Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Niesprawiedliwa ocena rad osiedlowych

60 027 mieszkańców było uprawnionych do udziału w konsultacjach społecznych w sprawie rad osiedlowych. Ankiety wypełniło zaledwie 36 osób, czyli 0,06 proc. uprawnionych. Mimo tak nikłego zainteresowania, wyniki ankiety były szeroko omawiane na ostatniej sesji rady miasta.
Niesprawiedliwa ocena rad osiedlowych

Trzy spośród 36 ankiet dostarczone zostały do urzędu drogą elektroniczną, pozostałe chełmianie złożyli w wersji papierowej. Jedna ankieta uznana została za nieważną. Przeważającą liczbę stanowią ankiety przekazane przez mieszkańców osiedla Kościuszki (11 ankiet) i Rejowiecka (8 ankiet). Z Zachodu i Słonecznego wpłynęły po cztery ankiety, po dwie ze Śródmieścia i XXX-lecia, z Działek były trzy ankiety, z Cementowi nie było żadnej. Ciekawą sytuację odnotowano na Dyrekcji Dolnej: raz urząd twierdzi, że z tego osiedla wpłynęły dwie oferty, a raz, że ani jedna.

Propozycje

Na pytanie o zadowolenie z poziomu i sposobu funkcjonowania rady osiedla na osiedlu zamieszkanym przez wypełniającego ankietę, 97,15 proc. wyraziło opinię negatywną. 57,14 proc. chełmian uczestniczących w konsultacjach opowiedziało się za likwidacją rad osiedlowych. Konieczność zniesienia diet pieniężnych dla przewodniczących rad osiedli wskazało 11,43 proc. Mieszkańcy określili też, jakich zmian oczekują w kontekście rad osiedlowych. Chcą pogłębienia współpracy między Urzędem Miasta Chełm a Chełmską Spółdzielnią Mieszkaniową. Zaproponowali wprowadzenie dla przewodniczących diet kwartalnych, a nie miesięcznych. Jednym z punktów jest też zwiększenie zaangażowania mieszkańców w życie osiedla poprzez media społecznościowe lub konsultacje prowadzone w formie elektronicznej. Biorąc pod uwagę to, że mieszkańcy woleli wypełnić ankiety w wersji papierowej, pomysł ten już na stracie wydaje się absurdalny.

Kolejna propozycja mówi o wybraniu spośród radnych miejskich 10 pełnomocników - po jednym na każde osiedle, którzy będą tworzyli komisję lub zespół do spraw zadań osiedlowych. Do ich obowiązków miałoby należeć m.in. reprezentowanie mieszkańców danego osiedla w radzie miasta. Co wobec tego radni robią w radzie obecnie? Czyż właśnie nie reprezentują mieszkańców ze swojego okręgu wyborczego? Mieliby też przyjmować od mieszkańców skargi i wnioski w sprawach osiedlowych i organizować cykliczne spotkania. To pełnomocnicy- radni pod koniec roku zgłaszaliby trzy najważniejsze propozycje do projektu budżetu na rok następny. Z tych propozycji rada miasta miałaby wybrać po jednej, która automatycznie trafi do projektu budżetu. Kolejna propozycja z ankiet to zwiększenie kwoty budżetu obywatelskiego.

Mieszkańcy wskazali też potrzebę lepszego informowania o planowanych zebraniach osiedlowych w formie plakatów w sklepach, na poczcie czy w osiedlowych kioskach. Proponują też aby obligatoryjnie w spotkaniach rady osiedla uczestniczył co najmniej wiceprezydent miasta. Każda rada miałaby też uaktywnić się w mediach społecznościowych.

Za i przeciw

Radny Dariusz Grabczuk dopytywał o akcję plakatową informującą o zebraniach: - Kto miałby to robić? Pełnomocnik radny?

- W tym momencie nie mam takiej wiedzy, to jedynie propozycja mieszkańców. Każdy kto czuje się mieszkańcem: przewodniczący rady, członek rady osiedla czy radny, mógłby takie plakaty rozwieszać. Chodzi o to, aby informacja dotarła do jak największej liczby mieszkańców - wyjaśnił Wojciech Wójcik z gabinetu prezydenta.

Z kolei Tomaszowi Otkale spodobał się pomysł dotyczący powołania zespołu do spraw zadań osiedlowych, co pozwoliłoby racjonalizować propozycje inwestycyjne. Radny zadeklarował, że chętnie zaangażuje się w prace takiego zespołu. Kolejna dobra, zdaniem Otkały, propozycja dotyczy stworzenia sygnowanych przez miasto osiedlowych profili na Facebooku.

- Niewątpliwie jest to jakiś sposób na to, aby władza w sposób zdrowy integrowała ludzi wokół spraw osiedlowych - stwierdził radny Otkała. - Jest to też okazja do pewnej przesadnej polityki informacyjnej o sukcesach miasta, ale może to też ożywiać zainteresowanie sprawami osiedla.

Na koniec radny stwierdził, że obecnie rada osiedla jest "przeformalizowana" i to także wymaga zmian.

Do dyskusji włączył się Marek Sikora. Stwierdził, że tak naprawdę nie wiadomo, co mieszkańcy sądzą na temat rad osiedli, bo przecież ankietę wypełniło zaledwie 35 osób.

- Zaintrygował mnie pomysł dotyczący tego, abyśmy my, radni występowali w roli pełnomocników. Wydaje mi się, że każdy z nas, startując ze swoich okręgów wyborczych, ma poczucie i reprezentuje przecież mieszkańców, może nie jednego osiedla, bo okręg obejmuje kilka - wyjaśnił Sikora. - Poza tym mamy taką sytuację: osiedli jest dziesięć, a radnych 23. I co teraz?

- Tworzenie jednostek pomocniczych nie jest obligatoryjne - stwierdził przewodniczący rady Longin Bożeński. - Możemy nie zarządzić wyborów i przeformułować ten kontakt z mieszkańcami. Z tego, co widać, mieszkańcy chętniej uczestniczą w konsultacjach na temat zapodany np. przez prezydenta czy urząd, wynikający z potrzeby chwili.

Rady Mirosław Czech podkreślił, że to dobry moment, aby odpowiedzieć sobie na pytania, czy rady osiedla są potrzebne, czy nam przeszkadzają, czy radni sami poradzą sobie z problemami poszczególnych dzielnic. - 35 ankiet to dla mnie nie jest wykładnik tego, co dzieje się w mieście - stwierdził.

Radny Stanisław Mościcki stwierdził, że chodzenie na zebrania rad osiedli było dla niego przyjemnością, zarówno gdy był radnym, jak i wiceprezydentem Chełma.

- W roku 2006 na zebraniach w sprawie budżetu było po 150 - 200 osób, ludzie oczekiwali jakiejś zmiany. Były żarliwe dyskusje, zebrania trwały po 4-5 godzin i widać było zaangażowanie. Druga strona medalu była taka, że zawsze na zebraniu był wiceprezydent, nie tylko kilku urzędników, którzy nie byli w stanie odpowiedzieć na pytania mieszkańców.

  Jak stwierdził Mościcki, drobne sprawy zgłaszane na zebraniach udawało się rozwiązać, więc spadało zaangażowanie mieszkańców. Na koniec radny Mościcki zwrócił uwagę na to, kiedy ogłoszone zostały konsultacje - od 24 grudnia do 9 stycznia, czyli w bardzo niefortunnym terminie. 

W imieniu rad osiedlowych

W imieniu przewodniczących rad osiedlowych głos zabrała szefowa os. Rejowiecka Danuta Dąbska.

- Jak usłyszałam, że w mieście, które liczy 60 tys. mieszkańców, wpłynęło 36 ankiet, w tym z mojego osiedla osiem, i ktoś ocenia mnie negatywnie, to jest mi przykro - stwierdziła. - Co zrobiłam przez dwie kadencje, czyli te osiem lat? Mogę przygotować materiał na następną sesję. Jak zaczynałam pracę, na zebrania przychodziło mnóstwo ludzi, bo było mnóstwo spraw. Jak już mieli ulicę, czy lampy, to reszta ich nie interesowała. Przestali przychodzić.

Dąbska zapewniała, że przewodniczący na osiedlach są bardzo potrzebni, zwłaszcza jak dzieje się coś niedobrego. Doświadczyła tego kiedy planowana była budowa krematorium, czy teraz niedawno - asfaltownia.

- Wtedy u mnie telefon stacjonarny i komórki dzwonią bez przerwy. Jak była sprawa krematorium, to też na zebrania przychodziło 100-150 osób. Teraz jest sprawa asfaltowni, więc też ludzie przychodzą - wyjaśniła.

Dąbska ustosunkowała się również do zarzutu nieinformowania mieszkańców o zebraniach. Jej zdaniem, to bzdura. Przewodnicząca sama rozwiesza na osiedlu 30 ogłoszeń. Czy osiedle jest więc niedoinformowane?

Nie traktuje konsultacji poważnie, bo nie są one wymierne. W przypadku Rejowieckiej wpłynęło osiem ankiet.

- Mogła wypełnić je jedna rodzina i dwóch sąsiadów, złośliwie mówiąc. I Dąbska popłyniesz - cytuje przewodnicząca. - Czy rada nasza nic nie robi? Jest nam przykro, nam przewodniczącym, że dostaliśmy taką ocenę od tych ludzi. Wystawienie opinii radom na podstawie 35 ankiet złożonych w tak niefortunnym okresie jest bardzo krzywdzące.

Szefowa osiedla odniosła się również do frekwencji radnych w zebraniach. Wypomniała, że przed wyborami radni pojawiają się na spotkaniach, ale gdy już zostaną wybrani, to przez cztery lata ich nie ma, do następnych wyborów.

Co dalej z radami osiedlowymi? O tym zapewne w najbliższym czasie decydują miejscy radni.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Ela 12.02.2020 20:06
A Górnej Dyrekcji to już nie ma w Chełmie?

Pela 12.02.2020 09:49
Właśnie bardzo dobry pomysł żeby przez media społecznościowe. Może by się więcej osób o tym dowiedziało. Czy wysnuwanie wniosków z tak małych danych to powszechne praktyki w tym miescie?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama