Nie chodzi do kościoła, nie przyjmuje księdza po kolędzie, więc niby czemu miałaby mieć katolicki pogrzeb? Owszem, jest ochrzczona, była u komunii i nawet brała ślub kościelny. Potem jakoś minęła się z Bogiem.
- Nie podoba mi się instytucja Kościoła, zakłamanie i nietolerancja. Zamiast uczyć miłości do drugiego człowieka i istot żywych, uczą nienawiści. Nie chcę uczestniczyć w takiej wspólnocie - mówi.
Kiedy miała problemy zdrowotne, zaczęła planować swój pogrzeb. Tłumaczyła dzieciom i partnerowi, jaki ta uroczystość ma mieć charakter. Jak się komuś nie podoba, to niech nie przychodzi.
- Nie chcę, aby było to wydarzenie wbrew moim poglądom i odczuciom, ale bardziej spotkanie przyjaciół i osób, dla których byłam kimś ważnym, którzy mają ze mną wspólne wspomnienia - mówi. - Będziemy po raz ostatni słuchać razem ulubionych kawałków, jak ktoś będzie chciał powiedzieć o mnie coś miłego, to też się nie obrażę...
Pogrzeb wzruszający, a nie tylko smutny
Z taką kobietą nawet śmierć nie jest straszna. Atrakcyjna blondynka w czerwonych szpilkach, z wielkim wyczuciem mówi o zmarłych. Nie chodzi jednak o to, aby celebrować smutek, ale by powiedzieć czy zaaranżować coś, co sprawi, że ta uroczystość będzie wyjątkowa i jedyna. Kiedy poprowadzi ją Aneta Dobroch, zapewne taka będzie. Jest pełna pozytywnej energii, uśmiechnięta, z poczuciem humoru. Pomaga przetrwać ten trudny czas pożegnania...
Mistrzem świeckiej ceremonii jest od dwóch lat. Ma na koncie ponad 250 pogrzebów. Jest w branży funeralnej bardzo popularna. Piszą i dzwonią do niej ludzie z całej południowo-wschodniej i centralnej Polski.
- To nie jest tak, że ceremonie świeckie są tylko dla osób niewierzących, ale takich, którzy po prostu nie chcą mieć na swoim pogrzebie księdza. Jeśli taka jest wola rodziny, to odmawiam wraz z uczestnikami uroczystości "Ojcze nasz" czy "Wieczny odpoczynek"... - tłumaczy pani Anna.
Ceremonia pogrzebowa może być miła i przyjemna. Oczywiście wszystko zgodnie z wolą rodziny. Ale zdarza się, że ostatnie pożegnanie zaczyna się nietypowo. Tak było w przypadku pewnego zapalonego wędkarza. Pani Aneta zaczęła od... dowcipu o wędkarzach. Oczywiście w trakcie uroczystości można puścić serię zdjęć z rzutnika, włączyć ulubioną muzykę czy wyrecytować wiersz adekwatny do charakteru ceremonii. Czasami dopełnieniem mogą być rekwizyty.
- Nie chodzi o to, aby było smutno i patetycznie, ale by powiedzieć coś o zmarłym, przypomnieć go. Zdarzało się, że na "moich" pogrzebach panowała wręcz radosna atmosfera - dodaje pani Aneta. - Ale bywa też smutno. Bardzo smutno. Zdarzają się pogrzeby bardzo trudne. Takie, że nawet mnie ściska w gardle. Na przykład, kiedy jest to uroczystość samobójcy. Mówię wprost do zebranych, że to myśmy zabałaganili, że ten człowiek dawał sygnały, a gdzie my byliśmy? Chodzi mi też o to, aby poruszyć sumienia, być szczerym, ale trzeba też mieć wyczucie.
Każda ceremonia jest inna
To, jakim zmarły był człowiekiem, określa, jak będzie wyglądała jego ceremonia. Do każdego pogrzebu mistrz świeckiej ceremonii musi dokładnie się przygotować. Zanim powstanie scenariusz, osoba prowadząca pogrzeb przeprowadza wywiad z rodziną. Pyta o to, jaki był zmarły, czym się interesował i jak najbliżsi widzą jego pogrzeb, jakie mają oczekiwania.
- Bywa z tym różnie. Kiedyś poprosiłam pewną wdowę, aby opowiedziała mi parę słów o swoim zmarłym mężu. Powiedziała, że lubił czytać gazety. Tylko tyle miała do powiedzenia na jego temat. Na szczęście była też córka. Zaproponowałam, że może puścimy piosenkę "Człowieczy los", na co żona odpowiedziała, że człowieczy los to ona z nim miała. Zgodziły się jednak na tę piosenkę - opowiada pani Aneta.
Do każdej ceremonii Aneta Dobroch podchodzi bardzo profesjonalnie. Opracowanie scenariusza ceremonii, mowy i dodatków zajmuje jej nawet 8-10 godzin. We wszystko wkłada dużo serca i emocji. Ludzie to lubią. Pomocne są cytaty, poezja, muzyka.
- Aby zostać mistrzem ceremonii, nie trzeba kończyć żadnych kursów. Trzeba to czuć, mieć lekkie pióro i wrażliwość - zapewnia Aneta Dobruch.
Do tej działalności namówił ją mąż, który prowadzi znany w Sandomierzu zakład pogrzebowy. Korzystał z usług różnych uznanych w branży mistrzów ceremonii, ale ich poziom go nie zadowalał. Pewnego dnia poprosił o pomoc... żonę. Stanęła na wysokości zadania.
Pan Krzysztof z Chełma ceremoniami świeckimi zajmuje się od 2000 roku, zaczęło się trochę przez przypadek. Po prostu zastąpił osobę, która się tym wcześniej zajmowała. Uważa, że każde takie pożegnania powinny być zgodne z prawdą. Nie ma sensu mówić o kimś coś, co nie do końca jest prawdziwe. Ma być szczerze.
- Świeckie pogrzeby u nas nie cieszą się jeszcze taką dużą popularnością jak w centralnej Polsce, ale są - mówi.
Komu świecki pogrzeb?
Pan Krzysztof jest osobą głęboko wierzącą, co nie przeszkadza mu w przygotowywaniu i przeprowadzaniu świeckich ceremonii pogrzebowych. Może nawet trochę pomaga. Czasami nie chodzi bowiem o to, że zmarły był niewierzący...
Świeckie pogrzeby zazwyczaj mają osoby lepiej wykształcone, zajmujące prestiżowe stanowiska, w miastach, i to raczej tych większych. W małych miejscowościach wciąż organizowane są tradycyjne pogrzeby. Czasem mistrz ceremonii uczestniczy też w uroczystości, na której jest ksiądz.
- Mamy taką usługę w swojej ofercie - zapewnia jeden z właścicieli zakładów pogrzebowych w Chełmie. - Współpracujemy z mistrzami ceremonii, nie ma z tym żadnego problemu.
- Wydaje mi się, że coraz częściej ludzie decydują się na taki pogrzeb. Do tego u nas jest on ciut tańszy, niż pogrzeb z księdzem - dodaje właściciel innego chełmskiego zakładu pogrzebowego.
Napisz komentarz
Komentarze