Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here
Reklama baner reklamowy

Nocna wędrówka z wilkami

Kilkunastostopniowy mróz, głęboki śnieg, mrok nocy i towarzystwo wilków - w takich warunkach 20-osobowa drużyna ze Stowarzyszenia Clipeus Arma pokonała niemal 20 kilometrów przez sobiborskie lasy. Wędrówkę rozpoczęli w sobotnią noc (11 lutego) i zakończyli w niedzielę przed świtem. Chwilami było trudno, ale uśmiechy nikomu nie znikały z twarzy.
Nocna wędrówka z wilkami

18-kilometrowy Marsz Echem Wilka rozpoczął się ok. 22.00 przy pełni księżyca. Termometry pokazywały kilkanaście stopni mrozu, ale odczuwana temperatura dochodziła do -20. Nie było to jednak straszne uczucie dla grupy z Clipeus Arma, którzy ramię w ramię wyruszyli w drogę przez Lasy Sobiborskie. Drużynie przewodzili Robert Wróblewski oraz Adam Derkacz.

Na początek - dobry plan!

- Inwentaryzowanie przyrody, czyli zwierząt i roślin, to jedno z moich codziennych zajęć, natomiast tego typu marsz z wilkami, to także jedna z metod oceniania liczebności i rozmieszczenia populacji tych drapieżników - wyjaśniał Robert Wróblewski, starszy strażnik w chełmskim oddziale Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych. - Można to określić poprzez nocne nasłuchiwanie wyjących osobników w poszczególnych watahach, idąc przez las przy pełni księżyca. Oprócz nich, liczyliśmy także na spotkanie największych sów euroazjatyckich, puszczyków oraz puszczyków mszarnych, związanych z terenami Syberii, a występujących w Lasach Sobiborskich.

Wyprawę w "ciemność lasu" poprzedziły gruntowne przygotowania. Wszyscy uczestnicy przybyli czterema samochodami. Jeden pojazd został na starcie, dwa rozmieszczono na trasie, aby stanowiły koła ratunkowe dla osób, które nie dadzą rady iść dalej, a ostatni czekał na końcu, żeby móc odstawić kierowców do swoich aut. Ekipa tryskała optymizmem i ciekawością przed tym, co ich czeka. Oprócz ciepłych ubrań i wygodnych, nieprzemakalnych butów, mieli ze sobą kanapki i termosy z ciepłą herbatą. Łyk gorącego napoju rozgrzewał mięśnie, co pozwalało stawiać każdy kolejny krok. A nie było łatwo...

Pokonać granice wytrzymałości

Najwięcej adrenaliny wśród uczestników marszu wzbudzała świadomość żyjącej w lesie populacji wilków i możliwość zobaczenia ich na własne oczy. Szybko się jednak okazało, że niemal ekstremalne warunki pogodowe zmuszają ich do walki z własnymi słabościami.

- W listopadzie przeszliśmy 50 km z Włodawy do Chełma, więc myślałem, że ten marsz, dużo krótszy, będzie łatwiejszy - mówił Adrian Czyżma. - Ale był znacznie trudniejszy. Momentami śnieg był tak głęboki, a zaspy znikały aż za horyzontem, że szło się naprawdę ciężko. Przemoczone ubranie i buty dodawały ciężaru, ale nie mieliśmy zamiaru tak łatwo się poddawać.

Dodatkowym utrudnieniem w przedzieraniu się przez las był wybór trasy, praktycznie bez drogi. Przez ok. 10 km członkowie Clipeus Arma sami musieli wydeptać przed sobą szlak. A przestoje nie wchodziły w grę, bo zwalnianie tempa czy zatrzymanie się, groziło natychmiastowym wychłodzeniem. Silny mróz jednak nie dla wszystkich był przeszkodą. Jakub Ułanowski, zdecydował się iść nawet ... bez czapki.

- Prawdę mówiąc, nic mi nie sprawiło trudności - mówił. - Staram się dbać o kondycję i to na pewno mi pomogło. Taki marsz to świetna próba sprawdzenia samego siebie i mam nadzieję, że następnym razem będziemy szli trochę dłużej.

Podczas mijania kolejnych śladów dzikich zwierząt - łosi, jeleni i najbardziej wyczekiwanych, potężnych tropów wilków - we znaki dawał się również wiatr, który potęgował zimno. Były chwile zwątpienia. Jak wspominają uczestnicy, momentami nozdrza nie nadążały ogrzewać powietrza, a zadyszka odbierała siły.

- Na marsz wybraliśmy się całą rodziną: ja, żona, syn, córka i mój potencjalny zięć - mówił Robert Mironiuk. - W drodze do celu staraliśmy się dbać przede wszystkim o nasze panie. Nie ukrywam, że kiedy zwiększała się szerokość kolumny, były pewne obawy, czy wilki nie zaatakują. Chyba jednak zrezygnowały, bo za mocno hałasowaliśmy.

Wilków, niestety nie udało się ani spotkać, ani usłyszeć, podobnie jak sów, co jednak nie zgasiło entuzjazmu wędrowców, bo przygoda i tak była niezapomniana.

Droga z refleksjami

Wśród uczestników niecodziennej wyprawy nie zabrakło również odważnych pań. Jedną z nich była Marta Prończuk, nasza redakcyjna koleżanka. Podczas przedzierania się przez zaśnieżone lasy, przed oczami stanęły jej lata dzieciństwa.

 - Przypomniałam sobie, jak tata na dobranoc opowiadał mi o ćwiczeniach wojskowych, które wraz z kolegami odbywał w lasach. Przyglądali się się wtedy w życiu leśnych zwierzątek i ratowali wiewiórki, sarny, jelenie, bażanty, a nawet wilki. Drugi obraz, jaki mi towarzyszył, to powrót nocą z mamą z Pławanic do domu w Dorohusku. Pamiętam, jak siedziałam na bagażniku roweru, widziałam czarny las, świecące gwiazdy i słyszałam, jak mama mówi: "Martusia, tylko nie śpij". Moje granice wytrzymałości sięgały wtedy zenitu, ale nigdy nie zapomnę trwogi i majestatu lasu.

 Marsz, chociaż wymagający niemałego wysiłku, paradoksalnie sprawdził się również jako recepta na zmęczenie. Szczególnie dla Pauliny Majkutewicz, która właśnie za namową Marty, dała się przekonać do wędrowania przez lasy.

- Pod koniec tygodnia, po ciężkim dniu, myślałam, że nie dam rady pokonać choćby kilometra - wspomina Paulina. - Bardziej od wędrówki w mrozie, marzył mi się sen w wygodnym łóżku. Okazało się jednak, że cisza i spokój lasu, a przede wszystkim chłodne powietrze, niesamowicie pozytywnie działa na organizm. Wyciszyłam się i oderwałam od codzienności, liczyło się tylko pokonywanie kilometrów w niełatwych warunkach.

Szczęśliwy finisz

Marsz Echem Wilka został zaplanowany na 30 km, ale na 18-tym kilometrze większość uczestników uznała, że zmęczenie tym razem wzięło górę. Chociaż nie zabrakło też takich, którzy chcieli dokończyć wytyczony odcinek. Zwyciężył jednak zdrowy rozsądek. Adam Derkacz, "ojciec" całej eskapady, jest dumny, że razem dali z siebie wszystko.

 - Jesteśmy jak rodzina i w stowarzyszeniu łączą nas prawdziwe wartości rodzinne, a to silna motywacja do pokonania wszelkich trudności - podkreślił. - Trzymamy się zasady "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" i zawsze powtarzamy, że niemożliwe nie istnieje. Naszymi ograniczeniami są jedynie nasze bariery psychiczne. To, co mamy w głowie. Dlatego robimy wszystko, aby te schematy przełamać. A pomysłów na to nam nie brakuje.

Uczestnicy mają nadzieję, że kolejny Marsz Echem Wilka będzie jeszcze lepszy i bardziej owocny w spotkania z dzikimi zwierzętami.

- Krąży pewna legenda, że kiedyś komuś udało się podejść do wadery i przy niej pogłaskać jej młode - dodaje Robert Wróblewski. - Czy to prawda, tego nie wiem, ale chciałbym się o tym przekonać sam. I trzeba zaznaczyć, wbrew plotkom, że nigdy dotąd nie odnotowano ataku wilka na człowieka bez powodu. Zwierze zaatakuje tylko wtedy, kiedy broni młodych lub jest ranne i zagrożone. Dlatego też wilków nie wolno prowokować.  



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
KOMENTARZE
Autor komentarza: N-lTreść komentarza: To że Dyrektorzy decydują o zatrudnieniu lub zwolnieniu nauczyciela to fikcja. Decyzja zawsze jest po stronie władz miasta o czym Pani Dorota C doskonale wie.Data dodania komentarza: 05.05.2024, 08:19Źródło komentarza: Chełm. Czy groźba zwolnienia wisi tylko nad matematyczką z I LO?Autor komentarza: JanTreść komentarza: Ja mam aż dwa tytuły wykonawcze i komornik mówi że nie ma szans odzyskać pieniędzy.Umowę miałem podpisaną u notariusza ,o zgrozo najem okazjonalny.Prawo w polsce jest chore ,dlatego.lepiej sprzedać.Data dodania komentarza: 04.05.2024, 21:23Źródło komentarza: Chełm. Koszmarne wspomnienie po lokatorach...Autor komentarza: Sobibór widziałTreść komentarza: I rozwiązać kwestie prawne w tej gminie, czyli być może gminę, ale z pewnością siedzibę.Data dodania komentarza: 04.05.2024, 21:17Źródło komentarza: Gm. Wola Uhruska. Jacek Kozyra pokonał Mirosława KoniecznegoAutor komentarza: NauczycielTreść komentarza: Uprawnienia kompensacyjne!? Śmieszne, osoba, która idzie na wcześniejszą emeryturę traci wszystko. Dostaje grosze na emeryturze. Traci prawo odejścia z karty nauczyciela , jeśli pracowała w placówce integracyjnej też utraci dodatek za trudne warunki. Nie oszukujemy się, to jest skok na naszą kasę. Osoby, które w podobny sposób potraktowane, przeżyły szok i leczą załamanie nerwowe. Dziękujemy, że tak nam dziękujcie za pracę. Czy " góra" potrafi postawić się w naszej sytuacji? Jak widać nic ich to nie obchodziData dodania komentarza: 04.05.2024, 21:11Źródło komentarza: Chełm. Czy groźba zwolnienia wisi tylko nad matematyczką z I LO?Autor komentarza: SzaradaTreść komentarza: Ping Pong czym to uzasadniasz? Uczestnicy i laureaci są z różnych stron Polski. Konkurs ma zasięg ogólnopolski i wiele chyba ponad 20 edycji.Data dodania komentarza: 04.05.2024, 18:20Źródło komentarza: Krasnystaw. Nagrodzeni za najlepsze tomiki poetyckie
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama