Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Emka 3.2024 życzenia
Reklama

Nie jesteśmy złodziejami!

Detektorysta to pasjonat, który w wolnej chwili biega po polach i lasach ze sprzętem elektronicznym w poszukiwaniu skarbów. - Nie jesteśmy złodziejami czy wandalami. Realizujemy swoją pasję. Niestety, prawo jest przeciwko nam - mówią Katarzyna i Piotr z Chełma.
Nie jesteśmy złodziejami!

Badaniami tego, co pod ziemią zajmują się od kilku lat. Oprócz tego, że są poszukiwaczami, działają też w organizacjach detektorystów, które walczą o uregulowanie przepisów związanych z ich pasją.

- Od 2018 roku obowiązuje prawo, które jest dla nas niekorzystne. Nieprecyzyjnie odnosi się do naszej działalności, obwarowuje nas takimi przepisami, że praktycznie uniemożliwia jakiekolwiek poszukiwania - mówi pani Katarzyna.

Chodzi o to, że osobie złapanej na szukaniu ukrytych lub porzuconych zabytków bez niezbędnych zezwoleń grozi już nawet kara pozbawienia wolności. W czym problem? Jak twierdzą detektoryści, konserwatorzy zabytków utrudniają wydawanie pozwoleń, jak tylko mogą, ponadto ponoć przesyłają dane osób ubiegających się o zezwolenie policji, a ta robi w ich domach naloty.

- Wiadomo, że mamy w domu różne rzeczy, znalezione podczas poszukiwań. Niestety, w Polsce nie ma definicji zabytku i tak naprawdę nawet drobiazgi z PRL-u, które prawdopodobnie każdy ma w domu, mogą być uznane za zabytkowe, a to z kolei oznaczałoby, że wszyscy mamy w domach nielegalnie zabytki - tłumaczy pani Katarzyna.

- Dlatego m.in. walczymy o to, aby sprecyzować prawnie, co jest zabytkiem, a co nim nie jest. My nie chcemy nikogo okradać, chętnie znalezione rzeczy przekażemy do muzeum. Jednak nie chcemy być traktowani jak złodzieje - dodaje pan Piotr.

Obecnie detektoryści, nie do końca legalnie korzystają z życzliwości rolników czy właścicieli działek. Po prostu pytają, czy mogą pochodzić z detektorem, przeważnie otrzymują taką zgodę.

- Staramy się badać teren tak, aby go nie zniszczyć. To dotyczy zwłaszcza pól - mówi pan Piotr. - Gdyby przepisy, pod które podlegamy, były bardziej precyzyjne, na pewno skorzystałyby na tym lokalne muzea. Znaleziska bez obaw przekazywalibyśmy do ich kolekcji. 

W swojej pasji kierują się zasadami dekalogu detektorystów, który głosi m.in. że nie wolno poszukiwać na terenie zabytków lub w miejscach będących przedmiotem badań archeologicznych i należy informować lokalne muzeum, lub władze administracyjne o wszelkich niezwykłych odkryciach o charakterze historycznym. Z kolei, jeżeli natrafi się na niewypały, niewybuchy lub starą amunicję trzeba oznakować to miejsce i zawiadomić policję.

- Mamy swoje zasady i stosujemy się do nich. Opinie na nasz temat są bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące - dodają chełmscy poszukiwacze.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama