Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Działkowcy w dobie koronwirusa

Czy za przebywanie w czasie epidemii na terenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych można dostać mandat? Zarząd przekonuje, że jeśli wykonuje się tylko niezbędne prace, to nie ma podstaw do ukarania. - Przyroda na nas nie zaczeka - mówi jeden z działkowców. - Trzeba brać się do roboty.
Działkowcy w dobie koronwirusa

- Ogródki działkowe są czynne, nie są obostrzone zakazami, bo to nie miejsca publiczne - tłumaczy Magdalena Wójcicka, dyrektor Biura Okręgu Polskiego Związku Działkowców w Lublinie. - Jednak, jak wyjaśnia w komunikacie z 3 kwietnia zarząd główny, działkowcy muszą stosować się też do zaleceń ogólnie obowiązujących.

Jak czytamy w komunikacie, nie ma podstaw prawnych, aby stwierdzić, że na działkach obowiązuje zakaz przebywania.

- W szczególności wskazać należy na fakt, że działkowiec posiada tytuł prawny do indywidualnej działki. Co więcej, działkowcowi przysługuje prawo własności do naniesień i nasadzeń zlokalizowanych na tej działce. Zakaz przebywania na działce byłby zatem równoznaczny z wprowadzeniem wobec działkowca ograniczenia w korzystaniu z chronionych ustawą praw majątkowych, a nawet prawa własności - czytamy w komunikacie. - W obecnych warunkach żaden przepis prawa powszechnego nie statuuje takich ograniczeń. Warto podkreślić, że specyficzne rozwiązania prawne obowiązujące w ROD, gdzie poszczególne obszary (działki) mają indywidualnych, "prywatnych" dzierżawców, wykluczają też możliwość zakwalifikowania działek jako terenów zielni pełniących funkcje publiczną.

W funkcjonowaniu ROD wprowadzono jednak również szereg obostrzeń, dotykających działkowców. Okazuje się bowiem, że to iż ogrody są otwarte, nie oznacza, że można z nich nieograniczenie korzystać. 

- Działkowcy mogą pojawić się na ogródkach wyłącznie w celach niezbędnych - podkreśla Wójcicka. - Na działce może przebywać tylko jej właściciel lub najbliższa rodzina. Obowiązuje zakaz wprowadzania na teren ROD osób trzecich. Również na ogródkach obowiązują wszelkie obostrzenia, takie jak posiadanie rękawiczek, dezynfekcja klamek czy kłódek oraz noszenie maseczek. Należy unikać kontaktu z innymi użytkownikami i ograniczyć te wyjścia do minimum. Pobyt na działce ma się ograniczać jedynie do podlania rosnących już roślin oraz zabezpieczenia przed kradzieżą mienia, jakie posiadamy na działce. Czasowo wyłączono też z użytkowania przestrzenie wspólne w ogrodach, takie jak place zabaw czy świetlice itp.

8 kwietnia zarząd główny ROD skierował pismo do komendanta głównego policji w sprawie skarg, jakie z całej Polski wpływały od działkowców. Na niektórych terenach policja próbowała karać właścicieli działek mandatami za pobyt na działce, a nawet zamykać ogrody działkowe. Zarząd ma nadzieję, że przedstawiona szczegółowa wykładania tematu oraz argumentacja jednoznacznie wskazują, że nie ma podstaw do karania działkowców. Odpowiedzi na pismo jeszcze nie ma.

- Ten ogródek to całe moje życie. Czekam na wiosnę, aby sadzić, grabić, wdychać świeże powietrze - mówi pani Danuta. - Nie wyobrażam sobie wiosny bez ogródka i też uważam, że nie jestem żadnym zagrożeniem, gdy pielę swoje grządki. Dlatego bywam w ogrodzie tak często, jak to możliwe.

Nasza rozmówczyni zapewnia, że dba o zdrowie i stosuje się do ogólnych nakazów, jednak nie chce też "zapuścić" swojej działki. - Wiele lat pracowałam na to, jak teraz wygląda. Szkoda to zmarnować

Niektórych ciągnie do przyrody

Pani Krystyna Gołębiowska jest prezesem ROD Kolejarz. Na działkę obecnie nie chodzi, bo jak mówi, jest w grupie ryzyka i w ogóle nie opuszcza domu. Wszystkie sprawy związane z zarządzaniem ROD załatwia przez telefon.

- W lutym złożyłam rezygnację ze stanowiska prezesa, ale nie było posiedzenia zarządu, więc nadal pełnię funkcję. Zebranie miało odbyć się w kwietniu, jednak ze względu na epidemię zarząd wydłużył termin zebrań do końca lipca. Nikt nie wie, kiedy tak naprawdę będzie można się spotkać, bo przecież jest to posiedzenie, w którym uczestniczy kilkadziesiąt osób - tłumaczy nasza rozmówczyni. - To ciężki czas, także dla działkowców. Ale przecież ludzie starsi żyją tymi ogródkami, nie można im całkowicie tego zabronić.

Pani Krystyna codziennie odbiera telefony od działkowców, stara się tłumaczyć obowiązujące zasady i ograniczenia. Wie, że część osób nie zrezygnowała z odwiedzin na swoich ogródkach.

- Ludzi ciągnie do przyrody, do tego powietrza. Trudno się dziwić. Myślę, że to wszystko szybko się nie skończy - dodaje nasza rozmówczyni. - Jeśli działkowcy są jednak na działce, muszą przestrzegać obowiązujących zasad, muszą być ostrożni.Z kolei ROD Plon tuż przed świętami przeżywał prawdziwe oblężenie. - Byłem przerażony, brakowało wolnych miejsc na parkingu - mówi prezes Jan Szymański. - Niestety, mamy też problem ze śmieciami, bo choć dwa kontenery są na stałe, to okazało się za mało, wkoło nich pojawiło się mnóstwo odpadów. Ludzie zachowali się bardzo nieodpowiedzialnie.Szymański także odwiedza swoją działkę, ale na prace ogrodowe, jego zdaniem, jest jeszcze za wcześnie. Nie ma nawet jak umyć rąk, bo woda jest jeszcze odcięta.- Wodę puszczaliśmy zawsze po 15 kwietnia, w tym roku będzie podobnie. Najpierw wywiesimy ogłoszenia i damy działkowcom dwa tygodnie na przygotowanie się - tłumaczy prezes Plonu.Przemysław Manasterski, prezes ROD Cement mówi, że teraz właściciele działek nie pojawiają się na ogródkach zbyt często. - Osób jest mało, sam nie jeżdżę - wyjaśnia. - Nie możemy się spotkać z zarządem, aby podjąć decyzję w sprawie wody czy śmieci. Czekamy.

Po nasiona i sadzonki do sklepu lub ogrodnika

Wszelkie zakupy związane z sezonem wiosennym w ogrodzie odbywają się normalnie. Nasiona i sadzonki, a także nawozy i sprzęt ogrodniczy można kupić w marketach budowlanych, a także w małych sklepach ogrodniczych. Jest na to popyt. Rośliny oferują także lokalni ogrodnicy.Damian Pawlikowski i Karolina Rzepka swoje gospodarstwo prowadzą w Strupinie Łanowym już od prawie siedmiu lat. Wcześniej sadzonki sprzedawali na rynku, teraz musieli dostosować formę sprzedaży do sytuacji. Jak mówi pan Paweł, na razie radzą sobie w miarę dobrze. Jeden z klientów pomógł założyć im stronę w internecie, gdzie reklamują swój asortyment. Sam działa w branży gastronomicznej i obecnie ma przestój.

- Zbieramy zamówienia przez internet, telefonicznie, dowozimy towar pod wskazany adres - mówi pan Damian, właściciel "A mi to kwitnie". - Na razie jakoś sobie radzimy, nowa forma sprzedaży sprawdza się, chociaż jest bardziej problematyczna. W gospodarstwie jest dużo pracy, bywa, że internet sprawdzamy dopiero wieczorem, bo w dzień nie ma kiedy. 

Przed nimi kolejna kampania. Lada moment ruszy sprzedaż kwiatów rabatowych, sprzedaż wiosennych powoli dobiega końca. To również czas podejmowania ważnych decyzji na kolejne sezony.

- Przyszłość jest niepewna. Nie wiadomo, czy jesienią nie będzie kolejnej fali epidemii, a przed nami decyzja, np. dotycząca uprawy chryzantem, które tak naprawdę mają krótką sprzedaż - tłumaczy pan Damian.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama