Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Bank Spółdzielczy

Rodzice wygrali bitwę o szkołę

Po burzliwej dyskusji na zebraniu w Szkole Podstawowej nr 2, która zakończyła się omdleniem wiceprezydenta Daniela Domoradzkiego, prezydent Jakub Banaszek wycofał z porządku obrad rady miasta uchwałę w sprawie likwidacji placówki. Rodzice odetchnęli z ulgą, choć jak zapewniają, nadal zamierzają trzymać rękę na pulsie.
Rodzice wygrali bitwę o szkołę

O tym, że Dwójka ma być likwidowana, społeczność szkoły dowiedziała się mediów, które upubliczniły materiały przygotowane na sesję rady miasta. Z uchwały, jaka znalazła się w porządku obrad, wynikało, że władze miasta chcą zamknąć małą, nierentowną szkołę przy ul. Kolejowej m.in. z powodu złych warunków, jakie panują w placówce. Jak poinformował wiceprezydent Domoradzki, czynnikiem uzasadniającym zamiar likwidacji placówki jest również wysoki koszt jej utrzymania w stosunku do liczby uczęszczających do niej dzieci.

- Warto pamiętać, że jednym z najważniejszych zadań postawionych przed włodarzami miasta jest troska o finanse publiczne, które muszą być wydatkowane w sposób gospodarny i dostosowany do warunków oraz potrzeb mieszkańców. Samorząd musi również prowadzić optymalną politykę oświatową dostosowaną do swoich możliwości, a także warunków bazy lokalowej, która zapewnia uczniom odpowiedni rozwój edukacyjny. W mojej ocenie SP 2 nie spełnia tych wymagań - poinformował w swoim oświadczeniu jeszcze przed zebraniem z rodzicami Domoradzki.

 Wyrażamy kategoryczny sprzeciw

Rada rodziców zorganizowała spotkanie z władzami miasta. Zainteresowanych było sporo. Na zebraniu byli rodzice, absolwenci, nauczyciele, a nawet parlamentarzystka Monika Pawłowska. Ze strony urzędu na spotkanie przybyli wiceprezydent Daniel Domoradzki i dyrektor departamentu oświaty Dorota Cieślik, a także przewodniczący komisji oświaty, kultury i sportu rady miasta Marek Sikora.

Już na wstępie rodzice wyraźnie zapowiedzieli, że nie chcą, aby dyskusja o losach szkoły odbywała się bez ich udziału oraz udziału nauczycieli.

- Jesteśmy zespołem, w którym obowiązują zasady otwartości i szczerości w rozwiązywaniu wszelkich problemów. Dlatego oczekujemy potraktowania nas jako partnerów w podejmowaniu decyzji o przyszłych losach naszych dzieci - stwierdziła przewodnicząca rady rodziców. - Nie występujemy przeciwko innej szkole. Znamy też problemy finansowe miasta, ale odnosimy wrażenie, że naszym kosztem spłacany będzie dług, za który nie jesteśmy odpowiedzialni. Dlaczego nie szuka się oszczędności w inny sposób? Nie zgadzamy się z taką polityką edukacyjną, która sprowadza się do matematycznych wzorów, w której górę, nad dbającą o prawidłowy i harmonijny rozwój dziecka, przejmuje kwestia finansowa.

Rodzice swój sprzeciw argumentują tym, że dzieci w małej szkole czują się bezpieczne. Panuje w niej rodzinna wręcz atmosfera, a niewielkie oddziały pozwalają na indywidualizację nauczania i wsparcie każdego ucznia. Przewodnicząca rady rodziców stwierdziła wprost, że na likwidacji szkół zawsze najbardziej tracą dzieci, które nagle muszą zmienić szkołę, nauczycieli i środowisko. Z małych oddziałów trafią do klas, liczących często ponad 30 osób.

- Czy ktoś pomyślał, co czuje wtedy młody człowiek, który znalazł się w obcej dla niego szkole, w której nie zna nauczycieli, koleżanek i kolegów? Co z uczniami, którzy zostaną przeniesieni do nowej placówki w roku zdawania egzaminu ósmoklasisty? Czy będą w stanie dobrze się do niego przygotować, kiedy ich uwaga będzie skupiała się na zmianach i przystosowaniu się do nowego środowiska? - pytała przewodnicząca rady rodziców.

Niezrozumiałe były też dla rodziców argumenty dotyczące zapewnienia odpowiednich warunków do nauki, bo kilka lat temu przecież przeprowadzono w placówce generalny remont, trzy lata temu unowocześniono świetlicę. W ramach projektów unijnych i własnych środków szkoła sukcesywnie doposaża uczniów w pomoce dydaktyczne, a w ubiegłym roku zakupiono sprzęt za prawie 100 tys. zł, dzięki czemu udało się wyposażyć pracownię informatyczną.

Dialogu nie było

Rodzice uczniów, zwołując zebranie, mieli nadzieję, że uda się im przekonać przedstawicieli miasta do swoich argumentów. Niestety. Wytknęli wiceprezydentowi, że w kampanii wyborczej Jakub Banaszek obiecał, że nie będzie likwidował szkół. Domoradzki stwierdził, że przecież on tego nie obiecywał. Zebrani dowiedzieli się przy tej okazji, że wiceprezydent ma niedosłuch, jest niepełnosprawny i ma orzeczenie, co niezwykle rozbawiło zebranych.

- Co, śmiejecie się z niepełnosprawnego? - pokrzykiwał na rodziców zastępca prezydenta.

Zdziwienie wywołały także plany miasta dotyczące budynku Szkoły Podstawowej nr 2. Wiceprezydent Domoradzki wyjawił, że ma w nim powstać mini Centrum Nauki Kopernik. Niektórzy rodzice parsknęli śmiechem.

Na zebranie przybyła także poseł Lewicy Monika Pawłowska. Stanęła po stronie społeczności Dwójki, broniąc ich argumentów i zapewniając o swoim wsparciu. Wcześniej odwiedziła placówkę, aby zapoznać się z warunkami, jakie w niej panują. Rozmawiała z dyrekcją, pracownikami, rodzicami i dziećmi. Czy to zaangażowanie parlamentarzystki w sprawę wyprowadziło wiceprezydenta z równowagi? Jego zachowanie wobec parlamentarzystki obecni za zabraniu ocenili jako skandaliczne. Kiedy posłanka wyciągnęła do niego dłoń w geście powitania, on - mężczyzna i w dodatku reprezentujący urząd i mieszkańców Chełma - nie podał jej ręki. Później wyjaśnił, że z powodu... jego kolegów z młodzieżówki Przedwiośnia, którzy oskarżyli Pawłowską o mobbing. Parlamentarzystka spytała więc wprost, kogo reprezentuje na tym spotkaniu, swoich kolegów czy prezydenta miasta?

Zebranie wkrótce przerwano, bo wiceprezydent nagle upadł na podłogę i trzeba było wezwać karetkę pogotowia, która zabrała go do szpitala. Na profilu miasta opublikowano wkrótce oświadczenie o stanie zdrowia wiceprezydenta, z którego wynikało, że "nagła utrata przytomności spowodowana była wieloma czynnikami: przebytą i nadal niewyleczoną chorobą dróg oddechowych, nieprzespaną nocą, a także przemęczeniem wynikającym m.in. z niezwykle napiętego grafiku".

Likwidacja odroczona

Całe zamieszanie miało korzystny dla SP nr 2 finał, bo ostatecznie prezydent Jakub Banaszek wycofał się z zamiaru likwidacji placówki. Choć uchwała została zdjęta z porządku obrad, na sesję rady miasta tłumnie przybyli rodzice uczniów. Przewodnicząca rady rodziców zaprosiła prezydenta do szkoły, aby porozmawiać o warunkach w niej panujących. Rodzice wymusili też na prezydencie obietnicę, że likwidacji szkoły nie będzie. W tym roku na pewno, ale czy samorząd nie powróci do tematu w przyszłości? Będziemy o tym oczywiście informować.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
miejscowy 04.02.2020 09:45
Wypowiedź konserwatysty nie ma żadnego związku z tematem. Po prostu konserwatysta to mały sfrustrowany człowieczek jak jego guru Jarosław. I tyle w temacie.

Wiem to na pewno 04.02.2020 09:40
Chełm padnie pod tymi rządami kompletnie!!! ludzie protestujcie, bo ci "mądrzy" załatwią to miasto z kretesem!!!!!

Jacek 04.02.2020 09:36
JEZU!!! Kogo my mamy na stołkach prezydenckich? Przecież oni to miasto doprowadzą do kompletnej ruiny. Już się sypie.

konserwatysta 03.02.2020 12:08
he he Pawlowska przyjechala by sie promowac-wszak jest w sztabie Biedronia- a Wisona ujawniala juz zrodla finasowania? a Pawlowaska uzupelnila swoje oswiadczenie majatkowe- wyglada na to ze nigdzie wczesniej n ie pracowala-albo utrzymywala sie z dziwnych zrodel -tak jak i Wiosna.heh he- oby nie chciano przy okazji SP2 -dziwnych ideologii wprowadzac komunizmu i sojalizmu bylo juz doscyc ale wymieszany jeszcze z roznymi "Queen of drags" moze dzieciom zamotac w glowie-moze to i kolorowe ale ciut niezdrowe,

chełmianin 03.02.2020 18:46
Konserwatysta-Jakie to ma znaczenie w związku z tym tematem???

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
ReklamaDaniłosio życzenia 3.2024
Reklama
Reklama
Reklama