Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama Bank Spółdzielczy

14-latek zadźgał macochę nożem, ciężko zranił młotkiem jej syna

Zasztyletował 39-letnią macochę, a młotkiem i nożem ciężko zranił jej 18-letniego syna. Prawdopodobnie podczas szamotaniny z ofiarami 14-letni napastnik także został ranny. Na szczęście nie ucierpiały córki, 16-letnia i 2-letnia, zamordowanej kobiety. Do krwawej jatki doszło w sobotę w nocy w domu przy ul. Piastowskiej w Chełmie.
14-latek zadźgał macochę nożem, ciężko zranił młotkiem jej syna

Mieszkańcy miasta są w szoku. Nikt nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć przyczyny tragedii. - Nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Oni mieszkali tutaj od niedawna, niespełna rok. Dzieci, idąc do szkoły, zawsze się kłaniały, mówiły dzień dobry. Co na tym świecie się wyprawia... – mówią mieszkańcy osiedla Działki.

Śledczy ustalają przebieg zbrodni i dociekają, dlaczego do niej doszło. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ nie żyje jedyna dorosła osoba, która była w tym czasie w mieszkaniu. Jej najstarszy syn jest ciężko ranny, a 16-letnia córka w głębokim szoku.

W domu przy ul. Piastowskiej mieszkała 6-osobowa rodzina. Nie wiadomo jeszcze, z jakiego powodu 39-letnia kobieta została zaatakowana przez swojego 14-letniego pasierba. Chłopak rzucił się na macochę z nożem, zadając jej śmiertelne ciosy. Wielce prawdopodobne, że 18-letni syn kobiety, stanął w jej obronie, ale działający w amoku 14-latek zaatakował również jego. Pociął go nożem i kilkakrotnie uderzył młotkiem w głowę. Słaniający się na nogach 18-latek zdołał uciec do sąsiadów.

- To było gdzieś w okolicach godz. 20. Przybiegł do nas 18-letni syn sąsiadów. Był cały zakrwawiony. Miał pocięte ręce, szyję i klatkę piersiową. Krew lała się strumieniem. Nie był w stanie utrzymać się na nogach. Dobrze, że drzwi nie były zamknięte, bo gdyby czekał na ich otwarcie, to chyba by się wykrwawił – relacjonuje jeden z sąsiadów. - Poprosił o pomoc. Powiedział, że on (14-latek) zaatakował również mamę, a w środku są jeszcze siostry. Błagał, żeby je ratować.

Po kilku minutach, na bosaka przybiegła też do sąsiada 16-letnia siostra rannego 18-latka. - Ona też miała okaleczone ręce, a może podrapane. Zadzwoniliśmy po pogotowie oraz na policję. Dziewczynka prosiła, żeby powiadomić ojca, bo akurat był w pracy – opowiada nasz rozmówca.

Po kilku minutach na miejsce tragedii przyjechały dwie ekipy pogotowia oraz policyjne radiowozy. 14-latka nie było już w domu. Ratownicy medyczni natychmiast przystąpili do reanimacji kobiety. Niestety 39-latki nie udało się uratować. Do szpitala w ciężkim stanie przewieziono 18-latka. Jego siostrom, (16-latce i 2-latce) nic poważnego się nie stało. Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania młodego napastnika, który zaraz po zdarzeniu, z nożem i młotkiem w ręku, opuścił dom. Prawdopodobnie skierował się na ul. Batorego. Niedługo potem zakrwawionego nastolatka zauważono w Chełmskim Domu Kultury. Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Chełmskiej miał akurat przerwę w zajęciach. Rozmawiali na holu.

- To był naprawdę dziwne. Do ChDK-u wszedł młody, wysoki chłopak. Twarz miał zakrwawioną. W rękach trzymał młotek i nóż. Pokręcił się w holu i wyszedł. Poszedłem za nim. Od razu zadzwoniłem po policję. Informowałem, dokąd się przemieszcza. Na ulicy Starościńskiej chłopak został zatrzymany przez policjantów. Na ich widok od razu odrzucił młotek i nóż – informuje jeden z artystów.

Jak informuje Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, 14-latek był objęty opieką lekarzy specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego.

- W wyniku swojego działania zranił się w ręce. Trafił do szpitala. Jest pilnowany przez policjantów – mówi Czyż.

W niedzielę rano próbowaliśmy skontaktować się z rodziną zamordowanej. W domu przy Piastowskiej zastaliśmy pogrążonego w rozpaczy mężczyznę. Nie chciał rozmawiać o tym, co się stało.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
ReklamaRafał Stachura życzenia
Reklama
Reklama
Reklama