Pierwszy sygnał otrzymaliśmy w poniedziałek od Danuty Dąbskiej, przewodniczącej rady osiedla Rejowiecka.
- Sąsiadom wokół poginęła cebula, więc wyrywałam swoją, żeby się z nimi podzielić - mówi. - Tak naprawdę, kradzieże zaczęły się, kiedy wszystko zaczęło dojrzewać, już od sezonu ogórkowego. Podejrzewamy, że wysokie ceny warzyw zmusiły niektórych do podejmowania takich desperackich kroków.
Jak nam przekazała, ani ona, ani nikt z sąsiadujących działkowiczów nie zgłaszał policji tych kradzieży.
- Złapanie złodzieja, inaczej niż na gorącym uczynku, jest praktycznie niemożliwe - przekazał nam inny działkowiec z Chełma. - A wartość strat jest tak naprawdę niewielka w porównaniu z innymi kradzieżami, więc szkoda angażować policję. Bardziej zależy nam na ostrzeżeniu właścicieli ogródków i działek, że takie nieciekawe sytuacje mają niestety miejsce. Trzeba pilnować swoich plonów.
Napisz komentarz
Komentarze