W ostatnim czasie wiele osób interesuje się zwierzakami z chełmskiego schroniska. Niestety, często na samym zainteresowaniu się kończy. Placówka traktowana jest jak ogród zoologiczny, gdzie można przyjść i pooglądać zwierzęta. Tymczasem każda wizyta obcych to stres dla bezdomniaków i często złudna nadzieja na odmianę losu.
- Doczekaliśmy czasów, kiedy wiele spraw możemy załatwić w sieci. Dlatego też preferujemy taką formę zapoznania z naszymi podopiecznymi - tłumaczy Mirosław Blacha, administrator chełmskiego schroniska. - Chodzi o dobro zwierzaków. Jeśli przy boksach pojawiają się osoby im nieznane, dzieci, to dla nich jest nadzieja na odmianę losu. One po prostu to czują. A potem przychodzi rozczarowanie.
Jak tłumaczy Blacha, każda wizyta w schronisku w celach adopcyjnych powinna być odpowiedzialna i przemyślana.
- Schronisko to nie ZOO, gdzie przyjedziemy, bo mamy dużo wolnego czasu, pospacerujemy przy boksach, pooglądamy, po czym podziękujemy i odjedziemy - mówi Blacha. - To nie jest wystawa psów, ale ich ciężki los, pełny smutku, ale i nadziei na odmianę.Gdy ktoś obcy pojawi się na terenie boksów, robi się rejwach. Psiaki szczekają, okazują radość lub zdenerwowanie, są ciekawe, kto przyszedł i po co. Czują, że to może być dla nich szansa. Z kolei pracownicy schroniska, zamiast zająć się codzienną opieką nad zwierzętami, poświęcają swój czas gościom, opowiadając historię każdego podopiecznego. Potem okazuje się, że wszystko na darmo.
- Jeśli chcemy przygarnąć zwierzaka, wcale nie musimy od razu przyjeżdżać do schroniska. Można skontaktować się z nami przez Facebooka, zadzwonić. Jeśli ktoś ma konkretne oczekiwania, postaramy się wskazać mu konkretne psiaki, wyślemy zdjęcia i jeżeli będzie decyzja, umówimy na spotkanie - tłumaczy Katarzyna Szynal, pracownica schroniska. - Na profilu schroniska staramy się na bieżąco umieszczać kolejne psiaki do adopcji. Każde zdjęcie ma opis, o szczegóły można dopytać.
Napisz komentarz
Komentarze