- Sprawa na pierwszy rzut oka może wydać się błaha, ale okolicznym mieszkańcom doskwiera od dłuższego czasu i nie ma skutecznych metod na jej rozwiązanie - żali się mieszkanka jednego z bloków przy ul. św. Mikołaja.
Kontener opróżniany jest 2-4 razy w tygodniu. Mimo to notorycznie leżą przy nim worki ze śmieciami.
- Odpady są porozrzucane po całej ulicy, rozgrzebywane przez bezdomne zwierzęta i ptactwo. Brud, smród i siedlisko szczurów. Czyja wina? Ludzi przywożących śmieci z domów jednorodzinnych - twierdzi kobieta. - Należałoby przyjrzeć się ich płatnościom za odpady, skoro masowo, kilka razy w tygodniu, zwożą swoje worki pod nasz śmietnik. Spółdzielnia nie jest w stanie nic zrobić w tej sprawie, bo akurat ten śmietnik, mimo iż znajduje się na naszej ulicy, jest ogólnodostępny.
Mieszkańcy mają świadomość, że jedyne co im pozostaje, to prosić, apelować i potępić takie zachowania.
- Ulica zamienia się w jedno wielkie wysypisko i nie sposób nadążyć ze sprzątaniem, skoro w zatrważającym tempie pod oknami rośnie góra śmieci - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Jak przekonuje, przepełnione kontenery to również wina właścicieli większości okolicznych lokali fryzjerskich czy gastronomicznych, którzy znoszą tam swoje odpady. Mają do tego prawo, ale powinni dbać o czystość.
- Po zwróceniu uwagi i to przez wielu sąsiadów, zawsze spotykamy się z tymi samymi reakcjami - śmiech, kpiny i agresja. Fakt, że mogą wyrzucać tu swoje śmieci, nie usprawiedliwia zasypywania nas swoimi odpadami - denerwuje się mieszkanka ul. św. Mikołaja.
Mało tego. Jak zauważyli mieszkańcy, do kontenera miejskiego podjeżdżają auta nawet z rejestracjami lubelskimi, włodawskimi czy hrubieszowskimi.
- Nikt nie chciałby żyć w takich warunkach - tłumaczy kobieta.
Napisz komentarz
Komentarze