Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama Bank Spółdzielczy

Maseczki mogą pomóc spółdzielni

Dynamiczne kobiety otworzyły gospodę Kastoria w Raciborowicach i niedługo później musiały ją zamknąć z powodu epidemii koronawirusa. Chociaż dwoją się i troją, by zarobić na utrzymanie, to nie jest im łatwo. Być może gmina trochę pomoże.
Maseczki mogą pomóc spółdzielni

Spółdzielnia "MDB Dynamiczna" prowadzi gospodę Kastoria w Raciborowicach. Pięć  kobiet: Marzena Tokarska, Beata Przybylska, Monika Domańska, Dana Szwedo i Małgosia Mikołajczyk - chciało zrobić coś dla siebie, gminy i dla innych. Potem dołączyła do nich jeszcze Monika Wierzbicka. Nie mogły przewidzieć, że zanim się na dobre rozkręcą, będą musiały przystopować.

- Sam nie podejmę takiej decyzji, ale pozostawię to radnym. Jeżeli będzie zgoda na to, zamówimy w spółdzielni maseczki dla naszych mieszkańców - mówi wójt Henryk Maruszewski

Trochę jest sceptyczny do pomysłu rozdawania bezpłatnych maseczek, bo przecież na wsi każda gospodyni może je samodzielnie uszyć, a nawet już to panie z gminy wykonały, bo nikt nie chodzi po ulicach bez maseczki. Inne gminy jednak już dawno zaopatrzyły swoich mieszkańców w te środki ochrony. Poza tym spółdzielnia socjalna, która powstała w Raciborowicach, jest specyficznym podmiotem na rynku, jedynym takim na terenie gminy. Samorząd dużo pomagał, by mogła działać - użyczył lokal, pomógł w remoncie, przekazał wyposażenie kuchni.

- Nasza działalność rozpoczęła się w połowie grudnia, a musiała zostać wstrzymana w połowie marca. Decyzja o zamknięciu została podyktowana względami bezpieczeństwa. Martwiliśmy się o nasze rodziny i naszych klientów. Każdy mógł być zarażony. Zamknięcie lokalu i co dalej? Za co płacić rachunki? Za co żyć? Tarcza dla nas okazała się "dziurawa". Bo jak inaczej można by to określić, skoro należy nam się jedynie zwolnienie z ZUS i ewentualnie pożyczka w wysokości 5 tys. zł. Zakładając spółdzielnię, stworzyłyśmy miejsca pracy dla pięciu osób. Nasze wynagrodzenia są wypracowane naszymi rękoma. Nie ma przychodów, nie ma pieniędzy i stąd pomysł na szycie maseczek - mówi prezes Marzena Tokarska.

 Członkinie spółdzielni starają się nie poddawać. Gospody otworzyć nie mogą, ale po dłuższej przerwie ogłosiły, że rozpoczynają sprzedaż garmażerki na wynos. Pierogi cieszą się nawet dużym zainteresowaniem.

- Otrzymałyśmy wiele sygnałów od naszych klientów w sprawie pierogów i obiadów, więc postanowiliśmy dać im to, czego oczekują. Czy się nie boimy? Oczywiście, że obawy są.  Klienci są bardzo otwarci, a my ze swej strony przestrzegamy wszelkich środków bezpieczeństwa. Ustawiłyśmy stolik przy drzwiach. Mamy płyny do dezynfekcji, rękawiczki. Używamy ich przy każdej transakcji. Rekomendujemy płatności bezgotówkowe. Ludzie chcą u nas kupować, a to jest ważne. Najważniejsze jednak jest bezpieczeństwo nasze i naszych klientów. Robimy wszystko, żeby sprostać wymaganiom.  Każdy wie, że bez maseczki, rękawiczek i płynu do dezynfekcji nie ma co wyruszać gdziekolwiek - dodaje Tokarska.

Panie ze spółdzielni stale też myślą o dalszym rozwoju. Zastanawiają się, co będzie ich klientom smakowało, czy będą chcieli kupić swojski chlebek, a może naleśniki z serem, pasztet z dzika, hummus, przetwory, świeże warzywa i zioła, makowiec albo sernik, miód. Mają nadzieję, że ograniczenia związane z epidemią wkrótce się skończą.

- Mamy bardzo różne talenty i kompetencje, dlatego zostawiłyśmy sobie otwartą furtkę, wpisując w statucie różne rodzaje działalności gospodarczej. Jednak nie możemy sobie pozwolić na nietrafioną inwestycję w dzisiejszej sytuacji - mówią członkinie spółdzielni. - Redagujemy ankietę, którą udostępnimy na Facebooku. Jeśli jakiś kierunek okaże się rentowny, to może nawet uda się poszerzyć działalność - zapewniają.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Damian 15.05.2020 20:29
Szycie te maseczki i szukajcie rynku zbytu, w czym problem mamy wolny rynek....

ReklamaRafał Stachura życzenia
Reklama
Reklama
Reklama