Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Twój Agent Ubepieczenia

Bąbel bez nawiązki

Pocięty nożem Bąbel ma się już dobrze. Ma nowy dom i kochającą panią. Ale to, co przeszedł, na zawsze pozostanie w jego pamięci. Czeka go jeszcze kosztowne leczenie zębów. Sprawca, który wyrządził mu krzywdę, usłyszał już wyrok. Ma m.in. zapłacić m.in. 5 tys. zł nawiązki na rzecz Stowarzyszenia Chełmska Straż Ochrony Zwierząt. Sęk w tym, że to nie straż poniosła koszty podczas opieki nad poranionymi psami.
Bąbel bez nawiązki

Do zdarzenia doszło na początku tego roku. Chełmskie schronisko dla zwierząt zaalarmowało policję, że w centrum miasta znaleziono psa we krwi. Miał rany zadane nożem na pysku, karku i szyi. Schronisko zajęło się psiakiem, który musiał być operowany. Założono mu około stu szwów. Policji udało się namierzyć oprawcę, sprawa trafiła do sądu, który skazał go na 10 miesięcy bezwzględnego więzienia oraz zapłatę nawiązki na rzecz Stowarzyszenia Chełmska Straż Ochrony Zwierząt. Ta druga część wyroku wzbudziła emocje, ponieważ stowarzyszenie ani nie uczestniczyło w leczeniu zwierząt, ani też - mimo wcześniejszych zapowiedzi - nie brało udziału w procesie.

Poranionym psiakiem opiekowała się wolontariuszka schroniska Anita. Najpierw Bąbel miał u niej zamieszkać tymczasowo, potem jednak zrozumiała, że nie potrafi się już rozstać ze skrzywdzonym czworonogiem. I tak zwierzak zyskał kochającą rodzinę.

-  To wspaniały pies, który potrzebuje dużo miłości. Wciąż jest nieufny, ale to już chyba się nie zmieni - mówi Anita. - Na początku nie pozwalał się dotykać do pyska, warczał. To niestety efekt urazu. Dzisiaj pozwala się nie tylko dotykać, ale i przytulać czy całować. Na pewno już go nikomu nie oddam.

Rany się zagoiły, pozostały już po nich tylko blizny. Przed zwierzęciem jeszcze jednak kosztowne leczenie zębów.

- Ma dwa zęby w bardzo złym stanie, które prawdopodobnie trzeba usunąć. Jestem na etapie poszukiwania lekarza, który się tego podejmie. Niestety w Chełmie nikt się nie zgodził - tłumaczy pani Anita.

Gdy nowa właścicielka poszkodowanego psa dowiedziała się, że jego oprawca ma wpłacić pieniądze na rzecz chełmskiego stowarzyszenia, napisała do straży z zapytaniem, czy pomogą jej sfinansować leczenie zwierzaka.

- Potraktowano mnie tak, jakbym co najmniej chciała wyłudzić od nich jakieś pieniądze. Z tego, co wywnioskowałam, raczej nie mam co liczyć na wsparcie tej organizacji - mówi Anita. - Rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych.

Straż stwierdziła w konwersacji, że nie widziała wyroku, poza tym na razie jest on nieprawomocny. Dotychczas nie dokonano też na rzecz stowarzyszenia żadnej wpłaty. Poza tym stowarzyszenie z doświadczenia wie, iż na takie pieniądze z wyroku czeka się nawet latami.

- To nie my decydujemy, jaką organizację sąd wybierze do przyznania nawiązki. Równie dobrze mogła to być każda inna z Polski, która ze sprawą nie miała związku. Tak się zdarza, wiemy to także na własnym przykładzie - odpowiedział nowej opiekunce psa przedstawiciel Straży Ochrony Zwierząt. I poprosił, by nie kierować do nich jakichkolwiek wątpliwości w tej sprawie.

Próbowaliśmy skontaktować się z osobą ze straży, która znała sprawę pociętych psów. Numer telefonu otrzymaliśmy od przedstawicielki zarządu ChSOZ. Niestety wskazana osoba nie odbierała od nas telefonu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner boczny
Reklama
Reklama
Reklama