- Nauczyciele dostają po 300 zł za wychowawstwo i świadectw nawet nie potrafią wypisać. Jeszcze nie tak dawno byli obrażeni za niskie dodatki motywacyjne, a teraz taki skandal - mówi jeden z rodziców ucznia klasy ósmej.
Rodzice są źli za całe zamieszanie, bo uważają, że można im było tego zaoszczędzić. Podkreślają, że źle wypisane świadectwa wyszły spod ręki wieloletnich, doświadczonych nauczycieli. Naprawiono to dopiero w przedostatnim dniu składania świadectw do szkół średnich.
Dyrektor SP w Wierzbicy Marzanna Jakuta jest trochę zdziwiona, że o usterce nie poinformowano w pierwszej kolejności szkoły. Skarga najpierw wpłynęła do kuratorium oświaty.
- Dowiedzieliśmy się o tym błędzie wczoraj, a dzisiaj już drukujemy nowe świadectwa. Od godz. 10 będą wydawane - zapewniała w ubiegły czwartek. - Błędy wszędzie się trafiają - tłumaczy. Nie chce jednak ujawnić, którzy nauczyciele się pomylili, żeby nie robić im wstydu. W szkole były trzy klasy ósme, więc w grę wchodzą trzy osoby. Aby dowiedzieć się, kto miał wychowawstwo, wystarczy sprawdzić plan lekcji umieszczony na stronie internetowej. Nie jest tajemnicą, że wśród sprawców całego zamieszania jest też radna gminna Marta Kozak, działaczka ZNP, wychowawczyni jednej z klas ósmych.
- Ta radna komentowała na Facebooku niskie dodatki motywacyjne nauczycieli. Na poprzedniej sesji absolutoryjnej, zamiast o stanie gminy mówiła o ciężkiej pracy nauczycieli - podkreśla jeden z mieszkańców. Jego zdaniem, nauczyciele mieli czas na to, by się zreflektować i poprawić świadectwa przed ich rozdaniem.
- Bardzo sprawnie zostało to przez nas naprawione. Błąd nie rzutował na rekrutację, bo zmiany w średniej ocen są niewielkie - mówi radna Kozak.
Jak ustaliliśmy, wychowawcy zapomnieli o przyrodzie, która zakończyła się w klasie szóstej, ale powinna być uwzględniona na świadectwie promocyjnym klasy ósmej. Co ciekawe, nie zapomnieli o technice, która też zakończyła się wcześniej.
- Mieliśmy po raz pierwszy po reformie szkół wychowawstwo klas ósmych. Wcześniej szkołę kończyły klasy szóste. Zupełnie inaczej to wyglądało na świadectwie. Być może zasugerowaliśmy się także tym, że zamiast przyrody w klasach starszych jest biologia, geografia i fizyka, jakby ten przedmiot był kontynuowany - wyjaśnia Kozak.
- Bardzo ciężko pracowaliśmy w ciągu ostatniej doby, żeby wypisać na nowo świadectwa. Wcale się nie wypieram swoich słów, że praca nauczyciela jest ciężka - komentuje krytykę Kozak.
Następnego dnia szkoły ponadpodstawowe w Chełmie zakończyły rekrutację, więc pośpiech był wskazany. Początkowo zapowiedziano, że rodzice lub uczniowie mają się stawić w podstawówce ze świadectwami do wymiany. Po rozmowach telefonicznych z rodzicami szkoła od tego pomysłu odstąpiła. Wystarczyło oświadczenie, że błędnie wypisany dokument zostanie zwrócony do szkoły. Dzięki temu nikt nie musiał jeździć dwukrotnie do sekretariatów szkół w Chełmie, gdzie dokumenty złożono wcześniej.
- Rodzice argumentowali, że to generowałoby niepotrzebnie koszty i zabierało czas. Przygotowaliśmy więc druk oświadczenia do podpisania. Świadectwa wymagały wymiany, korekta na nic by się zdała - wyjaśnia Jakuta. - Rodzice zostali przeproszeni. Nauczyciele na pewno nie chcieli żadnego błędu popełnić. Jeden z wychowawców pojechał osobiście do chełmskiej szkoły, żeby to wyjaśnić - dodaje dyrektorka.
Napisz komentarz
Komentarze