Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Bank Spółdzielczy

Mieszkańcy muszą się odwoływać

- Jesteśmy warci tyle, co dwie pensje pana wójta - stwierdziła jedna z mieszkanek gminy Sawin. Jej zdaniem, urząd gminy nie powinien żałować pieniędzy na obronę interesów obywateli.
Mieszkańcy muszą się odwoływać

W ubiegłym tygodniu w Gminnym Ośrodku Kultury w Sawinie odbyło się spotkanie mieszkańców ulic Chełmskiej, Topolowej oraz Obłonie. Dotyczyło planowanej budowy stacji bazowej telefonii komórkowej P4 przy ulicy Topolowej. 

Wójt rozkłada ręce, już nic nie może

- Wiemy, że sprawa budowy masztu w Sawinie jest kontrowersyjna. Staraliśmy się wykorzystać wszelkie możliwości odwołania w tym postępowaniu - zapewnił wójt gminy Dariusz Ćwir.

Władze gminy nie mają już dalszej możliwości blokowania niechcianej na terenie Sawina inwestycji. Dlatego wójt zwrócił się do mieszkańców, by składali odwołania od decyzji SKO i ostatniej jego decyzji w tej sprawie, i tym samym przedłużali procedurę uzyskania przez sieć Play pozwolenia na budowę. 

Sprawa budowy masztu w Sawinie ciągnie się już od wielu miesięcy. Wójt gminy w ubiegłym roku w październiku podjął decyzję umarzającą postępowanie w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na realizację powyższego przedsięwzięcia. Umotywował to rezygnacją inwestora z wnioskowanej lokalizacji w wyniku protestów społeczeństwa. Ponieważ inwestor tak naprawdę nie miał zamiaru rezygnować, złożył odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło w całości zaskarżoną decyzję i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ pierwszej instancji. 31 marca zapadła kolejna decyzja wydana przez wójta gminy Sawin, odmawiająca ustalenia na rzecz firmy P-4 środowiskowych uwarunkowań realizacji przedsięwzięcia. Operator sieci złożył po raz kolejny odwołanie i najwidoczniej wygrał, skoro wójt rozkłada ręce i mówi mieszkańcom, by teraz to oni składali odwołania, zanim decyzja SKO się  uprawomocni i operator  uzyska pozwolenie na budowę, które wydaje starostwo.

Mieszkańcy wiedzą swoje

- Dziś bylibyśmy w innej sytuacji, gdyby wójt w decyzji z października nie skłamał i gdyby zlecił wykonanie oceny oddziaływania na środowisko - tłumaczyła na spotkaniu jedna z mieszkanek Sawina, która jako jedna z nielicznych miała teczkę z dokumentacją tej sprawy i przejrzała wyroki NSA w sprawie lokalizacji masztów i potencjalnego ich wpływu na zdrowie mieszkańców. Zapowiedziała nawet, że sprawę skieruje do prokuratury.

Wójt Dariusz Ćwir zapewniał, że nie skłamał, a po prostu miał informacje, że inwestor rezygnuje. W sprawie planowanej inwestycji występował zarówno do Regionalnej Dyrekcji Ochrowy Środowiska, Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, jak i Wód Polskich. Wszystkie te instytucje stwierdziły, że budowa masztu telefonii komórkowej o wskazanych przez inwestora parametrach nie jest inwestycją oddziałującą na środowisko ani mogącą potencjalnie oddziaływać. Żadna z tych instytucji nie stwierdziła, że maszt telekomunikacyjny może negatywnie oddziaływać na mieszkających w pobliżu ludzi. Najbliższy dom, będący obecnie w budowie, znajduje się w promieniu 80 metrów, a oddziaływanie masztu określono na 70 metrów. Nie było więc podstaw, by sporządzać ocenę oddziaływania na środowisko, za którą zresztą urząd musiałby zapłacić. Trudno też stwierdzić, czy znalazłby się fachowiec, który wykaże szkodliwość fal emitowanych przez maszt, skoro nie potwierdzają tego urzędy.

Mieszkańcom, którzy za oknem lub ścianą będą mieli taki maszt, trudno się jednak z tym pogodzić. Nikt nie chce takiego sąsiedztwa.

- Nigdy się tam nie wprowadzę - mówi jedna z uczestniczek spotkania, właścicielka domu w budowie. Mieszkańcy nie wierzą, że po wybudowaniu masztu moc anten nie będzie zwiększana w miarę potrzeb i że nie będą tam dokładane kolejne nadajniki. W dodatku, jak zauważył radny Wojciech Adamowicz, wartość nieruchomości w tej okolicy znacznie spadnie.

Winny nie tylko urząd

Co ciekawe, na spotkaniu nie zabrakło niezręcznych sytuacji. Jeden z mieszkańców nie chciał słuchać zastępcy wójta Zbigniewa Raźniewskiego, bo go nie zna i nie wie, kim jest. Władze gminy zasugerowały też, że najlepszym rozwiązaniem jest dogadanie się z właścicielem działki, który wydzierżawił ją pod budowę masztu.

- Mamy go zlinczować? - zdziwili się zebrani.

- A może gminę!? - zdenerwowała się kierowniczka referatu budownictwa urzędu gminy Teresa Oziomek.

O dziwo w spotkaniu wziął udział sprawca zamieszania - rolnik, właściciel działki, którą wydzierżawił pod maszt telefonii komórkowej.

- To mnie przerosło. Tego się nie spodziewałem, biorąc pod uwagę to, z czego teraz ludzie korzystają i co trzymają pod poduszką - stwierdził. Pod wpływem radnego Adamowicza zgodził się rozpatrzyć odstąpienie od umowy z firmą Play. Wszystko jednak zależy od tego, co w dokumencie jest zawarte i jakie kary mu ewentualnie mogą za to grozić. Władze gminy obiecały pomoc prawną w rozpatrzeniu  możliwości odstąpienia od umowy.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama