Plan zakłada przykrycie dwóch reaktorów biologicznych oraz montaż systemu dezodoryzacji odprowadzanego powietrza. Całość, jak zapewnia MPGK, ma kosztować około 5,5–6 mln zł, choć prezydent Jakub Banaszek w swoich mediach społecznościowych pisał o kwocie sięgającej nawet 10 mln zł.
Według dokumentów MPGK prace mogą potrwać od 7 do 10 miesięcy od podpisania umowy z wykonawcą. Spółka już 10 września złożyła wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Lublinie o wpisanie przedsięwzięcia na listę zadań przeznaczonych do dofinansowania.
Skąd środki?
I tu pojawia się kluczowe pytanie. Podczas obrad Komisji Budżetu i Rozwoju Gospodarczego Rady Miasta Chełm, radni pytali wiceprezydenta Radosława Wnuka, czy miasto wesprze finansowo MPGK. Konkretów jednak nie usłyszeli.
– To zadanie bardzo kosztowne, a przepisy w Polsce nie regulują odorowości. Dlatego musimy liczyć na pożyczki inwestycyjne i środki z funduszy ochrony środowiska – podkreśla prezes MPGK Jakub Oleszczuk.
Presja mieszkańców
Problem nieprzyjemnych zapachów wraca jak bumerang.
– Mieszkańcy są coraz bardziej sfrustrowani. Oczekują konkretów i szybkiego finału procesu inwestycyjnego. Bez hermetyzacji Chełm dalej będzie skazany na życie w smrodzie – mówił radny Łukasz Krzywicki.
Prezydent Jakub Banaszek również przyznał, że problemu nie da się rozwiązać półśrodkami. Jeszcze na początku września pisał w mediach społecznościowych:
„Jedynym rozwiązaniem jest pełna hermetyzacja. MPGK czeka na wydanie pozwolenia na budowę i jednocześnie szuka dodatkowych środków. Nie ma obecnie programów, które w pełni mogłyby sfinansować inwestycję, dlatego będą to środki własne spółki, najpewniej przy wsparciu miasta”.
Co dalej?
Władze MPGK zapowiadają ogłoszenie przetargu w ciągu najbliższych tygodni. Jeśli procedury pójdą sprawnie, prace budowlane mogłyby ruszyć jeszcze w tym roku.
Pozostaje jednak pytanie, czy spółka i miasto zdołają udźwignąć finansowo wielomilionową inwestycję bez poważnego wsparcia z zewnątrz...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze