Prusaki to ponoć na osiedlu prawdziwe utrapienie. Problem polega na tym, że z miejsc, w których się zadomowią, trudno je usunąć. Walka z nimi czasem jest długa i trudna. Na dodatek wymaga zaangażowania od wszystkich mieszkańców bloku.
- Tu nie da się żyć. Ludzie nerwicy dostają - twierdzi jedna z mieszkanek. - Dzwonimy do spółdzielni, prosimy o reakcję i nic się nie dzieje w naszej sprawie.
Maciej Cieślak, wiceprezes Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zapewnia, że administracja nie miała pojęcia o prusakach. Gdyby tak było, już dawno zajęłaby się sprawą.
- Apeluję do mieszkańców, że jeśli pojawiają się tego typu problemy, to proszę w pierwszej kolejności informować spółdzielnię - mówi.
W ubiegły czwartek pracownicy administracji odwiedzili mieszkańców bloku. W dziesięciu mieszkaniach potwierdzili obecność insektów. W najbliższym czasie na częściach wspólnych przeprowadzona zostanie dezynsekcja. O jej terminie lokatorzy zostaną poinformowana w formie ogłoszenia.
- Spółdzielnia zobowiązana jest do dezynsekcji części wspólnych, do zabiegu w mieszkaniu - właściciel. Dobrze byłoby, aby odbyło się to w tym samym czasie - wyjaśnia Maciej Cieślak.
Napisz komentarz
Komentarze