoszącym się nad osiedlem Rejowiecka. Dzisiaj (17 listopada) odór pojawił się koło godziny 15.