- Trudno powiedzieć, czy ktoś wywiózł coś na pole, czy też może pojawienie się tych bakterii można łączyć z intensywnymi opadami deszczu - mówi wójt Joanna Jabłońska.
Z dnia na dzień okazało się, że woda w kranach nie nadaje się do picia. Dotyczyło to mieszkańców korzystających z ujęcia w Leśniowicach: Pliskowa Kolonii, Leśniowic Kolonii, Janówki, Leśniowic, Politówki, Majdanu Leśniowskiego, Alojzowa, Wygnaniec, Sarniaku, Poniatówki, Wierzbicy, Teresina I i Teresina II. Wody nie można było pić ani wykorzystywać jej do mycia warzyw i owoców oraz naczyń.
- Natychmiast podjęliśmy wszelkie niezbędne działania polegające na chlorowaniu wody i płukaniu sieci, aby jak najszybciej doprowadzić wodę do stanu zgodnego z normami - mówi wójt Jabłońska. - Jednocześnie w ciągu kilku godzin udało nam się zorganizować dowóz wody pitnej dla mieszańców - dodaje wójt.
Zadanie nie było łatwe. Woda musiała zostać dostarczona do kilkunastu wsi położonych na dość dużym obszarze. Z pomocą gminie przyszła 2 Brygada Obrony Terytorialnej, która udostępniała beczkowóz i żołnierza do pomocy. Za jednym razem zabierał w trasę 8 tys. litrów wody. Cysternę na 5 tys. litrów pożyczyła też spółdzielnia mleczarska z Krasnegostawu. Od MPGK-u w Chełmie samorząd pożyczył 1000-litrową beczkę. Wodę z ujęcia w Kasiłanie dowożono do gospodarstw dwa razy dziennie. Gmina poniosła jedynie koszty paliwa. Nie wszyscy jednak mogli z tej pomocy skorzystać. Po wodę trzeba było się stawić o określonej godzinie. Grafik dowozów był zamieszczony na stronie internetowej gminy.
- Czy brane jest pod uwagę, że niektórzy ludzie w tym czasie pracują? Bakterie dostaliśmy hurtem... - denerwowała się jedna z mieszkanek gminy, komentując ogłoszenie o dostawach wody.
Inni niepokoili się tym, że zapewne bakterie były obecne w wodzie już wcześniej i nieświadomie ją pili, szkodząc swojemu zdrowiu. Jak jednak ustaliliśmy, pacjenci miejscowej przychodni w Leśniowicach nie zgłaszali żadnych poważniejszych dolegliwości, mogących sugerować zatrucie.
- Nie miałem takich pacjentów - potwierdził Michał Dobrzański, lekarz z przychodni zdrowia w Leśniowicach.
- Słyszeliśmy o tym, że niektórzy mieli biegunkę, ale naszą rodzinę to ominęło. Być może dlatego, że kupiliśmy wcześniej wodę w butelkach ze sklepu. Nawet jak ktoś się zapomniał i łyknął wody z kranu, to nic mu nie było - opowiada jedna z mieszkanek Alojzowa.
Kryzys trwał kilka dni. W środę, 26 sierpnia, władze gminy podały dobrą wiadomość. Chlorowanie i płukanie wodociągu przyniosły pozytywny skutek. Woda po badaniach okazała się zdatna do picia.
Napisz komentarz
Komentarze