Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Twój Agent Ubepieczenia

Zagadkowa śmierć w szpitalu

57-letniego mieszkańca gminy Hanna znaleziono powieszonego na pasku od spodni w toalecie bialskiego szpitala. Tamtejsza prokuratura wszczęła śledztwo. Uważa, że ktoś pomógł mężczyźnie w samobójstwie lub namówił go do tego, aby odebrał sobie życie.
Zagadkowa śmierć w szpitalu

Do tragedii doszło 1 lipca na oddziale ratunkowym Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Białej Podlaskiej. Z dotychczasowych ustaleń policjantów wynika, że 57-latek, mieszkaniec jednej z miejscowości koło Hanny tego dnia nie czuł się najlepiej. Miał duszności w klatce piersiowej. Pomocy szukał w szpitalu. Według śledczych, został poddany podstawowym badaniom i miał czekać na wyniki oraz decyzję lekarza o ewentualnym leczeniu. Gdzieś jednak zniknął. Około godziny 15 ktoś z personelu szpitalnego próbował wejść do łazienki. Gdy otworzył drzwi, okazało się, że do klamki wewnątrz pomieszczenia uczepiony jest pasek, a jego drugi koniec zaciśnięty jest na szyi pacjenta. Mężczyzna nie dawał oznak życia. Podjęto reanimację, ale na pomoc było za późno. Wstępnie założono, że była to próba samobójcza.

- Dyrekcja szpitala powołała specjalny zespół mający ustalić okoliczności tragedii, ale ze względu na to, że postępowanie prowadzi również prokuratura, nie udzielamy żadnych wyjaśnień – powiedziała nam Magdalena Us, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej.

Jak poinformowała Mariola Sidorowska z Prokuratury Rejonowej w Białej Podlaskiej, 2 lipca zostało wszczęte śledztwo w sprawie tragedii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Brane są pod uwagę dwa wątki:  doprowadzenie namową do samobójstwa lub udzielenie pomocy 57-letnimu mężczyźnie, który targnął się na życie.

Zlecono przeprowadzenie sekcji zwłok. Biegli z zakresu medycyny sądowej mają ustalić przyczynę i tzw. mechanizm zgonu.

- Śledztwo jest w fazie początkowej i podejmowane są w jego toku czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności zdarzenia. Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie udzielamy bliższych informacji – informuje Sidorowska.

Mieszkańcy wsi, z której pochodzi 57-latek są w szoku. Nie wierzą, że mógł odebrać sobie życie.

- Żył samotnie, bo nie miał żony ani dzieci. Miał rodzeństwo, ale każde z nich mieszka osobno. Ostatnio nieco rzadziej go widywaliśmy, ale nic nie wskazywało, aby miał jakieś problemy, albo czymś się martwił. Był normalnym, dobrym człowiekiem. Nikomu nie wadził. Trudno nam uwierzyć w to, co się stało – tłumaczą nasi rozmówcy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama