Mężczyzna zmarł 25 września w norweskim więzieniu. Przebywał tam od roku, nie będąc skazanym żadnym wyrokiem. Jak dowiedziała się rodzina, w dniu śmierci miał być deportowany do Polski.
- Od roku nie mieliśmy z nim kontaktu, nie wiedzieliśmy, gdzie jest, a ambasada w Norwegii nie chciała udzielić nam żadnych informacji o miejscu jego pobytu - nie wiedzieliśmy więc, gdzie mamy go szukać. Nawet o jego śmierci dowiedzieliśmy się od kolegi mojego brata. Nie wiemy, co przez rok działo się z Andrzejem ani dlaczego się z nami nie kontaktował. Czy miał zakaz, czy potrzebował pomocy psychologa... Niestety, już nie możemy go o to zapytać - tłumaczy rodzina mężczyzny.
Pan Andrzej osierocił dwóch synów: Kubusia i Nicolasa, którzy nigdy już nie zobaczą swojego taty. Sprowadzenie ciała będzie kosztować ponad 10 tys. zł, do tego dochodzą koszty związane z pogrzebem.
- Bardzo chcielibyśmy godnie pożegnać naszego brata, na którego zawsze mogliśmy liczyć. Chcemy, żeby został pochowany w swojej ojczyźnie, w rodzinnym mieście, pożegnany przez ludzi, którzy go kochali. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę - apeluje rodzina zmarłego.
Jak dołożyć się do zbiórki? Wystarczy wejść na stronę www.zrzutka.pl i odnaleźć tytuł: Zbieramy na sprowadzenie ciała naszego brata Andrzeja Krajewskiego do Polski. Kolejny krok to wpłata pieniędzy.
Napisz komentarz
Komentarze