Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama Stachniuk Optyk

Ochotnicy z pierwszej linii frontu

Jeszcze niedawno terytorialsów traktowano jak pasjonatów strzelanki i biegów po lasach. A oni stanęli na wysokości zadania! Robią rzeczy, których nikt inny nie chce się podjąć. Codziennie ryzykują swoim zdrowiem i życiem.
Ochotnicy z pierwszej linii frontu

Strój ochronny nie powinien nikogo zmylić. Pod białym foliowym ubraniem nie ma medyka. To żołnierz pobierający wymazy! W dodatku ochotnik! Człowiek, który ma inny zawód, zwyczajną pracę, pewnie też rodzinę. Wojska Obrony Terytorialnej od wielu miesięcy pomagają żołnierzom zawodowym, policjantom, pogranicznikom i lekarzom w zwalczaniu epidemii. Ochotnicy narażają się na zakażenie, chociaż wcale nie muszą.

- Brałem udział w akcji "Odporna wiosna" i wraz z policją prowadziliśmy w gminie Dorohusk działania antykryzysowe – wspomina Tomasz Derkacz, jeden z żołnierzy WOT. - We wspólnym patrolach sprawdzaliśmy, czy wszyscy przestrzegają przepisów dotyczących kwarantanny, dezynfekcji i innych zaleceń medycznych. Bardzo dobrze wspominam tę współpracę, mogliśmy wymienić się doświadczeniem i sprawdzić się w nowym działaniach, którym stawialiśmy czoła - dodaje.

Obecnie żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej można spotkać również w szpitalu. Mierzą temperaturę ciała osobom, które przychodzą do placówki, a także informują ich, jak mają się zachowywać i do jakich zasad stosować. Można też ich spotkać w punktach tzw. drive-thru.

 - W walkę z pandemią w samym Chełmie, w szpitalu zaangażowanych jest obecnie 9 żołnierzy, dodatkowo jeden żołnierz działa w MOPR w Chełmie. Natomiast w całym rejonie zaangażowanych jest 43 żołnierzy. Działają, m.in. w szpitalu we Włodawie, Krasnymstawie, Łęcznej, Świdniku  - mówi oficer prasowy Damian Stanula 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Zadania żołnierzy pracujących przy szpitalu w Chełmie polegają na: wykonywaniu wymazów i triażu, czyli segregacji chorych. Mierzą też temperaturę i dbają o to, by pacjenci wypełniali ankiety. Stanowią wsparcie logistyczne dla szpitala. W okresie pandemii, gdy brakuje lekarzy i pielęgniarek, to pomoc jest nie do przecenienia.

- Ponadto nasi żołnierze wspierają DPS w Różance w powiecie włodawskim. Tutaj terytorialsi działają wspólnie z żołnierzami z 2 Pułku Rozpoznawczego z Hrubieszowa. Jesteśmy gotowi do wsparcia kolejnych placówek oraz instytucji, jeżeli takie zapotrzebowanie do nas wpłynie - zapewnia Stanula.

Żołnierze są przygotowani do działań przeciwkryzysowych. Mają szkolenia medyczne i przeciwepidemiologiczne. Pomogą, jeśli np. będzie potrzeba wsparcia policji w monitorowaniu kwarantanny. Już nie działają w trybie szkolenia, jak do tej pory, ale w trybie przeciwkryzysowym. W związku z tym zawieszono szkolenia rotacyjne (weekendowe) i poligonowe, za wyjątkiem szkoleń dla nowych ochotników tj. szkoleń podstawowych i wyrównawczych. Ponadto organizowane są szkolenia zdalne dla instruktorów, medyczne oraz specjalistyczne. Szkolenia prowadzone są z zachowaniem reżimu sanitarnego tak, aby do minimum ograniczyć ryzyko transmisji koronawirusa.

Tego nawału zajęć mogli się nie spodziewać ochotnicy, którzy wstępowali w szeregi WOT przed eskalacją pandemii. O kobietach żołnierkach WOT rozpisywały się także media. Nie wszystkie wytrwały w służbie.

- W sierpniu tego roku zrezygnowałam z uczestnictwa. To moje osobiste, prywatne sprawy wpłynęły na tę decyzję - mówi Małgorzata Paździor-Król, p.o. dyrektora Gminnego Centrum Sportu, Kultury i Turystyki w Wojsławicach. 

Służba w WOT jest służbą ochotniczą, więc wszyscy żołnierze wstępując do tej formacji, zdają sobie sprawę, że w każdej chwili mogą być powołani, jak to miało miejsce w ubiegły weekend. Mogą być skierowani do różnych zadań, w tym do pracy w szpitalu, czy pobierania wymazów. Nie każdy jest na to gotowy. Z natychmiastowego stawiennictwa w jednostce zwolnieni są tylko niektórzy, już zaangażowani w działania przeciwkryzysowe - lekarze, pielęgniarki, kierowcy karetek.

- Odrębną kwestią jest, że ktoś nie może się stawić z powodu innych, usprawiedliwionych przyczyn, jak np. choroba. Chciałbym dodać, że żołnierze kierowani do szpitali mają odpowiednie przeszkolenie w zakresie pobierania wymazów. Są to osoby, które same do tych zadań się zgłosiły - podkreśla rzecznik.

- Nasi żołnierzy pracują w różnych zawodach i różnych miejscach. Powołania żołnierzy do służby w sytuacjach kryzysowych spotykają się z dużym zrozumieniem ze strony pracodawców. Nie odnotowaliśmy tutaj żadnych problemów, za co jesteśmy pracodawcom bardzo wdzięczni - dodaje.

Żołnierze WOT, którzy w ciągu 4 godzin nie stawili się na wezwanie w swojej jednostce, muszą usprawiedliwić swoją nieobecność. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie przez ich przełożonych. 

- Chcę podkreślić, że nasi żołnierze to osoby, którzy chcą działać i pomagać innym, są odpowiedzialni i zaangażowani w swoje zadania - podkreśla Stanula

2 Lubelska Brygada Obrony Terytorialnej nie odnotowała spadku liczby żołnierzy. Cały czas utrzymuje się ona mniej więcej na stałym poziomie, a w ostatnim czasie zainteresowanie służbą nawet wzrosło.

- Zgłaszają się chętni do służby właśnie teraz, w tych trudnych czasach pandemii, co nas bardzo cieszy. Jak w każdej dużej firmie, tak i u nas występuje fluktuacja żołnierzy. Jeżeli chodzi o rezygnacje ze służby, to nie są one spowodowane intensywnymi działaniami w związku z pandemią. Najczęstszym powodem rezygnacji ze służby są sytuacje rodzinne oraz zdrowotne - podkreśla rzecznik. 

Najlepszym dowodem na to będą najbliższe powołania, które zaplanowano na 21 listopada i 12 grudnia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaRafał Stachura życzenia
Reklama
Reklama
Reklama