Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Gm. Sawin. Zmiany nie wszystkim przypadły do gustu

- Zmiany w statucie należy przeprowadzić teraz, by komisje mogły pracować w sposób niezakłócony - tak uzasadniała konieczność naniesienia poprawek w dokumencie przewodnicząca rady Iwona Wołoszkiewicz. - Niech zajmą się tym radni kolejnej kadencji – oponowali niektórzy radni i swoje zdanie na ten temat wyrazili dobitnie w trakcie głosowania.
Gm. Sawin. Zmiany nie wszystkim przypadły do gustu

Autor: Gmina Sawin

Ostatnie posiedzenie rady gminy przyniosło do rozstrzygnięcia kilka różnych problemów, ale największe poruszenie w gronie obecnych wzbudził ten dotyczący zmian w statucie gminy. Zmiany zaproponowano m.in. dlatego, że przez dłuższy czas nieuregulowana pozostawała kwestia szkół funkcjonujących na terenie gminy, a które przeszły pod zarząd stowarzyszeń. Nieuregulowana pozostawała również sprawa Jagodnego – sołectwa, które jest teraz  w granicach administracyjnych gminy Chełm. 

Zmiana zapisów miała również uporządkować funkcjonowanie komisji stałych. Zaproponowano bowiem dodanie zapisu informującego o tym, że każdy radny może pracować w maksymalnie dwu komisjach. Zapis ów pojawił się oczywiście nie bez przyczyny. Nie od dziś bowiem wiadomo, że niektórzy radni w Sawinie nie uczestniczą w pracach komisji z premedytacją, a niektórzy zrezygnowali z niej w ostatnim czasie. Tak stało się w przypadku komisji skarg, wniosków i petycji. Jej grono posypało się właściwie z dnia na dzień i gdyby nie zaangażowanie radnego Krzysztofa Żuka, komisja praktycznie przestałaby istnieć.

Dyskusję na temat statutu rozpoczęła radna Maria Kubiak-Skórzewska.

- Chciałabym wiedzieć, kto odpowiadał za przygotowanie tych zmian. Uważam, że każdy radny powinien mieć możliwość, by pracować nad projektem. Ale chciałabym zapytać o jeszcze jedną kwestię. Czy fakt, że radni będą mogli uczestniczyć w dwu komisjach, nie pociągnie za sobą konsekwencji finansowych. Państwo (władze gminy, przewodnicząca rady – przyp. red.) wciąż powtarzacie, że budżet gminy jest mały, zatem pytam, czy zmiana nie przyniesie dodatkowych, niepotrzebnych kosztów związanych z utrzymaniem tych komisji? - dopytywała podczas sesji radna Skórzewska. 

Gnębiły ją również pytania związane z pozostałymi zmianami.

- To, że należało wykreślić szkoły, ponieważ przeszły pod zarząd stowarzyszeń, jest jasne. Jasnym jest też, że należało wykreślić zapisy związane z Jagodnem. Ale dlaczego czyni się to dopiero teraz, tak późno? Pozostał jeszcze rok naszej kadencji. Może pozostawmy te zmiany naszym następcom? - uzasadniała swój sprzeciw Skórzewska.

Przewodnicząca Iwona Wołoszkiewicz próbowała odpowiedzieć wiążąco na wszystkie wątpliwości radnej.

- Sądzę, że jako doświadczona radna zna pani ten statut „od podszewki”. Propozycję zmian w statucie otrzymaliście państwo przed naszym spotkaniem i mieliście czas, by się z nimi zapoznać. Zmiany wprowadziłam ja. Zapisy dotyczące szkół i Jagodnego nie powinny budzić wątpliwości, tutaj mamy raczej jasność. Co do zapisu mówiącego o pracy radnych w komisjach, to ta zmiana została wymuszona m.in. państwa sytuacją. Komisja skarg, wniosków i petycji jest komisją statutową i musi funkcjonować, nie ma innego wyjścia. Nikt, poza radnym Żukiem nie dołączył do tej komisji, zatem jej grono, zgodnie z opinią prawnika, należało uzupełnić. Bez tego zapisu nie jesteśmy w stanie jej uzupełnić. Przypomnę tylko, że nie byłoby tej sytuacji, gdyby nie państwa rezygnacja. Zrezygnowała Pani, zrezygnował pan radny Kędzierawski. O rezygnacji radnego Kędzierawskiego dowiedziałam się zresztą już po sesji, ponieważ uczynił to w trakcie posiedzenia. Pozostał tylko radny Żuk, który poczuł się odpowiedzialny za pracę rady. Państwo te prace niestety blokujecie – informowała przewodnicząca Wołoszkiewicz.

Przewodnicząca tłumaczyła podjęcie prac nad statutem m.in. tym, że zarekomendował to sam wójt Dariusz Ćwir, uważając, że zapisy w statucie trzeba zaktualizować.

- Ponieważ staram się odpowiadać na to, co mówi pan wójt, zatem sprawa statutu stanęła w porządku obrad dzisiejszej sesji i próbujemy to zmienić. Zmiany nie są duże. Nie wprowadzajcie państwo radni niepotrzebnego zamieszania. Chcemy uregulować kwestię szkół, Jagodnego, funkcjonowania komisji oraz sprawę publikacji zarządzeń wójta. Wielokrotnie mówiliśmy na sesjach o tym (kwestia zarządzeń była podnoszona m.in. na sesji absolutoryjnej – przyp. red), że te zarządzenia raz się pojawiają, raz nie, podnosiliśmy sprawę dostępności tych zarządzeń w urzędzie i na stronie BIP. Podczas dyskusji nad projektem uchwały umożliwiliście państwo panu wójtowi, by zarządzenia ukazywały się w ciągu 14, a nie 7 dni. Sądzę, że nikomu zatem nie dzieje się krzywda - kontynuowała Wołoszkiewicz.

Skórzewska zaoponowała.

- Uważam, że jest w tym też nieco pani winy, pani przewodnicząca. Dlaczego te zmiany w strukturze funkcjonowania gminy podejmowane są tak późno? Jagodne zostało odłączone na początku roku.

- Biorę za to odpowiedzialność – stwierdziła Wołoszkiewicz

Swoje zdanie na temat proponowanych zmian wyraził również wójt Dariusz Ćwir.

-Sądzę, że wnioski radnej Skórzewskiej są słuszne. Kiedy chce się rozliczać wójta z publikacji zarządzeń, czyni się to z wielką uwagą. Kiedy jednak wszystkie zmiany dokonały się jakiś czas temu, to my dopiero teraz zmieniamy statut. Zaznaczam to, co powiedziała pani przewodnicząca - „ja zaproponowałam te zmiany”. A gdzie są pozostali radni? Uważam, że te zmiany powinny być szerzej przedyskutowane. Nie ma współpracy pomiędzy radnymi a wójtem – podsumował wójt Ćwir.

Na słowa wójta szybko zareagowała radna Teresa Chlebio.

-Jestem radną i czuję się odpowiedzialna za to, co robię. Nawet gdyby przemknęło mi przez myśl, żeby zrezygnować z pracy w komisji, za którą odpowiadam (komisja kultury, oświaty, sportu i zdrowia – przyp. red.), nie zrobiłabym tego, bo czuję się odpowiedzialna. Sądzę, że aby kogokolwiek rozliczać, samemu trzeba być w porządku. Przede wszystkim trzeba żyć w sposób uczciwy. Jeśli mówi się coś, czego się później nie wykonuje, to budzi to po prostu reakcję. Panie wójcie, gdyby wyrażał pan opinię zgodnie z prawdą, różne reakcje na pańskie słowa nie zaistniałyby. Tej współpracy nie ma, ale nie chodzi panie wójcie, tylko o radnych – skwitowała radna Chlebio.

Odpowiedzi doczekał się wreszcie zarzut o marnotrawienie gminnych pieniędzy. Radna Wołoszkiewicz powołała się na realne wyliczenia. Przeliczyła bowiem wysokość wynagrodzenia radnego z tytułu uczestnictwa w komisji (350 zł) przez ilość posiedzeń i podsumowała.

-Czy naprawdę jako radni aż tak „zdzieramy” z budżetu gminy?

Niektórzy radni przemilczeli i ten wstydliwy fakt, że nie wszystkie komisje spotykają się raz na kwartał. Bywa, że nawet i rzadziej. Ostatecznie za przyjęciem proponowanych zmian padło 7 głosów ZA i 5 PRZECIW.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama