Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Izolacja podbiła ceny usług

Fryzjerzy strzygą przydługie włosy, kosmetyczki robią paznokcie, a dentyści znów naprawiają nasze uzębienie. Są firmy, które do tematu podeszły uczciwie, cieszą się, że znów mają dla kogo pracować i robią swoje. Ale są też takie, które wykorzystują sytuację, żeby nadrobić starty, sięgając do kieszeni swoich klientów. Niektórzy na starcie zafundowali nam... podwyżki.
Izolacja podbiła ceny usług

Nasza Czytelniczka odebrała telefon z przychodni stomatologicznej, że planowana na czerwiec wizyta odbędzie się, ale jej koszt wzrósł z powodu epidemii.

- To skandal, prowadzę sklep i też muszę zadbać o klientów, ale nie doliczam im do rachunku opłaty za płyn do dezynfekcji - mówi oburzona.

Stomatolog +80 złotych

Kobieta zastanawia się, czy takie praktyki są zgodne prawem. Nie dość, że kosztuje ją niemało wizyta w prywatnym gabinecie, to jeszcze musi dopłacić za to, żeby jej wizyta była bezpieczna.

- Czekałam na ten telefon, ale nie sądziłam, że wyprowadzi mnie z równowagi. Liczyłam się z tym, że może być nieco drożej, ale nie aż o 80 zł - tłumaczy nasza rozmówczyni. - To karygodne. Tak oto medycy wykorzystują sytuację. Najtańszy płyn do dezynfekcji kosztuje 59 zł, a ja mam dopłacać aż tyle? Przecież nie zużyję podczas wizyty całego opakowania!

Nasza Czytelniczka przekonuje, że przychodnia stomatologiczna, z której usług korzysta, nie jest jedyną w Chełmie, która - jak to określiła - "doi" swoich pacjentów.

- Prowadzę sklep i też zależy mi, aby moi klienci czuli się bezpieczni. Dlatego kupuję jednorazowe rękawiczki i płyny do dezynfekcji. Mam czynne codziennie przez cały czas epidemii i nigdy nie kazałam nikomu dopłacać za to, że zdezynfekował sobie ręce - tłumaczy kobieta. - Po prostu wypełniam zalecenia sanepidu, bo chcę pracować, nie obciążam moimi kosztami osób, które robią u mnie zakupy. Dlatego jestem oburzona zachowaniem lekarzy, którzy wykorzystują sytuację i chcą na prywatnych wizytach zarobić jeszcze więcej.

Fryzjer+20 złotych

Z możliwości podniesienia cen z powodu pandemii skorzystała także branża beauty. W niektórych salonach kosmetycznych i fryzjerskich ceny wzrosły. Są też i takie, w których stawki pozostały niezmienione. 

- Udało mi się zapisać do fryzjera. Za ścięcie włosów zapłaciłam więcej niż przed pandemią. Nie byłam zdziwiona, że tak będzie, bo salon informował o pobieraniu dodatkowej opłaty. W sumie okazało się jednak, że jest to aż 20 zł od ostatniej mojej wizyty. Trochę sporo, zwłaszcza, że miałam swoją maseczkę i rękawiczki. Polecono mi jedynie spryskać dłonie jakimś płynem. Zakładam bowiem, że jeśli chodzi o narzędzie fryzjerskie, to przed pandemią także były dezynfekowane - mówi pani Dorota.

U niektórych constans

W salonie Pretty Woman  ceny pozostały na tym samym poziomie co przed pandemią.

- Rozumiem, że wiele osób z powodu epidemii jest w trudniejszej sytuacji - mówi właścicielka Edyta Brzozowska. - Cieszymy się, że znów możemy pracować i staramy się zapewnić naszym klientom maksimum bezpieczeństwa. Nie zamierzamy ich jednak obarczać naszymi dodatkowymi kosztami.

Salon Lejdis&Dżentelmen - studio fryzur-barber rozpoczęło pracę w poniedziałek, 18 maja, ale zapisy były przyjmowane już w piątek. Telefon dzwonił przez 6 godzin non stop.

- Pomimo początkowych wątpliwości, mile nas zaskoczyła liczba telefonów i lojalność klientów -  mówi Monika Tarnowska, właścicielka salonu.

Jeśli chodzi o ceny, już zanim salon zaczął pracować, klienci pytali czy będzie drożej.

- Wiem, że w niektórych salonach usługa jest droższa o 10-20 zł. Tłumaczą to tym, że muszą dezynfekować, sterylizować czy sprzątać. Czy to nikogo nie zastanawia? U nas w salonie, po ogłoszeniu wytycznych, jedynym dodatkowym kosztem był zakup maseczek, przyłbic, kosza na zużyte rękawiczki i maseczki klientów. Dezynfekcja i porządek od zawsze były standardem, ale skoro ktoś tego wcześniej nie robił, to nic dziwnego, że teraz ma dodatkowe koszty - tłumaczy pani Monika. - Inną kwestią jest to, że ceny środków do dezynfekcji i ochrony osobistej skoczyły w górę niczym Artur Partyka w Budapeszcie. Opakowanie rękawiczek nitrylowych, które kosztowało 23 zł, teraz kosztuje 79 zł. Podrożały płyny do dezynfekcji, ręczniki jednorazowe, peleryny. Skoro po tym skoku para rękawiczek kosztuje 1,58  zł, to skąd podwyżki o 20 zł? Nie można tego zganiać na wytyczne sanepidu. Podnosisz cenę, ok...masz do tego prawo, każdy chce nadrobić straty, ale zganianie na panie z sanepidu, to już przesada.

W salonie  Lejdis&Dżentelmen - studio fryzur-barber cena za usługę zawsze była uzależniona od czasu, jaki trzeba poświęcić na jej wykonanie oraz od ilości zużytych preparatów.

Podziemie działało mimo zakazów

Monika Tarnowska dodaje, że nie wszyscy przestrzegali wytycznych rządu i obostrzeń.

- Nikt nie zainteresował się tym, ale "podziemie beauty" działało bardzo prężnie. Jest to niezrozumiałe i przykre. A tłumaczenie że "na chleb" muszą zarobić, było żałosne. Dla każdego z tej branży pandemia stała się kulą u nogi i każdy salon poniósł ogromne straty.

Jak mówi pani Monika, topowe salony fryzjerskie w Chełmie nie mogłyby pozwolić sobie na zły PR, ale tzw. ulica świadczyła o tym, że gdy salony były zamknięte, kobiety miały dostęp do niektórych usług; włosy ostrzyżone, zrobione paznokcie, rzęsy, brwi. Ci fachowcy ryzykowali nie tylko możliwością otrzymania mandatu, ale również zdrowiem klientów.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
LE 25.05.2020 13:11
Tylko dentysta musi zapewnić 'nieco' więcej środków ochrony niż płyn do dezynfekcji rąk klienta. 80 zł to i tak nie dużo, patrząc na ceny kombinezonów ochronnych, a których niektórzy dentyści teraz występują.

KOD 26.05.2020 10:11
Tak od jednego klienta 80 zloty więcej za wizytę to nie dużo , coś się pokręciło tobie LE

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama