Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama

Mamy zapasy. Dbamy o siebie

W schronisku im. św. Brata Alberta obowiązuje zakaz wychodzenia. - Staramy się jak najlepiej zadbać o naszych mieszkańców - mówi Agnieszka Panasiuk, kierownik chełmskiego schroniska dla bezdomnych. Identycznie sytuacja wygląda w ośrodku MONAR-u. Placówki mają na razie zapasy.
Mamy zapasy. Dbamy o siebie

- To z pewnością także dla nas trudny czas, ale tylko dzięki odpowiedzialnej postawie możemy go przetrwać bezpiecznie. Dlatego nasi mieszkańcy nie wychodzą na miasto. Jeśli ktoś potrzebuje iść do lekarza czy w innej pilnej sprawie, jest przez nas wożony - wyjaśnia Panasiuk. - Oczywiście stosujemy się też do wszelkich porad higienicznych.

Jeśli chodzi o zabezpieczenie żywności, na razie sytuacja jest dobra. Obecnie pod opieką ośrodka znajduje się 68 mieszkańców. Zanim ogłoszono epidemię, udało się w placówce zgromadzić solidny zapas makaronu, ryżu itp.

- Najbardziej obawiam się jednak o chleb, tego nie da się zgromadzić na zapas. Każdy dodatkowy bochenek mrożę, bo nie wiem, jak będzie za jakiś czas - mówi Agnieszka Panasiuk. - Martwię się też, na jak długo wystarczy nam tego, co mamy na chleb. Na razie jednak jesteśmy zabezpieczeni.Kierownictwo stara się nie przyjmować nowych mieszkańców ze względu na bezpieczeństwo tych, którzy już przebywają w schronisku. Jednak sytuacje bywają wyjątkowe.

- Ostatnio zgodziłam się, aby wrócił do nas jeden pan. Znałam go, kiedyś u nas mieszkał, dlatego dałam mu szansę - mówi Panasiuk. - W poniedziałek rano przyjęliśmy też pana, który został przywieziony do naszej placówki ze Szczecina.

W ośrodku MONAR-u przy ulicy Kąpieliskowej obecnie mieszkają 52 osoby pełnoletnie. Większość z nich znajduje się w grupie ryzyka. Są to osoby między 50. a 70. rokiem życia.

- Najpierw wprowadziliśmy ograniczenia w przemieszczaniu się mieszkańców, obecnie obowiązuje zakaz wychodzenia z ośrodka. Wszyscy na specjalnym zebraniu zostali poinformowani o środkach ostrożności, o tym, jak myć ręce itp. - tłumaczy Anna Adwent, dyrektor chełmskiego schroniska. - Codziennie mieszkańcom mierzona jest temperatura.

Jeśli chodzi o opiekunów, wprowadzone zostały jednoosobowe dyżury. Na pięć osób, pracują trzy, wymieniają się. Jak wyjaśnia Anna Adwent, ośrodek ma zapasy. Wystarczą na tydzień. Nie było możliwości finansowych, aby zrobić większe zakupy. Pieniądze zostały wydane na leki, energię elektryczną czy węgiel.

- Na razie wszyscy czują się dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie. Nie wychodzimy, więc ograniczyliśmy zagrożenie do minimum. Czujemy się bezpieczni - dodaje kierowniczka placówki.

Na terenie miasta w różnych lokalizacjach żyje też kilka osób bezdomnych. Cały czas są monitorowane przez straż miejską i MOPR. Jak informuje dyrektor ośrodka Katarzyna Sokołowska, w tym przypadku sytuacja wygląda tak, jak dotychczas. Strażnicy dowożą tym osobom ciepłe posiłki.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama