Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

To nie jest dobry czas na wesele

Wirus na razie nie odpuszcza, więc coraz więcej par zastanawia się nad przełożeniem ślubu i wesela. W związku z tym branża ślubna praktycznie zamarła. Martwią się o swój byt właściciele lokali czy sal weselnych, fotografowie, kamerzyści, floryści, muzycy i didżeje. Wielu z nich praktycznie z dnia na dzień straciło źródło utrzymania. Ciągle tylko odbierają telefony od młodych i przekładają terminy lub negocjują warunki rezygnacji z usługi. Złośliwy wirus zaatakował przecież tuż przed ślubnym sezonem. Zlecenia, na które umowy zostały spisane nawet rok czy dwa lata wcześniej, nie są realizowane.
To nie jest dobry czas na wesele

- Całkowicie martwy sezon. W czasie epidemii nie mamy żadnych wesel czy innych imprez okolicznościowych: chrzcin, komunii. Wszystko zostało albo odwołane, albo przeniesione na inny termin – mówi Jolanta Suchowierska, właścicielka Hotelu Edels w Chełmie. – Niektórzy proszę o zwrot zaliczki, bo mają zamiar wziąć tylko ślub, inni są w ciągłym zawieszeniu, cały czas czekają na lepsze jutro. Część par młodych, którym nie zależy na szybkim ślubie, poprzekładała już wesela na następny rok.

Restauratorka dodaje, że ludzie boją się podejmować jakiekolwiek decyzje, bo nie wiedzą, co będzie za miesiąc, za pół roku. Czy będzie można organizować wesela, ile będzie można zaprosić osób, czy nie będzie zagrożenia, czy goście się nie wystraszą i przyjadą...?

- To jest naprawdę bardzo trudny dla nas okres – nie ukrywa pani Jolanta. – Spadek obrotów jest tak duży, że boimy się o swój byt, w zasadzie walczymy o przetrwanie. I co najgorsze, nikt nie wie, jak długo to jeszcze potrwa.

W lepszej nieco, choć też dramatycznej, sytuacji są fotografowie i kamerzyści. Zwykle nie mają na karku dużych kredytów, ale zarobić cokolwiek teraz też nie są w stanie.

- Na razie ustalamy z młodymi nowe terminy – mówi Mariusz Matysek (Mariomix). – Co roku już od kwietnia trwał ślubny sezon. Zajęte miałem praktycznie wszystkie soboty. W tym roku zaplanowane wcześniej śluby są już poprzekładane. Niektórzy przesunęli terminy na jesień, inni na przyszły rok. Z niektórymi parami ustalamy plan A i awaryjny plan B, chyba bardziej realny, gdyby wirus jednak nie odpuścił... Być może niebawem będę filmował ślub kościelny, skromną kameralną uroczystość, oczywiście bez wesela i gości.

Dla Karoliny Fisz (Studio Rysowane Szkłem) to także na razie całkowicie martwy sezon. – Odkładane są już śluby z września i października na przyszły rok, a nawet za dwa lata. Miałam zaplanowanych w tym roku ponad 20 wesel, ale młodzi w takich okolicznościach nie chcą się pobierać. Nie wyobrażają sobie sesji zdjęciowej w maseczkach ochronnych. W plenerze przecież też musieliby je zakładać. Czekają więc na lepsze czasy. Zresztą my też...

Niestety z powodu epidemii wiele firm z branży ślubnej będzie miało problem z płynnością finansową. Nie zarobią zespoły weselne ani wodzireje, przestój mają też krawcowe. Młodzi nie zamawiają ani zaproszeń, ani bukietów ślubnych. Nie potrzebują wypieków, weselnych tortów, balonów, aut, które zawiozą ich do ślubu, dorożek czy sztucznych ogni... 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama