Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama Twój Agent Ubepieczenia

Proboszcz mógł zarazić wielu ludzi

Ksiądz z parafii w Białopolu jest zakażony koronawirusem. Walczy o życie w szpitalu w Puławach. Zanim chorobę wykryto, mógł zarazić wiele osób - uczestników pogrzebów, parafian, obsługę karetki i pracowników oraz pacjentów chełmskiego szpitala, gdzie go początkowo przyjęto z powodu zwykłego zapalenia płuc.
Proboszcz mógł zarazić wielu ludzi

Wiadomość o pierwszym pacjencie w powiecie chełmskim, zakażonym Covid-19 dotarła do wielu osób już w środę, 18 marca ok. godz. 21.

- Zadzwonił do mnie dziekan z dekanatu diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Potwierdził, że nasz ksiądz miał wykonany test na koronawirusa i jest pozytywny. Podjęliśmy więc działania. Zawiadomiliśmy sanepid i wysłaliśmy pismo do sanepidu z prośbą o dezynfekcję kościoła w Białopolu i kaplicy w Strzelcach, gdzie ksiądz odprawiał liturgię. W czwartek zamknęliśmy też dla interesantów urząd gminy. Część pracowników poszła do domu - mówi wójt Białopola Henryk Maruszewski.

Hiobowe wieści najpierw z diecezji

Na sytuację niemal natychmiast zareagował Kościół i opublikował komunikat: "Ksiądz, u którego wykryto koronawirusa jest kapłanem diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Od kilku dni przebywał w szpitalu, gdyż leczył się na chorobę płuc. Ostatni raz sprawował liturgię w kościele parafialnym 9 marca. Gdy poczuł się chory, liturgię w jego zastępstwie sprawował inny kapłan. Wirus wykryto 18 marca. Sytuacja w parafii jest pod kontrolą służb sanitarnych. Opieka duszpasterska w koniecznych przypadkach zapewniona jest przez księży z sąsiednich parafii. Przestrzegane są wszystkie zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego. Proszę o modlitwę w intencji naszego Księdza oraz wszystkich osób zarażonych koronawirusem." - napisał ks. Michał Maciołek, rzecznik diecezji zamojsko-lubaczowskiej.

Służby wojewody podały oficjalną informację o pierwszym zarażonym pacjencie z powiatu chełmskiego, a sanepid rozpoczął badanie osób, które miały kontakt z chorym.

- Na pewno takie działania, jak dezynfekcja kościoła, nie będą podejmowane. Mamy informacje, że ksiądz był wcześniej wyłączony z pracy i zastępował go jeden z wikariuszy. Uwzględniamy to i podejmujemy niezbędne kroki - uspokaja dyrektor sanepidu Elżbieta Kuryk, odsyłając do rzecznika wojewody, który udziela informacji w sprawach dotyczących koronawirusa.

W czwartek po godz. 11 do Białopola przyjechała karetka z sanitariuszami, którzy pobierali od wytypowanych osób wymazy do badań na obecność koronawirusa. Zatrzymywała się przed domami, gdzie mogłyby być osoby, które miały kontakt z księdzem. Obsługa karetki nie wchodziła do domów. To mieszkańcy wychodzili na zewnątrz, by umożliwić badanie. Po południu przynajmniej po jedną osobę przyjechała karetka i zabrała ją do szpitala. Nie wiadomo, czy miało to związek w wykonanym testem.

Następnego dnia, w piątek, przekazano informację, że zakażone są trzy kolejne osoby, które miały kontakt z księdzem. To osoby ze sobą spokrewnione, współpracujące z księdzem i parafią. Ich stan był dobry.

Alarm dla mieszkańców

W gminie rozpoczęły się gorączkowe ustalenia, z kim ksiądz w ostatnich dniach miał kontakt. Wiele osób było przekonanych, że mógł zarazić się od uczestniczki pogrzebu, który odbył się 9 marca. Kobieta niedawno wróciła z zagranicy. Jednak niesłusznie ją posądzano. Nie jest chora.

- Moja siostra wróciła z Sycylii, terenu wolnego od koronawirusa. Przyleciała samolotem z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, miała kartę pokładową, była badana. Nie narażałaby swojej schorowanej mamy na zakażenie. Cała trzyosobowa rodzina, a więc siostra, brat i mama zostali przebadani przez sanepid. Wyniki są ujemne - zapewnia siostra kobiety, która wróciła z Włoch. 

Prawdopodobnie ksiądz był wcześniej chory i być może będąc już zakażony, odprawiał niedzielną mszę. Następnego dnia, w poniedziałek 9 marca były dwa pogrzeby. Na szczęście uczestników tych uroczystości było niewielu.

Białopole do domu!

Także starosta chełmski, w związku z zaistniałą sytuacją, podjął działania w ramach zarządzania kryzysowego i przygotowań do kwarantanny zbiorowej. Rozmowy i ustalenia na szczeblu wojewódzkim rozpoczęły się już w nocy w środę. W czwartek w starostwie też było gorąco.

- Ograniczamy pracę urzędu, tak by przebywało w nim jak najmniej pracowników. Rano  wielu pracowników zostało odesłanych do domów. Mamy wśród zatrudnionych w starostwie i jednostkach podległych również osoby z gminy Białopole. Mogliśmy zareagować wcześniej, by nie przyszli rano do pracy - mówi starosta Piotr Deniszczuk.

Zaniepokojeni sytuacją są również włodarze pobliskich gmin. W Żmudzi obsługa interesantów odbywa się tylko w wyjątkowych sytuacjach i wyłącznie przez okienko. W Dubience zamknięto nawet kościół.

- Jest panika, ale staramy się być przygotowani. Kupiliśmy maseczki. Urząd gminy jest zamknięty dla interesantów. Miejscowa przychodnia też jest zamknięta i przyjmowani są tylko pacjenci po wcześniejszym, telefonicznym wywiadzie. Ksiądz proboszcz z Białopola miał przyjechać do nas na rekolekcje, w sobotę 7 marca. Na szczęście go nie było. Dostaliśmy informację, że miał wtedy gorączkę - mówi wójt Krystyna Deniusz-Rosiak

Gdzie jest "pacjent zero"?

W Białopolu i gminach ościennych ludzie zwyczajnie się boją o siebie i swoich bliskich. Wiele osób nie wychodzi z domu. Nie robi zakupów. Przerażeni mówią, że nie mają żadnych informacji o tym, kto jeszcze może być chory. Inni zupełnie to sobie lekceważą. Jeszcze inni nawołują o spokój i opanowanie. Za każdym razem sensację budzi karetka podjeżdżająca pod czyjś dom.

- Nadal nie wiemy, kto był "pacjentem zero". Kto zaraził naszego księdza? - zastanawia się jedna z osób mieszkających w gminie Białopole.

Mieszkańcy gorączkowo poszukują w internecie nowych informacji o kolejnych zakażonych. Próbują ustalić, czy mieli z nimi kontakt. Nawet władzom gminy trudno jest dotrzeć do tych danych. Czy ksiądz kontaktował się, gdy był chory, z innymi duchownymi? Czy był na spotkaniach towarzyskich. Kto jeszcze powinien być na kwarantannie?

W obawie przed wirusem gmina zamówi firmę, która zdezynfekuje kościół w Białopolu i kaplicę w Strzelcach. Koszty ma zrefundować wojewoda.

- Brak informacji jest gorszy niż złe informacje. Przez to ludzie robią nagonkę na tych, którzy sobie na to nie zasłużyli - dodaje mieszkanka Białopola.

 Trędowaci dla wszystkich

Osoby, które miały z księdzem kontakt, są przerażone rozwojem sytuacji. Martwią się nie tylko o siebie, ale też o domowników, zwłaszcza o osoby starsze.

- Jak tu walczyć z epidemią, kiedy nie wiadomo kogo unikać? Minęły dwie doby od pobrania próbek do badań, a my wciąż nie znamy wyników. Wszyscy mówią, że ksiądz i wójt musieli się kontaktować, a tak naprawdę trzy miesiące się nie widzieliśmy - mówi wójt Białopola. - Nikt nie jest winny, że zachorował i zaraził kogoś innego. Przecież nie chciał się zarazić, mógł nie wiedzieć, że jest chory - dodaje wójt, komentując doniesienia o nagonce na tych, którzy wrócili z zagranicy.

Do gminy Białopole codziennie dzwonią dziesiątki telefonów z pytaniami, czy jest tam strefa czerwona. - Nic podobnego!- odpowiadają urzędnicy.

- Jeden z kierowców nie chciał do piekarni w Białopolu przywieźć mąki, bo tu niby jest czerwona strefa  - opowiada wójt.

Od poniedziałku niemal już wszyscy pracownicy urzędu będą na dyżurach w domu. Ich telefony, także te prywatne, udostępniono na stronie internetowej gminy. W urzędzie gminy  będą wójt, zastępca i może jeszcze jeden pracownik. Gdy rozeszła się wieść o chorym księdzu z Białopola, wielu pracodawców zastosowało odpowiedzialność zbiorową i odesłało pracowników z tego terenu do pracy zdalnej lub na urlopy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama