Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Twój Agent Ubepieczenia

Kupcy tracą klientów

W związku z nowymi obostrzeniami, związanymi z epidemią, prezes spółki administrującej miejskimi targowiskami, podjął decyzję o zamknięciu bazaru przy ul. Lutosławskiego. Rynki tzw. warzywne nadal pozostają otwarte. Kupcy martwią się jednak, że grozi im rychłe bankructwo.
Kupcy tracą klientów

Prezes Chełmskiego Parku Wodnego i Targowisk Miejskich zamknął bazar przy ul. Lutosławskiego jeszcze w zeszły czwartek (26 marca). Obiekt ma być nieczynny do odwołania. Jeśli ktoś mimo zakazu nadal będzie próbował handlować, zostanie ukarany grzywną w wysokości 3 tys. zł. Wszystko po to, aby zapewnić bezpieczeństwo handlujących, jak i klientów, czyli mieszkańców Chełma i okolic. Zdania na temat decyzji prezesa są podzielone. Jedni uważają, że dzięki temu niektórzy przestaną wreszcie szwendać się po mieście, inni tłumaczą, że ludzi zdecydowanie więcej jest na targu przy Popiełuszki, więc i ten bazar dla bezpieczeństwa mieszkańców powinien zostać zamknięty.

Kupcy bazarowi, dla których stoiska na targowisku przy Lutosławskiego to jedyne źródło utrzymania, są załamani.

- Zostaliśmy odcięci od źródła dochodu praktycznie z dnia na dzień. Reszta targowisk pozostała otwarta, nie wiem, czy to uczciwe? - mówi pani Jolanta. - Co dalej będzie? Jak długo to potrwa? Chyba trzeba otworzyć sklep internetowy, bo przecie żyć z czegoś trzeba żyć...

Pani Bożena 15 marca zawiesiła swoją działalność, aby - jak mówi - nie ponosić kosztów. Jest w nieco lepszej sytuacji, bo handlując na stoisku, dorabiała do emerytury.

- Szkoda, że nasz bazar został zamknięty, ale może gorzej byłoby, gdyby pozostał otwarty - mówi. - Wydaje mi się, że prezes spółki podjął właściwą decyzję. Czas pokaże, czy to uchroniło nas przed niebezpieczeństwem. Ale bulwersuje mnie, że wciąż czynne są bazary spożywcze. Tam przewija się mnóstwo osób, na dodatek starszych, które powinny siedzieć w domu. Dlaczego miasto na to pozwala?

Kobieta jest przekonana, że bazar spożywczy jest większym zagrożeniem niż ten z ubraniami. Podobno osoby starsze, jakby nigdy nic, przychodzą po swoje zakupy niemal codziennie.

Z kolei kupcy z Popiełuszki twierdzą, że klientów jest coraz mniej i ich przychody też drastycznie spadają.

- Każdy traci, my także. Ludzie przychodzą po konkretne rzeczy i szybko wychodzą. Z dnia na dzień klientów ubywa. Niby mamy otwarte, ale praktycznie niewiele zarabiamy - tłumaczy z kolei właścicielka stoiska z targu przy Popiełuszki.

Dlatego właśnie kupcy postanowili zwrócić się o pomoc do spółki, która administruje obiektami. W swoich pismach proszą o umarzanie czynszu, całkowite lub chociaż częściowe.

- Sukcesywnie wpływają do nas takie wnioski, informujemy też kupców o tym, że mogą wysyłać je do nas również drogą mailową - wyjaśnia prezes spółki Artur Juszczak.

Nie wiadomo jednak, kiedy zapadną decyzje w tej sprawie.

- Teraz nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż jest to "ciąg naczyń powiązanych", dlatego szukam rozwiązań dla obu stron - mówi Juszczak. - Jeśli uzyskam wsparcie rządowe lub od miasta, będę umarzał ludziom opłaty na bieżąco. Jeśli nie, dzisiaj nie jestem w stanie powiedzieć, jak będzie wyglądała sytuacja. Mam nadzieję, że wspólnie z prezydentem znajdziemy jakieś rozwiązanie, szukamy teraz jakiegoś źródła finansowania, z którego spółka mogłaby skorzystać.

Obecnie w Chełmskim Parku Wodnym i Targowiskach Miejskich przychody spadły o ok. 90 proc. Pieniądze te pozyskiwane są z opłat targowych i za dzierżawę oraz ze sprzedaży biletów. Miesięczny koszt utrzymania całej spółki, w tym czterech obiektów - przy Lutosławskiego, Popiełuszki, Piłsudskiego i Mościckiego wynosi 450 tys. zł. Z targowisk na konto firmy miejskiej wpływało dotychczas ok. 80-100 tys. zł miesięcznie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaDaniłosio życzenia 3.2024
Reklama
Reklama
Reklama