Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Afera na zawodach karate. Złamany nos i kontrowersyjny werdykt

Podczas rozegranych w Chełmie Mistrzostw Makroregionu Wschodniego i Międzywojewódzkich Mistrzostw Młodzików w Karate Kyokushin jeden z zawodników dwukrotnie został kopnięty w twarz. Jak się później okazało, Wojciech Lemiszewski, bo o nim mowa, ma złamany nos. - Walka została przerwana dopiero po drugim kopnięciu w głowę, mimo że są one zabronione. Co ciekawe, to przeciwnik mojego syna został ogłoszony zwycięzcą. To niedopuszczalne – denerwuje się Marcin Lemiszewski, ojciec zawodnika, który napisał maila do naszej redakcji.
Afera na zawodach karate. Złamany nos i kontrowersyjny werdykt

Mistrzostwa Makroregionu Wschodniego oraz Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodzików rozegrano 8 marca w Chełmie. Organizatorem rywalizacji był Klub Karate Kyokushin Kanku. Do naszego miasta zjechało 364 zawodników i zawodniczek z 42 klubów. Uczestnicy zmagań zaprezentowali wysoki poziom techniczny. Były efektowne akcje, radość po zwycięstwach oraz smutek po porażkach. Ale jak się okazuje, nie brakowało również kontrowersji.

- Podczas walki mój syn został dwukrotnie kopnięty w twarz, mimo że taka technika jest zabroniona. Pojedynek został przerwany dopiero po drugim kopnięciu rywala, w wyniku którego mojemu synowi złamano nos – złości się Marcin Lemiszewski, ojciec zawodnika.

Wojciech Lemiszewski z Klubu Karate Kyokushin IPPON, startujący w kategorii kumite juniorów młodszych do 55 kg (14-15 lat), nie mógł kontynuować starcia i ostatecznie zwycięstwo przyznano jego rywalowi (Lemiszewski zakończył mistrzostwa na ósmym miejscu).

- Niestety wobec przeciwnika mojego syna, ani też wobec sędziego nie wyciągnięto konsekwencji. Uważam, że jest to sytuacja niedopuszczalna i stawia w bardzo złym świetle prowadzenie całych zawodów, a także egzekwowanie obowiązujących na nich przepisów. Zależy mi na wyjaśnieniu tej sprawy i wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych – dodaje mężczyzna, który napisał maila do naszej redakcji.

Waldemar Kozioł, szkoleniowiec Klubu Karate Kyokushin Kanku w Chełmie, który był głównym organizatorem imprezy, zapewnia, że żadne przepisy nie zostały naruszone.

- Po pierwsze trzeba nadmienić, że karate kyokushin to sport kontaktowy, nie ma w nim technik pozorowanych, które nie dochodziłyby do przeciwnika. W tym konkretnym przypadku nie doszło do naruszenia przepisów. Zawodnik atakujący wykonywał bowiem technikę mawashi geri (okrężne kopnięcie), która dozwolona jest na wszystkich zawodach karate kyokushin. Niestety zawodnik, któremu złamano nos, prawdopodobnie nie zastosował żadnej techniki obronnej i dlatego został kopnięty w twarz. A jeśli nie mógł kontynuować walki, oczywiste jest, że zwyciężył jego przeciwnik – tłumaczy Kozioł. - Moim zdaniem to był zwykły przypadek. Podobne sytuacje zdarzają się na innych zawodach. Ponadto jako organizator, zajmowałem się przebiegiem technicznym turnieju. Z kolei, jeśli chodzi o walki, nad całością czuwali sędziowie maty, sędzia techniczny oraz sędzia główny. Żaden z nich nie doszukał się nieprawidłowości – wyjaśnia szkoleniowiec klubu Kanku.

Kozioł podkreśla jednocześnie, że ani trener reprezentanta Klubu Karate Kyokushin IPPON, ani też żaden inny przedstawiciel tego klubu nie zgłaszał protestu, a można to uczynić w trakcie walki lub bezpośrednio po jej zakończeniu. - Tego nie zrobiono. Gdyby było inaczej, protest z pewnością zostałby rozpatrzony. Podkreślam jednak, że technika mawashi geri jest dozwolona, a więc wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami – dodaje Kozioł.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
abcd 20.03.2020 18:27
Tata napisał maila, bo mu synka na zawodach KARATE kopnęli :) Niżej są tylko ci, którzy w imieniu swoich pociech przychodzą do PUP pytać o staże. O staże dla dorosłych ludzi :D

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama