Pracownicy czują się oszukani, bo zamiast tak głośno reklamowanej przez rząd 2600 zł płacy minimalnej, dostali ... kilkaset złotych "w plecy".
- Spodziewałam się, że te 2600 zł to podstawa, od której będzie liczone stażowe. Już snułam plany, na co przeznaczę podwyżkę i ... dostałam pasek z wydrukiem pensji. Jestem do tyłu prawie 200 złotych - żali się pracownica szpitala.
Okazało się, że jej płaca zasadnicza to trochę ponad 2000 zł. To od tej kwoty policzony został dodatek stażowy. A pracodawca na poczet wymuszonej ustawą podwyżki, wliczył do pensji dodatek świąteczny i wyrównawczy.
- Moje wynagrodzenie praktycznie nie wzrosło. Mało tego, po ponad 20 latach pracy będą niedługo zarabiać mniej niż nowo zatrudnieni, bo oni na dzień dobry dostaną 2600 zł samej podstawowej.
W chełmskim szpitalu sprawa wliczenia dodatków wyrównawczych do pensji minimalnej dotyczy ponad 400 osób. Wielu z nich sprawą chce zainteresować Państwową Inspekcję Pracy, a w dalszej kolejności złożyć pozew do Sądu Pracy przeciwko pracodawcy. Liczą na pomoc związków zawodowych.
- Na pewno nie pozostawimy ich samych sobie – usłyszeliśmy w zarządzie Solidarność 80 chełmskiego szpitala. Związek zrzesza w dużej części pracowników tzw. grup pomocniczych. – Zorganizujemy spotkanie z członkami związku, żeby ustalić nasze działania. Chcemy spotkać się też z dyrekcją szpitala. Czekamy również na informacje z ministerstwa, bo chcemy wiedzieć, czy ten sposób naliczania poborów jest zgodny z prawem.
O sprawie usiłowaliśmy porozmawiać z dyrektor szpitala Kamilą Ćwik, jednak była dla nas niedostępna.
Napisz komentarz
Komentarze