Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Żenująco niska kara za śmiertelne pobicie

Patryk H. spędzi w więzieniu zaledwie 5 lat, a Paweł S. tylko 4 lata. Tak niską karę orzekł dla nich zamojski sąd za śmiertelne pobicie mieszkańca Bzitego. Obaj muszą również wpłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla czworga osieroconych dzieci zmarłego. Wyrok nie jest prawomocny, ale przyglądają się mu już służby ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Żenująco niska kara za śmiertelne pobicie

W trakcie odczytywania wyroku sędzia mówił, że sprawcy uderzali 38-latka nieustalonym narzędziem o podłużnym kształcie po głowie i całym ciele, przez co narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Spowodowali u Henryka T. urazy czaszkowo-mózgowe okolicy skroniowej lewej, ciemieniowej, złamanie kości podstawy czaszki w okolicy potylicznej prawej, obrzęki mózgu oraz wylewy krwawe w tkankach miękkich grzbietu, które skutkowały zgonem pokrzywdzonego.

Do zdarzenia doszło 27 stycznia ubiegłego roku. Młodszy ze sprawców, 21-letni wówczas Patryk H. szedł poboczem drogi z koleżanką. Przejechał obok nich 38-letni Henryk T. i ochlapał ich błotem pośniegowym. Zdenerwowany młodzieniec pojechał do swojego o 10 lat starszego kolegi Pawła S. i razem udali się pod dom kierowcy. Ostra wymiana zdań szybko przerodziła się w bójkę. Pobity zmarł kilka dni później w szpitalu.

Kto zaatakował pierwszy?

- W ocenie sądu zasadne było przypisanie oskarżonym winy umyślnego pobicia i nieumyślnego śmiertelnego skutku, który jednak powinni przewidzieć. Powszechnie wiadomo, że nawet jedno mocne uderzenie, w szczególności w tak newralgiczną część ciała, jak głowa, może spowodować poważne obrażenia, w tym śmierć ofiary, a co dopiero dwa lub więcej takich uderzeń. Zatem nie budzi wątpliwości fakt, że oskarżeni obejmowali swoją świadomością możliwość nastąpienia najdalej idącego skutku swych czynów - uzasadniał sędzia Paweł Tobała.

Jako niewiarygodne sąd ocenił wyjaśnienia oskarżonych, że tylko bronili się przed 38-latkiem, który zapoczątkował agresję. Sędzia wskazał, że nie ma podstaw, aby przyjąć tezę, że to Henryk T. był osobą atakującą. Oskarżeni nie mieli bowiem żadnych obrażeń na ciele. Natomiast pokrzywdzony posiadał je na głowie i z tyłu ciała.

- Oskarżeni po tym zajściu odjechali. Nie zachowali się zatem jak pokrzywdzeni, ale jak sprawcy - dodał sędzia.

Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym Patrykowi H. i Pawłowi S. groziło do 10 lat więzienia. Jako okoliczności łagodzące sędzia przedstawił to, że oskarżeni okazali skruchę i działali pod wpływem błahego, ale jednak powodu. Ustalono, że nie zamierzali nikogo zabić. Stronom przysługuje odwołanie od wyroku do Sądu Apelacyjnego w Lublinie.

Ziobro interweniuje

- Wyrok ten jest sprzeczny z elementarnym poczuciem sprawiedliwości za brutalne odebranie życia człowiekowi. Nawet gdyby przyjąć, że mamy tutaj do czynienia z pobiciem ze skutkiem śmiertelnym, to orzeczona kara jest znacząco niska od grożącej za tego rodzaju przestępstwo - ocenił decyzję sądu minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

W depeszy Polskiej Agencji Prasowej czytamy, że minister polecił prokuratorom, aby w przypadkach brutalnych przestępstw żądali wyroków w granicach najwyższych zagrożeń przewidzianych przez kodeks karny. Za każdym razem mają również kierować odwołania od wyroku, który by odbiegał od tego rodzaju żądania.

Ziobro również poinformował, że polecił zastępcy prokuratora generalnego Robertowi Hernandowi, aby dokonał analizy sprawy z Bzitego i zbadał ją pod kątem zmiany oceny prawnej z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Jeśli okaże się, że zachodzą ku temu przesłanki, w takim kierunku zostanie złożona apelacja od tego wyroku.

- W Polsce zbyt często nadużywa się oceny prawnej z tzw. pobicia ze skutkiem śmiertelnym w sytuacji, kiedy sprawcy poprzez swoje działania musieli zdawać sobie sprawę z dużego prawdopodobieństwa, że ich brutalność działania i użyte do tego narzędzia mogą spowodować skutek śmiertelny. W takim przypadku prokuratura i sądy powinny stosować kwalifikację zabójstwa z zamiarem ewentualnym - dodał.

Ewentualna zmiana kwalifikacji czynu może oznaczać znacznie surowsze konsekwencje dla sprawców. Grozi im wówczas od ośmiu lat pozbawienia wolności do dożywocia. Ziobro podkreślił, że nie przesądza, czy tak się stanie. Wszystko będzie zależało od wyniku przedstawionej mu analizy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Ktos i cos 08.01.2020 10:23
Polskie "dziennikarstwo" to jest jakas kpina.. czytam te powielane bzdury i mysle sobie ze osoba ktora pisze ten artykul to pierwszy lepszy z ulicy ktory szuka roboty a do pisania byle czego nie sprawdzajac faktow szybko go wezma. Moze najpierw lepiej zbadac sprawe? Gdzie jest bezstronnosc dziennikarska? Znacie wszyscy sprawe z jednej strony.. modle sie zeby jakis rzetelny dziennikarz opisal lub opowiedzial choc raz bezstronnie i rzetelnie sprawe najpierw ja badajac..trąbia o tym ze winni nie udzielili pomocy poszkodowanemu i uciekli z miejsca zdarzenia a czemu nie powiedza ze przez kilka godz byl on jeszcze w domu, a jego konkubentka takze nie udzielila mu pomocy, nie zawiozla na pogotowie, moze jej rowniez nalezy postawic zarzuty nieudzielenia pomocy? A moze dopomogla jeszcze sprawie, bo ile w koncu razy to ona byla jego ofiara? A gdzie sie zapodzialo nagle narzedzie zbrodni? Zaginelo w dziwnych okolicznosciach, a ta o to konkubentka czemu nie chciala byc podlaczona pod wariograf? Duzo pytan malo odpowiedzi.

Katarzyna 08.01.2020 09:12
Jakie to wygodne: dokonać jednoznacznej oceny, napisać artykuł po jednej, zgodnej linii, powielając nieprawdziwe informacje, bez rzetelnego sprawdzenia szczegółów. Im bardziej dramatyczny nagłówek artykułu, tym lepiej. Co się stało z "dziennikarską dociekliwością?" Okoliczności tej sprawy nie są wcale takie oczywiste i warto byłoby bardziej zgłębić temat, zanim się przystąpi do jego opisania.

Super Tydzień 08.01.2020 09:22
Pani Katarzyno, tutaj jest tylko część artykułu, cały jest w naszym wydaniu papierowym i elektronicznym. Prosimy się z nimi zapoznać przed wystawieniem takiej opinii.

Dorota 08.01.2020 18:17
Proszę Państwa, nawet jeśli w papierowej wersji jest więcej szczegółów to proszę mi powiedzieć ile osób ją przeczyta a ile osób zobaczy i zapamięta nagłówek z internetu? Dla Państwa jest to tylko chwytliwy tytuł, a za nim stoją konkretne osoby, których dobre imię jest coraz bardziej szkalowane, a w stosunku do których nie przeprowadzono nawet rzetelnego śledztwa.

Siostra matki 07.01.2020 13:12
Czemu nie powiecie że ten jakże dobry ojciec i mąż sam pierwszy zaatakował trzonkiem od siekiery ? Nie było to na żadnych oczach dzieci i kobiety. Poza tym wspomnijcie że teraz dzieci będą plakac za ojcem bo przecież kto im teraz będzie bił i napastował mamusie. Kto ich teraz rozjedzie samochodem na podwórku ? Kto teraz będzie w tej miejscowości kradł?

Obserwator bezstronny 08.01.2020 07:52
Nie można rozpatrywać sprawy pod kątem jakim człowiekiem w przeszłości byla ofiara. Sądzona jest DANA SPRAWA i DANY CZYN a w tym przypadku był ofiarą z której strony ny nie patrzeć.

odp 07.01.2020 09:48
Tak są traktowane rodziny z dziećmi i to nie tylko w wymiarze sprawiedliwości najlepiej zamieść pod dywan ich dalszy los i wszystkie losy... Ponieważ są lekceważeni i tylko w tle a pozostawił sporą gromadkę i to świadków. Dług publiczny powstaje na naszych oczach w systemie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama