Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 20:40
Reklama
Reklama Reklama MAREX

Gm. Dorohusk. Przedsiębiorcy i rolnicy usiedli do stołu. Nie znaleźli wspólnego języka

Co prawda przedstawiciele dwóch wspomnianych branż nie spotkali się przy okrągłym stole, ale uczestnik spotkania z ramienia rządu, wojewoda lubelski Krzysztof Komorski miał nadzieję na to, że uda się „dogadać”. Najwyraźniej się mylił. Tymczasem nie udało się znaleźć nici porozumienia pomiędzy przedsiębiorcami i rolnikami. Mało tego – ci drudzy zapowiedzieli zaostrzenie swojej akcji już od najbliższego czwartku.
Gm. Dorohusk. Przedsiębiorcy i rolnicy usiedli do stołu. Nie znaleźli wspólnego języka

Źródło: Lubelski Urząd Wojewódzki

Przedsiębiorcy mają dosyć

Spotkanie w urzędzie gminy Dorohusk, na wniosek lokalnych, „granicznych” przedsiębiorców i przy pomocy władz gminy, odbyło się w poniedziałek, 15 kwietnia. Właściciele firm, które funkcjonowały dzięki granicy, postanowili powiedzieć otwarcie o tym, że to, co obserwujemy w Dorohusku od wieli miesięcy, jest, ich zdaniem niedopuszczalne. Chcą natychmiastowego zawieszenia akcji protestacyjnej, ponieważ oni także mieli znaleźć się pod przysłowiową „ścianą”. 

- „Pan wójt poinformował mnie, że powstała inicjatywa takiego spotkania, głównie ze strony przedsiębiorców, którzy chcą zawieszenia protestu rolników, bo to uderza w ich interesy i możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. W ostatnim czasie otrzymałem kilkadziesiąt pism, próśb, apeli od różnych grup przedsiębiorców, nie tylko przewoźników, z prośbą o pomoc w sytuacji, która stała się dla nich bardzo trudna” (pis. oryg.) – stwierdził w czasie rozmów wojewoda Krzysztof Komorski.

Przedstawiciele przedsiębiorców wyjaśnili natomiast, z czym mierzą się na co dzień.

- „Blokada w Dorohusku trwa od kilku miesięcy. Przepływ towarów między Polską a Ukrainą spadł o 70 proc. Wiele firm, nie tylko związanych z branżą przewozową, jest na skraju płynności finansowej, konieczne stają się zwolnienia pracowników. Nie może tak być, że jedna grupa zawodowa realizuje swoje cele kosztem innych firm, innych branż. Apelujemy, żeby granica nie była areną blokad głównych traktów handlowych” (pis. oryg.) - zauważyli przedsiębiorcy, którzy funkcjonują dzięki przepływowi towarów przez granicę w Dorohusku.

Rolnicy: "Rozumiemy, ale walczymy o byt"

Rolnicy po raz kolejny przypomnieli natomiast, że ich walka opiera się nie na czczych deklaracjach, ale zabiegają w istocie o „być” polskiego rolnictwa.

- „W państwa (przedsiębiorców – przyp. red.) przypadku mówimy o firmach zatrudniających kilkadziesiąt osób, a często wspierających i współpracujących w przewoźnikami ukraińskimi. A co z polskimi rolnikami? Dopóki nam konstytucja gwarantuje prawo strajku, będziemy tu tkwili. Rynek polski jest niszczony przez import produktów i komponentów z Ukrainy. A Wasze firmy ciągle te towary przywożą i ciągle na tym zarabiacie" (pis. oryg.) - odparli w odpowiedzi na zarzuty adwersarzy.

Wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa zauważył, że przejścia graniczne z Ukrainą na terenie województwa podkarpackiego nie są blokowane.

- „Dlaczego przejścia na Podkarpaciu działają i wszyscy tamtędy jeżdżą, a nasze region, nasza gmina cierpi. Rozumiem, gdyby były zamknięte wszystkie przejścia na granicy z Ukrainą, bo protestowali wszyscy. A teraz? Gdzie sens i logika, że na Podkarpaciu wszyscy się rozwijają i prowadzą działalność, a na Lubelszczyźnie mamy problem” (pis. oryg.) - zauważył wójt Wojciech Sawa.

I zaproponował, aby czasowo zawiesić akcję protestacyjną.

Wójt nie pogodził

- „Mam wielką prośbę, bo my jesteśmy w tym marazmie już dwa lata. Żeby się zastanowić, żeby dać chwilę oddechu. Dajmy sobie szansę na jakiś czas. Mam wielką prośbę: pokażmy klasę, jako Lubelszczyzna, że Podkarpacie potrafiło, i my też potrafimy się dogadać” (pis. oryg.) - zaapelował do producentów żywności.

Wojewoda Komorski podkreślił, że rozmowy z rolnikami odbywały się wielokrotnie i obiecano im, że zmiany zostaną wprowadzone nie tylko w ramach tzw. „Zielonego Ładu”. Obiecano im także mechanizmy dopłat do 1 tony sprzedanego zboża.

Przedstawiciel protestujących, Bartłomiej Szajner, uważa, że o realnych zmianach nie może być na razie mowy, bowiem nie pojawiła się dotąd żadna konkretna ustawa ani rozporządzenie, które zawierałoby nowe przepisy.

- Warto przypomnieć też, że rolnicy tracą gospodarstwa, które budowane były przez kilka pokoleń. Nierzadko przekazywane są z dziadka na ojca i dalej, na syna. Owszem, minister obiecywał nam różne mechanizmy, które w jego opinii powinny pomóc, ale tymczasem poruszamy się w sferze deklaracji. Zachodzi obawa, że rozmowy będą trwały do czerwca, a więc wyborów europejskich, a nowa ekipa zmieni proponowany kurs. Dlatego dopóki nie otrzymamy konkretnych zapisów prawnych, nie zrezygnujemy z blokad. Akcję zaostrzamy od najbliższego czwartku. Rozważamy całkowitą blokadę granicy – wyjaśnia Szajner.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama