Chodzi o Szkołę Podstawową nr 11. Do zdarzenia doszło w czwartek (10 października). Jak twierdzi nasz informator, nauczyciel miał uderzyć w twarz jednego z uczniów klasy piątej, ponieważ ten źle się zachowywał. Sprawę postanowił nagłośnić jeden z rodziców, jednak nie ucznia, który miał być rzekomo uderzony przez nauczyciela, tylko innego chłopca, który ponoć widział całe zajście. Sprawa trafiła do dyrekcji szkoły.
Nauczyciel oskarżony o uderzenie chłopca twierdzi, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
- Odepchnąłem tego ucznia na bok ze względu na jego bezpieczeństwo, ale go nie uderzyłem. Musiałem zareagować szybko, bo stał tuż przed drzwiami i miał klamkę na wysokości swoich oczu. Gdyby ktoś w tym momencie otworzył drzwi, mogłoby dojść do jakiegoś nieszczęścia - tłumaczy się nauczyciel. - W szkole jest monitoring, można go przejrzeć i wtedy sprawa będzie jasna. To trudna klasa, ale nigdy nie posunąłbym się do czegoś takiego. Mama tego chłopca nie miała do mnie żadnych pretensji. Wszystko zostało wyjaśnione.
Klasa, w której doszło do incydentu, jest ponoć znana w szkole, bynajmniej nie z wybitnych osiągnięć w nauce. Uczniowie podobno sprawiają problemy wychowawcze. Czyżby "wrobienie" wuefisty miało być kolejnym chuligańskim wybrykiem? A może rzeczywiście nauczyciel zachował się nie do końca w porządku wobec ucznia. Zapis monitoringu może być w tym przypadku kluczowym dowodem.
Do sprawy wrócimy.
Napisz komentarz
Komentarze